Langa uroczystym gestem otworzył przed Rekim drzwi tylko po to, żeby samemu wejść jako pierwszy. Było już po osiemnastej, ale wciąż mieli sporo czasu, jeśli zamierzali siedzieć do późna. Bo nie było szans, że pójdą spać przed północą. Reki jeszcze o tym nie wiedział, ale Langa specjalnie dla niego przypadkiem naszykował film z dużą ilością duchów. Owo posunięcie było nieco ryzykowne, choć mogło się opłacić. Wiedział, że dużo prostszą opcją byłoby po prostu poproszenie Rekiego, żeby się do niego przytulił, ale wciąż nie miał pewności, czy chłopak całkowicie przestał być na niego zły. Doskonale wiedział, po jak cienkim lodzie wciąż stąpał. Reki wyglądał, jakby o wszystkim już zapomniał, ale Langa nie mógł mieć pewności, czy nie schował swojego bólu i żalu pod wymuszonym uśmiechem.
Zapalił światło, powitał ich pusty dom. Reki wyczuł stłumiony zapach perfum, kiedy wszedł do łazienki, żeby umyć ręce.
— Czemu nie powiedziałeś mi, że jestem brudny od farby? — zawołał.
— Bo tak ci ładnie! — odkrzyknął mu z kuchni Langa.
— Dzięki, teraz to się nie zmyje.
Zaczął szorować dłonie szczotką do paznokci, co trochę pomogło. Po jakimś czasie zauważył, że Langa wciąż nie przyszedł sprawdzić, co zajmuje mu tak długo. Oraz zrozumiał, że chciałby, żeby przyszedł. To było już zbyt wiele.
Poszedł do kuchni, ale Langi tam nie było, więc tym razem postanowił poszukać go w sypialni.
Oczywiście, że tam był i ustawiał coś w aparacie.
W momencie, kiedy tylko Reki stanął w drzwiach, Langa natychmiast zrobił zdjęcie. Spojrzał w wizjer, gdzie wyświetlał się podgląd zrobionego zdjęcia.
— Już to zmyłeś — mruknął rozczarowany jak do siebie, chociaż zwracał się do Rekiego, jednocześnie, całkowicie go ignorując.
Prawie udało mu się ukryć zawód, bo odłożył aparat na półkę z tylko trochę za dużym ociąganiem.
— Co ty na to, żebyśmy oglądali już w piżamach? — zaproponował Langa. — Będziemy mogli iść spać od razu po skończeniu oglądania.
— Nie mam piżamy, bo ktoś zabrał mnie z domu, zanim zdążyłem wziąć choćby szczoteczkę do zębów — przypomniał uszczypliwie Reki.
— Dam ci jakiś dres — poprawił się natychmiast Langa. — I koszulkę pod bluzę, gdyby było ci gorąco. Może być?
***
Najpierw wysłał do mycia Rekiego, żeby nie musiał się spieszyć przez świadomość, że Langa czeka na niego pod kocem.
Łazienka była cała zaparowana, przez co po prostu musiał zacząć się zastanawiać, czy Reki kąpie się we wrzątku. Było już jasne, że uwielbiał ciepło. Te wszystkie bluzy, narzekanie, że mu zimno, a nawet te prawdopodobnie podświadomie wykonywane gesty, takie jak schowanie palców w uścisku dłoni Langi.
Reki od dawna widział w tym zimnym kanadyjskim chłopcu ciepło. Więc teraz Langa nie miał innego wyjścia, jak pokazać Rekiemu, że zasłużył na bycie postrzeganym w ten sposób.
Gdzieś na samym dnie serca odważył się na ciche marzenie o tym, jak wyglądałby ten dom, gdyby były w nim codzienne ślady Rekiego. Te obrazy były chwiejne i niewyraźne, jakby sama jego podświadomość cofała się przed myślami tak bardzo wybiegającymi w przyszłość. Ale mimo wszystko to widział.
Jego szczoteczka do zębów na umywalce, ubrania w szafie i buty na wycieraczce. Jeden dodatkowy klucz do mieszkania przy pęku pięciu innych. Jakiś nowy kubek, który byłby jego ulubionym. I wreszcie ciepła pościel w miejscu, gdzie by spał.
CZYTASZ
Polaroid || Renga ||
FanfictionLanga z samego ranka robił zdjęcia kościoła Mariackiego - zbiera wspomnienia zamknięte na papierze. Kiedy później je przegląda na monitorze, na jednym ze zdjęć widzi perfekcyjne wręcz ujęcie chłopaka ze śladami farby na twarzy opierającego się o met...