Mały Progres [XIV]

835 59 9
                                    

...przybliżyłem się do niego i pocałowałem czule jego malinowe usta...

Pov. Jimina.

Gdy Jungkook powiedział tyle wspaniałych przymiotników o mojej osobie zrobiło mi się bardzo gorąco na sercu, a gdy mnie pocałował.. Do teraz czuję te motylki w brzuchu, tak bardzo jestem w nim zakochany. A on.. On odwzajemnia moje uczucia, jestem taki szczęśliwy, że to aż niebywałe. Jego ciepłe usta stykające się z moimi, toż to spełnienie marzeń.

Nagle do pokoju wszedł lekarz, odrazu odsunąłem się od ust Jungkooka, łapiąc go za dłoń zarumieniony.

—Panie Jiminie, jutro dostanie Pan wypis ze szpitala, ponieważ sądzimy, że może już Pan wrócić do domu.—Powiedział facet w białym szlafroku. Kiwnąłem mu głową, na "tak".—Chyba Wam przeszkodziłem, no cóż przepraszam. Chciałem tylko to powiedzieć, uciekam. Miłego wieczoru.

Mężczyzna wyszedł z pokoju, a ja tylko usłyszałem ciche śmianie się pod nosem Jungkooka zza swojego ramienia. Odwróciłem się do niego i zapytałem.
—A Ciebie co tak śmieszy, hm?
—Byłeś cały zarumieniony zwracając się do lekarza, zabawnie to wyglądało.—Odpowiedział z uśmiechem Jungkook.
—To Twoja wina! Pfff..—Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, to przez niego się tak rumienię, on tak na mnie działa..
—Oj no już, już. Kruszynka urocza.—Przyciagnął mnie do siebie i pocałował w czoło.—To jak. Uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem w tym czasie i zgodzisz się na zostanie moim chłopakiem?
—Oczywiście, że tak!—Uśmiechnąłem się szeroko, po chwili mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i pocałował, odwzajemniłem pocałunek.
—Tak bardzo się cieszę, że teraz jesteś mój. Że to właśnie ten Park Jimin, najcudowniejsza kruszynka jaką poznałem, jest moja.—Wtulił mnie w siebie.—Obiecuję Ci, że zrobię wszystko abyś wyszedł z tej okropnej choroby i żebyśmy mogli razem przeżyć te życie w szczęściu. Kocham Cię, maluchu.
—Ja Ciebie też kocham, Jungkookie..

Następnego dnia

Jungkook pomógł mi spakować wszystkie rzeczy, gdy zostałem już odłączony od kroplówki i wszystkich innych rurek. Tak bardzo się cieszę, że w końcu stąd wychodzę i będę mógł nabrać oddechu świeżego powietrza.

Poszliśmy do recepcji po wypis ze szpitala. Czekaliśmy kilka minut, aż w końcu je dostaliśmy. Wyszliśmy z budynku, a przed nim już czekała taksówka. Jungkook spakował wszystkie torby do bagażnika i obydwoje wsiedliśmy do samochodu.
Dziesięć minut później dojechaliśmy, tym razem do domu Jungkooka. Pierwszy raz będę mógł go zobaczyć, jestem tym faktem bardzo podekscytowany.

Pov. Jungkooka.

Gdy ten mały szkrab zaczął biegać po moim domu i zwiedzać, ja zdążyłem odłożyć wszystkie torby do sypialni. Zaczęły boleć mnie trochę żebra, więc zszedłem na dół do kuchni, by zrobić sobie okład.

—Ale Ty masz duży doom!—Usłyszałem głos Jimina wydobywający się z salonu. Na co ja się tylko zaśmiałem.

Oprócz okładu, zrobiłem również herbatę i kanapki. Z tym wszystkim poszedłem do salonu i położyłem na stoliku kawowym. Włączyłem telewizor, aby wyświetlić na netflixie jakiś dobry film i zawołałem Jimina, który był już w innym pomieszczeniu. Po chwili przyszedł i usiadł obok mnie na sofie.

—Zrobiłem trzy kanapki i herbatę. Jedna herbata jest dla Ciebie, zielona czyli taka, jaką lubisz. A kanapki są z sałatą, rzodkiewką i pomidorem.
—Dziękuję.—Odpowiedział Jimin i wziął kubek herbaty w swoje małe dłonie.
—Może zjesz chociaż jedną kanapkę? One wcale dużo kalorii nie mają, a są przepyszne.
—Nie, podziękuję.
—Ale Jimiś. Zrób to dla mnie, chociaż spróbuj. Nigdy nie próbowałeś moich kanapek, a są one naprawdę wyborne. Tak ładnie proszę.—Chłopak na to westchnął i odłożył herbatę na stolik, a następnie wziął jedną kanapkę, chyba najmniejszą i mającą najmniej składników. Chwilę się wahał, po czym wziął jednego gryza.
—Masz rację, są pyszne.—Odłożył resztę na talerzyk.
—A spróbujesz zjeść całą? Nie musisz odrazu, możesz na spokojnie, po kawałku. Ale chociaż spróbuj.
—No dobrze.. Spróbuję.—Odpowiedział niepewnie Jimin.

Uśmiechnąłem się delikatnie i objąłem go ramieniem, przez następne dwie i pół godziny oglądając film.

Środek nocy

Na końcu filmu Jimin przysnął. Nie dziwię się, było już późno. Cieszył mnie jednak fakt, że przez cały film wypił herbatę i zdołał zjeść tą jedną kanapkę. Co prawda masła się pozbył jak najbardziej tylko mógł, ale ważne, że był mały postęp i zjadł cokolwiek samowolnie.

Wziąłem go na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem na łóżku i przykryłem pierzyną.

Wyciągnąłem z szafy koszulkę i jakieś za małe bokserki, które na Jimina były idealne. Rozebrałem powoli chłopca, zaczynając od koszulki, kończąc na bokserkach. Gdy cały już leżał nagi, mogłem zauważyć jak bardzo miał wychudzone ciało, trochę to przerażało. Choć i tak uważałem, że jest najpiękniejsze na tym świecie. Przejeżdżając wzrokiem przez całe jego ciało poczułem jak przez moje spodnie próbuje się przedrzeć "mój przyjaciel".
—Shit..—Powiedziałem cichym tonem głosu. Nie mogłem się podniecać, gdy ten maluch spał.

Założyłem szybko na niego koszulkę i wolniej bokserki, ledwo powstrzymując się od pobudzenia Jimina. Ponownie przykryłem go pierzyną i udałem się do łazienki, zimny prysznic był tu ogromnie potrzebny.

¦787 słów¦

The Last Chance | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz