20

766 8 2
                                    

Obudziłam się o 9. Wszyscy jeszcze spali więc postanowiłam chwilę poleżeć.
Jestem ciekawa co by się stało gdybyśmy nie weszli w ten zakład.
Może dalej byśmy się o wszystko kłócili? Nie wiem tego i już się nie dowiem. Cieszę się że jestem blisko niego stał się taki... Nie Liv ogarnij się to tylko zakład i chcesz wygrać.
Tak tak wmawiają sobie Liv ale i tak wiesz że Ci się to podoba i nie żałujesz. Sama nie wiem dlaczego podoba mi się to wszystko lubię gdy mnie dotyka, przechodzi mnie w tedy taki przyjemny dreszczyk. Podoba mi się to że jest miły. Dlatego lubię z nim przebywać. Ciężko też przed znajomymi ukryć tego wszystkiego. To nie takie proste. Chciałabym teraz gdzieś wyjść i przemyśleć wszystko tak na osobności. Moje życie się zmieniło o 180° racja. No bo to wszystko zasługa zakładu i jestem temu wdzięczna.
Postanowiłam że wymkne się z domu i znajdę sobie jakieś ciche miejsce.
Powoli wstałam z łóżka i cicho podeszłam do szafy po ubrania.
Wzięłam top, joggery w kratkę i ramoneskę. Wszystko ubrałam i skierowałam się do wyjścia. Nawet nie zrobiłam śniadania. Kupię je sobie i przy okazji pastę do zębów.
Wyszłam z domu i ruszyłam przed siebie. Wybrałam drogę przez las której jeszcze nie widziałam.
Jestem fanką gry koszykówki w którą teraz ja odsterowanie bym zagrała.
Idę tak przez las i oo wyjściu z niego napotyka no nie mogę uwierzyć stoi tam boisko do koszykówki.
Na środku stoją jacyś chłopaki wyglądają na maks 19lat.
Zaczęłam im się przyglądać. Jeden był brunetem wysportowanym o chyba zielonych oczach ale nie widziałam dokładnie. Drugi był blondynem o niebieskich albo zielonych oczach nie widzę dokładnie bo on stoi najdalej i trzeci czyli ostatni to też brunet mniej wysportowany od pierwszego o brązowych oczach.
Nagle podbiegł do mnie ten pierwszy chłopak którego zauważyłam.
- Hej, Jestem Harry- przedstawił się.
- Część. Jestem Liv- podałam mu rękę.
- zagrasz z nami?  Brakuje nam jednego gracza- zapytał
- oczywiście- uśmiechnęłam się bo na to liczyłam.
Poszłam za nim na boisko gdzie stała reszta chłopaków.
- chłopaki to jest Lic zagra z nami- powiedział- ten blondyn do Issac a ten drugi to David.
Zaczęliśmy grać ja byłam w dróżynie Harry'ego.
Graliśmy tak z 2h i ja musiała już iść bo chciałam znaleźć takie miejsce w które będę mogła się wymykać i spokojnie myśleć o wszystkim.
Porzegnałam ske z chłopakami i wymieniłam się numerem żeby jeszcze kiedyś nagrać. Była już 11.30 więc postanowiłam tak do 13 być w domu że się za bardzo nie martwili.
W końcu po długim chodzeniu znalazłam małe wzgórze z widokiem na całe miasto w którym aktualnie jestem. Siedziałam sobie i myślałam o wszystkim i o niczym aż nagle przypomniało mi się że napewno się już martwią. Wzięłam telefon i zobaczyłam że jest 13.30.
Zerwałam się szybko i zaczęłam biec do domu. Po drodze zachaczyłam jeszcze o sklep żeby kupić pastę.
Gdy wróciłam do domu otworzyłam lekko drzwi wejściowe.
Wszyscy stali i o czymś gadali i nawet nie zauważyli że wyszłam.
- Hej Liv. Gdzie byłaś- zapytała Vas
- w sklepie- odpowiedziałam omijając resztę wydarzeń.
Usiadłam z nimi i zaczęłam jeść obiado-śniadanie. Dzisiaj nie mieliśmy nic w planach więc postanowiliśmy że po prostu zrobiły gry żeby powiedzieć i będziemy kąpać się w basenie. Nic prawie my nie przygotowywali bo przekąski były. Sałatka jakąś w lodówce stała.
Luis rozpalił grilla. Wszyscy poszli się kąpać oprócz Gabriela i mnie. Chłopak miał pilnować grilla.
- Nie byłaś tylko w sklepie prawda?- zapytał mnie po jakimś czasie
- musiałam trochę odsapnąć- powiedziałam
Gadaliśmy jeszcze chwilę ale nie powiedziałam nic o moim miejscu.
Siedzieliśmy potem wszyscy przy grillu aż zrobiłam się senna i poszłam spać. Wykąpałam się umyłam zęby już moja pastą po czym rzuciłam się na łóżko. Morfeusz szybko porwał mnie do swojej krainy...............

Nienawiść w Miłość ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz