O dziwo podróż powrotna minęła im znacznie szybciej, niż jazda w góry. Nigdzie się nie zgubili, nie przegapili pociągu, wszystko szło idealnie. Nawet Landze udało się nie zasnąć, chociaż był pewny, że to nastąpi. Reki co chwilę wciskał mu najróżniejsze ciasteczka, a on nie narzekał. Chłopak kładł mu je na kolanach, zaś potem uśmiechał się jak gremlin tak długo, aż Langa nie zjadł. I tak w kółko. Chyba cukru starczy mu na pół życia.
Byli już blisko Dworca Głównego w Krakowie, siedziby gołębi, budek z preclami i lekko podpitych typów. Zbliżała się osiemnasta, co oznaczało nieuniknione nadejście zmierzchu.
Reki zachowywał się nieco podejrzanie, bo zmusił Langę do ubrania dżinsowej kurtki na bluzę, chociaż według Langi nie było wcale zimno. Co jakiś czas przykładał dłoń wierzchem do jego policzka, nic nie wyjaśniając. Albo pytał go, jak się czuje, kiedy tylko kichnął.
— Nic mi nie jest — zapewniał i dla potwierdzenia swoich słów zjadał kolejne ciastko.
To zaspokajało Rekiego tylko na chwilę, bo za chwilę znowu ponawiał pytanie i cały rytuał zaczynał się od nowa. O ile w busie nie było nikogo, tak pociąg był prawie przeładowany. Langa ledwo wyjaśnił jakiejś matce z dzieckiem, że pomyliła przedziały i zajęła ich miejsca, a już ktoś chciał położyć walizkę na tych właśnie siedzeniach. Efekt końcowy wyglądał tak, że Reki rozłożył się na dwóch miejscach, kiedy Langa szedł odprowadzić kobietę, bo wymusiła na nich pomoc.
Kiedy Langa wrócił, Reki uśmiechnął się do niego. Nie na jego widok, ale właśnie specjalnie dla niego wygiął w uśmiech usta, które Langa uważał za idealne.
— Prawie ktoś ci zajął miejsce — poinformował Langę, przesuwając się nieco. Ułożył się tak, że opierał się plecami o szybę, chociaż założyłby się, że Langa jest wygodniejszy. — Musiałem pokazywać bilet, rozumiesz? Obawiam się, że nie będziemy mieć ani chwili spokoju.
Na jego szczęście słowa te nie sprawdziły się, bo ludzie w ich przedziale zasadniczo nie interesowali się innymi pasażerami. Oni też niewiele się odzywali, zresztą nie potrzebowali słów, żeby się porozumiewać, przynajmniej nie teraz. Bo zbyt wiele razy już źle się zrozumieli. Tymczasem okazało się, że słowa mogą oszczędzić im wiele czasu, nerwów, zagwostek oraz nawet łez. Szkoda, że odkryli to tak późno. Obaj byli ludźmi, którzy uczyli się na swoich błędach.
Reki od lat z dumą nosił na kolanach i łokciach siniaki, zadrapania, stłuczenia. Zdobywał je przy nieskończonych upadkach z deski, bo uczył się na własnych doświadczeniach - oglądanie czyichś nagrań niewiele dawało, musiał poczuć to we własnym ciele. Zmusić każdy mięsień do zapamiętania odpowiedniego ruchu z co do milimetra, a później do odtworzenia go wręcz perfekcyjnie. Na tym polegała jego metoda uczenia się na desce praktycznie wszystkiego - analizował swoje błędy i wyciągał z nich wnioski, żeby te wszystkie siniaki nie były na marne.
Zauważył już, że Langa nauczył się od niego nieco podobnego stylu, chociaż wyglądał inaczej, jeśli ktoś lepiej się znał. Langa potrafił podjąć ryzyko, o jakim większość nawet by nie pomyślała. Często przeskakiwał parę stopni, pomijając ćwiczenia przygotowujące do jakiegoś konkretnego ruchu, żeby później boleśnie obić sobie bark albo biodra.
Reki wiele razy porównywał go w myślach do anioła, ale dopiero niedawno zauważył, jak bliskie prawdy jest to porównanie.
Kiedy jeździł, chłopak o wyglądzie anioła bardziej przypominał pierwszego, który kiedykolwiek sprzeciwił się Bogu. W końcu on też kiedyś był aniołem, należał nawet do jednych z największych. Reki nie chciał, żeby Langa upadł. Dlatego czuwał, nawet nie dopuszczał go do większości członków S. Rzadko kiedy Langa przychodził na jego wyścigi, a zaraz po nich uciekali gdzieś, gdzie było zdecydowanie mniej deskorolek. Wszyscy jego znajomi zaś mieli absolutny zakaz zapraszania Langi do ścigania się. Nie dlatego, że stawiałoby go to w niezręcznej sytuacji albo mogło go jakoś wystraszyć.
CZYTASZ
Polaroid || Renga ||
FanfictionLanga z samego ranka robił zdjęcia kościoła Mariackiego - zbiera wspomnienia zamknięte na papierze. Kiedy później je przegląda na monitorze, na jednym ze zdjęć widzi perfekcyjne wręcz ujęcie chłopaka ze śladami farby na twarzy opierającego się o met...