遊び

880 68 50
                                    

Minęła godzina odkąd tu się pojawiłaś. 

Tylko godzina, a już chciałaś stąd spierdalać najdalej jak możesz. 

Fakt, że jutro zaczynasz swój ''pierwszy dzień w pracy'' jakoś nie podnosił cię na duchu. 

Siedziałaś w swoim pokoju, który służył ci na co dzień, jak i do ''pracy''. Był dosyć duży i posiadał prywatną łazienkę. Czerwone ściany, dużo czerwonych ledów, sztuczne kwiaty w wazonach, toaletka, plakaty, które nie ukazywały czegoś, co dzieci powinny widzieć na co dzień. Wielkie łóżko, które od spodu było podświetlane i wielki pluszowy dywan. 

No taki idealny pokój ''burdelowy''. 

Była także wielka szafa z ubraniami. No cóż, ciężko to nazwać ubraniem, bliżej im do skrawka materiału, które musisz nosić by ukazać wszystko, co według większości mężczyzn kobieta posiada za najlepsze. 

Byli już u ciebie ludzie, którzy przedstawili ci codzienne obowiązki w tym miejscu. 

Roznosisz drinki, ukazujesz swoje umiejętności na metalowej rurze, dołączasz do samotnych mężczyzn, aby utrzymać im towarzystwa, a jak któryś z nich będzie chciał ci towarzyszyć w twoim pokoju - masz się zgodzić. A... no i uśmiech to podstawa. 

Ale nie jesteś tu dla zabawy (chociaż ciężko nazwać to zabawą). W międzyczasie masz za zadanie poszperać głębiej w tym miejscu, dowiedzieć się co tu się naprawdę dzieje. 

Siedziałaś na łóżku, rozmyślając jak masz podzielić jedno od drugiego, aby nikt cię nie podejrzewał. 

Twoje myśli przerwało pukanie do twoich drzwi. 

Wow... tutaj uczą pukania?

Nie byłaś pewna, czy ktoś tutaj powinien wchodzić. Może to jakiś narąbany klubowicz, ponieważ impreza tutaj się nigdy nie kończy. 

- Proszę?

Nawet nie wiesz, dlaczego wybrałaś inną opcję. Ciekawość?

W drzwiach ukazała się młoda dziewczyna. Studentka?

- Mogę? - zapytała z przyjaznym uśmiechem na twarzy. 

- T-tak, proszę - powiedziałaś wskazując na łóżko, aby na nie usiadła.

Zrobiła tak. 

Młoda i śliczna, chociaż co ciekawe, wcale nie wygląda na jedną z ''was'', lecz jej ubiór mówił co innego. Długie rude włosy, zielone oczy i bardzo przyjazna twarz. 

- Jesteś tu nowa? - zapytała.

- Tak, niestety - odpowiedziałaś, mrucząc pod nosem. 

Dziewczyna lekko się zaśmiała. 

-Spokojnie, nikt tu nie pracuje, bo lubi - odpowiedziała, trzymając uśmiech na twarzy. 

Spojrzałaś na nią pytająco. 

- Ja na przykład pracuję tu, ponieważ mam osoby, o które muszę się troszczyć. Jestem jakby jedyną żywicielką. Jednak oni myślą, że pracuję w sklepie spożywczym po godzinach - odpowiedziała, bawiąc się palcami i patrząc na nie ze skrępowania. 

- Pozwalają ci stąd wychodzić?

- Oczywiście, nikt tutaj cię nie trzyma. Jednego dnia tu pracujesz, a drugiego możesz zniknąć i nikt o to nie dba. No chyba że jesteś jedną z autorytetów tego miejsca. Wtedy będą cię trzymać tutaj na smyczy. 

Zapłacili za mnie kupę szmalu. Gdzie smycz?

- Ale mniejsza o większe. Naomi! - powiedziała wyciągając do ciebie dłoń.

| Z popiołu powstałeś, w popiół się obrócisz | Dazai Osamu x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz