火を飼いならす

1.6K 88 123
                                    


Siedziałaś. Po prostu. Nie chciałaś pytać o szczegóły. Po prostu cię nie obchodziły. Sama poza tym się domyślałaś czym może być Dehumanizacja . Prawdopodobnie była to czyjaś umiejętność. Może kogoś stąd. 

Mori siedząc prosto ze złączonymi palcami i łokciami opartymi o stół spoglądał na ciebie.

- Dołącz do nas. Nie żebyś miała wybór, ale praca będzie ci bardziej sprzyjająca, gdy będziesz wiedzieć, że jesteś tu dobrowolnie. - powiedział, uśmiechając się. 

Co za sztuczny uśmieszek. 

Mimo że się do ciebie uśmiechał, ty mu tego nie odwzajemniłaś. Patrzyłaś się w jego oczy ze swoją bezuczuciową twarzą. Twój wyraz twarzy mówił nic, lecz w twojej głowie był mętlik. Mogą cię tu przetrzymywać, ale nigdy nie zrobisz krzywdy ludziom, nie będziesz z nimi współpracować. Co więcej, będziesz ich kulą u nogi, a gdy będzie okazja uciekniesz tam, gdzie cię nie znajdą. Lecz dlaczego masz się nie przeciwstawić ludzkości. Przecież gdy była okazja oni cię szkalowali i wytykali palcami. Lecz usprawiedliwiałaś ich tym, że się ciebie bali po tym, co zrobiłaś. Ale to był wypadek... Dlaczego? Dlaczego nikt cię nie rozu-

- My ciebie rozumiemy.

Podniosłaś energicznie głowę, ponieważ przez natłok myśli nie zauważyłaś kiedy opuściłaś swój wzrok na stół. Patrzyłaś zdezorientowana na Moriego. 

- Skąd..?

- To widać. Wojujesz w środku między swoją rozpaczą, dobrocią, a nienawiścią i chęcią zemsty. My cię rozumiemy, my wiemy, że to co się stało było tylko wypadkiem, nie chciałaś tego. 

- A...Ale..

- Pokaż to ludziom. Pokaż jak wyglądają zamiary, a nie wypadki. Wszyscy, którzy wskazywali na ciebie palcem niech zobaczą, że możesz być, tym za kogo cię uważają. 

- Nie chcę być potworem. 

- Czy walka o swoje imię automatycznie przypisuje ci przydomek potwora? Wiem. Widać to w twoich oczach. Zemsta cię ponosi, chce wyjść na wierzch. Ciężko ci jest siedzieć - mówił to wstając i powoli zbliżając się do ciebie. - Każdego w Portowej Mafii kieruje rządza nienawiści lub też zemsty. 

- Nawet ciebie?

Stanął za ciebie, łapiąc lekko za twoją żuchwę kierując ją tak, byście spotkali się twarzami.

- Mną kieruje żądza władzy - powiedział to tak cicho, że prawie szeptem. 

Patrzyłaś na niego jak zahipnotyzowana. 

- Chcesz mi ją dać? Władzę, którą pragnę. 

Patrzyłaś na jego czerwone oczy. Gdy usłyszałaś jego pytanie po paru sekundach odpowiedziałaś na nie lekko machając głową na tak.

Uśmiechnął się i puścił delikatnie twoją żuchwę. Kierując się z powrotem na swoje miejsce powiedział:

- Lecz są zasady. 

Będąc w szoku po tym co się właśnie stało spojrzałaś na niego pytającym wzrokiem. 

- Masz być mi posłuszną.

- To chyba logiczne. 

- Nie wyjdziesz z tego budynku, gdy ci nie pozwolę. Lecz gdy wyrażę zgodę, nie będziesz wędrować po mieście samotnie. 

- Czyli, że nic się nie zmieni. Tak samo miałam gdy byłam w sidłach rządu, tylko że ja miałam kompletny zakaz wychodzenia. 

- Więc co ty robiłaś w bibliotece? - odezwał się Chuuya. 

| Z popiołu powstałeś, w popiół się obrócisz | Dazai Osamu x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz