Reki przyglądał się, jak Langa robi zapiekanki. Siedział przy blacie, gdzie przysunął sobie wysokie barowe krzesło i szkicował. Langa nawet nie myślał, gdzie mu grzebał, żeby znaleźć ołówek i papier. Czasami próbował zerknąć na kartkę, ale Reki natychmiast z uśmiechem zakrywał ją dłonią.
— Cierpliwości — powtarzał, a Langa przez to jeszcze bardziej się niecierpliwił.
Przez to wszystko prawie spalił zapiekanki. Specjalnie kupił wcześniej bagietkę, pieczarki, ser w kawałku do starcia. Nawet paprykę i pomidory, gdyby Reki lubił jakieś dodatki. I sosy, przede wszystkim kupił różne sosy. Majonez, keczup, sos czosnkowy. Miał nadzieję, że to wystarczy.
— Jeśli chcesz zobaczyć, najpierw musisz uiścić należność — oznajmił Reki, kiedy skończył. — Na przykład jedzeniem.
Langa podał mu talerz z zapiekanką. Nigdy nie miał problemu z gotowaniem dla kogoś, ale jeszcze chętniej robił to, kiedy chodziło o Rekiego. Lubił patrzeć na niego, kiedy po raz kolejny zachwycał się czymś, co mu przygotował. Langa miał wrażenie, że Reki będzie mówił mu, jakie to dobre, nawet wtedy, gdy coś przypali i przesoli.
— Czy teraz zasłużyłem za zobaczenie kartki? — zapytał, ostrożnie zabierając Rekiemu jego rysunek.
Tak jak się spodziewał, Reki naszkicował jego. Z ołówkiem nie mógł pokazać zbyt wiele barw, ale i tak jakoś udało mu się odwzorować subtelne różnice. Oczy i włosy Langi miały zupełnie inny odcień.
— Pomyślałem, że ładnie pozujesz, kiedy nie musisz pozować — tłumaczył się Reki, nagle zakłopotany. — Zauważyłem to już w górach. Kiedy nie widziałeś, że na ciebie patrzę, wyglądałeś dużo bardziej naturalnie i nie robiłeś się nerwowy.
Mechanicznie kreślił ołówkiem po swojej ręce, nie zostawiając śladów, jakby chciał czymś zająć dłonie. Specjalnie unikał patrzenia na Langę, który zastygł w bezruchu.
— Wyszło ci prześlicznie — wydukał z trudem. Wyraźnie starał wziąć się w garść. Mimo wewnętrznej burzy wciąż trzymał szkic z największą ostrożnością, żeby nie zrobić na papierze nawet najmniejszego wgniecenia.
— Bo ty jesteś cudowny. — Reki powiedział to takim tonem, jakby jego słowa nie miały znaczenia. Jakby nie niosły ogromnego ciężaru, który mimo swoich rozmiarów był nawet miły, jedynie Langa nie przywykł do komplementów.
Oczywiście, że jeszcze w szkole w Kanadzie dostawał mnóstwo uwag na temat swojego wyglądu. Jednak to zawsze były puste słowa oceniające jedynie jego powierzchowność. Miał dosyć sporo znajomych, bo ludzie lgnęli do niego dzięki właśnie jego wyglądowi i osiągnięciom sportowym. Ale nikt nie zostawał na dłużej, nikt nie podszedł na tyle blisko, żeby zobaczyć jego wnętrze. Jego pełny obraz.
A teraz Reki go narysował, chociaż to tylko pobieżny szkic. Langa wiedział, że Reki był właśnie tą osobą, która znała go najlepiej. Nawet nie zauważył, kiedy dopuścił go tak blisko siebie.
Dlatego właśnie komplementy z ust Rekiego brzmiały zupełnie inaczej. Było tak, ponieważ Langa wiedział, że oceniając jego oczy, Reki widzi przez nie również duszę. I chociaż nigdy nie dotknął skóry Langi gdzie indziej niż na twarzy lub rękach, sięgał dużo głębiej, bo aż do serca. Być może tak powinno być. A może zabrali się za wszystko od kompletnie złej strony. Najgorsza była właśnie niewiedza, czy cały czas robią dobrze, ale przecież nikt im tego nie powie. Musieli sami zdecydować.
— Co powiedziałeś? — Langa wciąż mówił chwiejnym głosem, chociaż stał pewnie na nogach.
— Powiedziałem, że jesteś cudowny — odpowiedział spokojnie Reki.
CZYTASZ
Polaroid || Renga ||
FanfictionLanga z samego ranka robił zdjęcia kościoła Mariackiego - zbiera wspomnienia zamknięte na papierze. Kiedy później je przegląda na monitorze, na jednym ze zdjęć widzi perfekcyjne wręcz ujęcie chłopaka ze śladami farby na twarzy opierającego się o met...