Wizyta skrajnych emocji cz.2 [XVII]

703 48 25
                                    

...Od razu wiedziałem, że nie będzie to moja najlepsza godzina w życiu. A to, co się narobiło podczas i po niej, wyprowadziło mnie kompletnie z równowagi. Tego bałem się najbardziej...

Pani psycholog zaprosiła nas do gabinetu, a my rozsiedliśmy się wygodnie na fotelach. Byłem cały zestresowany, ale starałem się nie pokazywać tego po sobie. Postanowiłem, że nie będę się odzywał, nie miałem zamiaru wysłuchiwać kolejnych obelg na swój temat, jak przy każdym innym psychologu, na których natrafiałem we wcześniejszych etapach swego życia.

W trakcie wizyty na początku było znośnie. Nie odzywałem się, więc babka rozmawiała z Ggukiem, chwilami mówiąc w moim kierunku, ale to olewałem. Miałem nadzieję, że choć ona będzie normalna i rzeczywiście będę w stanie się przed nią otworzyć. Najwidoczniej jednak się przeliczyłem, od zawsze miałem pecha do dobrych specjalistów.

Po jakiś trzydziestu minutach od wejścia do gabinetu robiło mi się słabo, a u psycholog było już widać, że irytowała ją moja marna współpraca. Zaczęła chamsko się o mnie wypowiadać, abym zwrócił na nią w końcu uwagę. Mówiła o tym, że pewnie jestem tak beznadziejny, że chcę być specjalnie anorektykiem. Że zapewne co do jedzenia okłamuję każdą mi bliską osobę. Że mam gdzieś swoich bliskich i robię im wszystkim na przekór. Że specjalnie nie jem, aby wzbudzić w nich poczucie winy. Że jestem chamskim egoistą pragnącym tylko atencji. 

Zrobiło mi się okropnie przykro słuchając tych słów, jednocześnie mnie to zezłościło. Chciała mojej uwagi? To ją dostanie. Wstałem gwałtownie z fotela, że aż zakręciło mi się w głowie.

-Taki świetny psycholog, że zaczyna jeździć po swych pacjentach by się odezwali? Zajebisty kurwa specjalista, jak widać każdy z Was jest taki sam. Może i nie jem, i co Pani do tego! Ja chcę być tylko akceptowany przez innych i siebie, a Ty nic babo nie rozumiesz!-Rozpłakałem się i zaraz chciałem wybiec z gabinetu, jednak zrobiłem tylko kilka kroków i zrobiło mi się jeszcze słabiej. Zaczęły pojawiać się mroczki przed moimi oczami, a nogi się uginały, po chwili upadłem na podłogę mdlejąc.

Pov. Jungkook

Nie powiem, wypowiedź Pani psycholog mnie wtedy zdenerwowała. Jednak doszedłem też do wniosku, że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent Jimin jednak mnie okłamał z jedzeniem, choć spodziewałem się tego. Jednak patrząc na mdlejącego chłopaka przeraziłem się. Kucnąłem przy nim i próbowałem obudzić.

-Przesadziła Pani.

-Nie będę marnować czasu na osoby, które są egoistami i nie chcą żadnej pomocy.

-Jest Pani okropna. To nie jest postawa dobrego specjalisty, nie mam zamiaru tu już nigdy przychodzić.-Złapałem Jimina i wstałem z nim na rękach.

-Może przyjmie Pan choć mój numer telefonu, bardzo miło mi się z Panem rozmawiało.

-Pani jest niepoważna. Do widzenia.

Wyszedłem jak najszybciej z Jiminem na rękach i poszedłem do samochodu. W między czasie chłopak zaczął się budzić, a ja cholernie żałowałem tej wizyty, nawet jeśli chciałem dla niego w tamtym momencie dobrze.

-Co... Co się dzieje?-Odezwał się Jimin ledwo przytomny.
-Zemdlałeś, ale już jest dobrze.
-Mhm.

Posadziłem Jimina w fotelu w samochodzie i sam zaraz wsiadłem z drugiej strony. Spytałem się go jeszcze jak się czuje, ale nie odzywał się do mnie przez całą drogę.

Pov. Jimin

Znając życie zemdlałem przez to, że nic nie jadłem i dodatkowo się zestresowałem, ach codzienność. Mam lekki żal do Gguka, że zabrał mnie do tej psycholog, mimo iż wiem, że nie powinienem, bo chce dla mnie dobrze... Ale nie ufam psychologom. Odkąd straciłem mamę byłem  u przeróżnych ponoć specjalistów z każdym było tak samo, bądź podobnie. A jedyny psycholog jakiemu się odrobinę otworzyłem po kilku dniach od mojej pierwszej wizyty zmarł w wypadku samochodowym. Najwidoczniej rzeczywiście mam do nich pecha.

The Last Chance | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz