18. Nie przejmujcie się historiami

1.1K 143 198
                                    

Piątek przyniósł Rekiemu takie zdenerwowanie, jakiego nie czuł od dawna. Byłby głupi, gdyby nie wiedział, co znaczy ten wyjazd. Będą mieli dwie doby, gdzie nie przeszkodzi im nikt. Zazwyczaj jeśli gdzieś jeździł, to albo ze szkołą - gdzie już od dwóch lat nie chodził - albo z mamą, bo ciężko ogarnąć trzy rozwrzeszczane dziewczynki w pojedynkę.

— Reki, spóźnisz się do pracy! — Do drzwi pokoju łomotała Tsukihi. — Wstawaj, leniu!

No więc musiał wstać. Już jakiś czas temu rozmawiał z Masae na temat tego, jak powinien się zachowywać podczas wyjazdu. Był dorosły, dlatego usłyszał jedynie, że ma nie wysadzić domku letniskowego w powietrze, nie chodzić po górach w deszczu ani, broń Boże, podczas burzy, na dworcu ma być pół godziny przed odjazdem pociągu, najlepiej, żeby wydrukowali sobie mapę okolicy, gdyby zgubili zasięg w drodze do domku... I tak dalej. Chyba naprawdę usłyszał o wszystkim oprócz Langi. Najbardziej potrzebował rad co do niego, ale obawiał się, że z tym musi sobie poradzić sam.

Nienawidził dorosłego życia i odpowiedzialności. Dlatego zwalał całe swoje dylematy na Langę, który nawet nie wiedział o ich istnieniu. To wina Langi, że go zaprosił, wina Langi, że teraz siedzi na łóżku zdenerwowany, wina Langi, że Reki się w nim zakochał. Proszę bardzo, od razu znalazł winnego i zrobiło się jakoś łatwiej. Kiedy tylko spotka go w pracy, będzie musiał nazwać go w myślach podłym prowokatorem parę razy.

Założyłby się, że Langa tak się nie przejmował, tylko on musiał wszystko wyolbrzymiać. Mimo to Reki chciał wyglądać przynajmniej przyzwoicie, chociaż Langa widział go już w rzecznym mule. Widział go też wyłożonego na swojej kanapie, wpierniczającego cukierki, całego w kremie do ciasta i umorusanego pastelami. Nie, po chwili namysłu uznał, że gorzej już nie będzie. Mógł dalej nosić bluzy całą dobę. Tylko dla pewności wziął te z dna szafy, bo one na sto procent były czyste. Innym nie ufał. Był już prawie całkiem spakowany, będzie musiał tylko wrzucić do walizki parę drobiazgów takich jak szczoteczka do zębów i zapasowe skarpetki.

Wybiegł z kanapką w ręce. Postanowił jednocześnie jechać na desce do pracy i jeść. W ten sposób uda mu się nie spóźnić.

W pracy za to czekał już na niego Langa, który podobno był tam od jakiegoś czasu.

— Pamiętasz? — zapytał, zupełnie, jakby Reki mógł zapomnieć.

— Szesnasta, peron czwarty.

Langa pokiwał głową, a potem jak gdyby nigdy nic wrócił do pracy. Reki powtarzał sobie, że musi wziąć się w garść. Jeśli chce kiedykolwiek zachowywać się normalnie w obecności Langi, nie mógł uśmiechać się na sam dźwięk jego głosu. Ale próba uspokojenia się była jak zalewanie wrzącego oleju wodą. Powodowała tylko większy chaos.

Godzinę później Reki zniknął na zapleczu, żeby przynieść jakieś części zamienne, zostawiając Langę samego przy kasie. I oczywiście, że akurat wtedy musiał wejść Joe. Teraz, kiedy wiedział, że Reki zazwyczaj pracuje rano, przyszedł rano.

— Tym razem nie powiesz, że mnie nie pamiętasz — przywitał się, a Langa mimowolnie przybrał udręczony wyraz twarzy.

To nie tak, że go nie lubił, po prostu aura kobieciarza otaczajaca mężczyznę nieco go męczyła. Może dlatego takie rzeczy na niego nie działały, bo sam był facetem. Chcąc, nie chcąc, musiał go grzecznie obsłużyć, gdyż tutaj był jego klientem.

— Zaraz zawołam Rekiego — odpowiedział spokojnie Langa i zanurkował na zaplecze. — Reki, Joe coś chce.

Na te słowa Reki nieco się ożywił, zrzucił na siebie ze dwa lub trzy pudełka, a potem wybiegł, zostawiając sprzątanie Landze. Chłopak postanowił pozbierać wszystko teraz, zanim o tym zapomni i ktoś skręci sobie kark. Na jego nieszczęście elementy były wyjątkowo małe i rozsypały się po całym pomieszczeniu. Zabrał się do sprzątania, kiedy usłyszał strzępki rozmowy.

Polaroid || Renga ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz