...Bycie tak blisko niego sprawiało u mnie szybsze bicie serca, czułem każdy jego ciepły oddech na mej skórze..
Patrzyliśmy sobie tak jeszcze przez chwilę w oczy. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałem sobie wtedy jak nasze usta łączą się w czułym pocałunku.. Jungkook jednak przerwał moje zamysły i jakby otrząsnął się, po czym przytulił mnie mocno do siebie. Cały czas byłem w jakimś amoku, lecz w końcu doszło do mnie, że przecież znajdujemy się w moim domu. Skąd ten typ się tu nagle wziął.
-Jungkook.. Co Ty tu tak w ogóle robisz? - Spytałem patrząc na niego.
-Dzwoniłem do Ciebie, pisałem, ale nie odpowiadałeś przez dłuższy czas. Zacząłem się niepokoić, po tym, jak wczoraj wybiegłeś z płaczem z siłowni. Przyszedłem do Ciebie, pukałem, ale nikt nie odpowiadał. Widziałem, że jest zapalone światło, a drzwi były otwarte, więc wszedłem. Wchodząc w głąb mieszkania zobaczyłem Cię leżącego na macie. Na początku myślałem, że po prostu leżysz, ale podchodząc bliżej zauważyłem, że jesteś nieprzytomny. Czułem, że za dużo pewnie ćwiczyłeś, więc zasłabłeś. Zająłem się Tobą, maluchu.>Maluchu!? Ja Ci dam maluchu pfff.<
Odsunąłem się od niego nie odzywając słowem. Wcale tak dużo nie ćwiczyłem..
-Jimin.. Czy Ty widziałeś mój pocałunek z Nathalie? - Nathalie? To tak ona się nazywa? Ciekawe. Dalej nie odzywałem się do niego, niech zna mój żal. Odwróciłem się tylko tyłem od niego i na czworaka zacząłem iść na koniec łóżka. Pod koniec jednak Jungkook złapał mnie za jedną nogę i pociągnął do siebie.
-No weź! - krzyknąłem odwracając się przodem do niego i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Przynajmniej się odezwałeś. - Mężczyzna zaśmiał się i znów przyciągnął mnie do siebie. - Odpowiesz na moje pytanie?
-Może widziałem, może nie. Co to ma do tego? - odpowiedziałem prychając.
-Bo tak nagle wybiegłeś, to myślałem, że może przez te zajście. - Chłopak spoglądał mi cały czas w oczy, nie mogłem się przecież przyznać, że właśnie z tego powodu wybiegłem. Postanowiłem skłamać. Spuściłem wzrok na swoje ręce, bawiąc się nimi.-Nie, ja po prostu.. - spojrzałem na swój telefon leżący na szafce nocnej. - dostałem wiadomość, która mnie trochę poruszyła.
-Hm.. No niech Ci będzie. - nie wydawał się jakby mi uwierzył - Tak w ogóle to zrobiłem Ci kolację w czasie Twojego odpoczywania. - Chłopak zaczął kierować się w stronę kuchni.Kolację? Kurwa. Nie jestem głodny, nie chcę jeść. Ale też nie chcę sprawić mu przykrości.. Cholera.
Jungkook wrócił z tacą, na której była sałatka z różnych warzyw i z krewetkami, a do tego shake.
Patrząc na talerz z jedzeniem odrazu miałem w głowie tabelę kaloryczną. Przecież to miało wraz z tym shake'iem tyle Kalorii, że aż głowa mała.. Na samą myśl miałem ochotę to zwrócić, mimo iż nawet nie zacząłem tego spożywać.-Muszę to jeść? - Spytałem patrząc na niego błagającym wzrokiem.
-A co, nie lubisz krewetek?
-Nie o to chodzi. Po prostu.. Nie jestem głodny.
-Po aż nadto wyczerpującym treningu trzeba dobrze zjeść. - Jungkook położył tacę z jedzeniem na mały stolik kawowy. Po czym usiadł obok mnie na łóżku.
-Wiem, ale nie jestem głodny.
-Jimin, to nie jest dużo. A w twierdzenie, że się nie zmęczyłeś po tym ćwiczeniu i nie jesteś głodny, nie uwierzę.
-Wystarczy mi woda. - Ciągnąłem dalej, byłem uparty. Mówię mu, że nie chcę tego jeść, to nie będę i niech się już odczepi.
-Potrzeba Ci witamin, a nie zwykłej wody.
-Nie chcę tego jeść nie rozumiesz!? Nie jestem głodny! - Wykrzyczałem wstając z łóżka i Pobiegłem do łazienki.
-Jimin! - Chłopak pobiegł za mną, jednak ja zdążyłem zamknąć drzwi na zamek. Łzy szkliły mi się już któryś raz dzisiaj w oczach.
-Możesz już iść! Twoje przebywanie tutaj i tak jest już bezsensu.. - Mówiłem przez łzy, które zdążyły już zacząć spływać mi po policzkach.
-Nie zostawię Cię tutaj choćbym miał siedzieć tak kilka godzin.Nie odpowiedziałem mu na to. Na myśl o jedzeniu, które czekało na mnie w sypialni zaczynałem tylko bardziej histeryzować. Patrzyłem w lustro, a z moich oczu ciekło morze łez. W myślach wyzywałem siebie od góry do dołu. W lustrze widziałem potwora, beznadziejnego i grubego, nie zasługującego na te cholerne życie. Oparłem się o ścianę i zacząłem zsuwać się po niej trzymając swoją głowę. Płakałem tak głośno, że Jungkook na pewno to słyszał. W końcu dopadły mnie wszystkie emocje, czułem jakbym się dusił swoimi łzami. Zacząłem się bać, okropnie bać i trząść z tego strachu.
Pov. Jungkooka
Gdy mówiłem mu o kolacji, którą przyrządziłem odrazu zauważyłem, iż nie był zadowolony z tego faktu. Zdziwiłem się jednak, że tak uparto trzymał swojego zdania, iż nie chce jeść. Martwiłem się o niego, martwiłem cholernie. Siedziałem pod tą łazienką słysząc jak Jimin zalewa się łzami, a wszystkie dźwięki wydobywające się z pomieszczenia brzmiały jakby przeżywał właśnie atak paniki.
Po chwili słuchania jego cierpienia nie wytrzymałem. Nie mogłem tego słuchać, jak ten maluch właśnie zadręcza się swoją osobą.
Wyważyłem drzwi łazienki i odrazu podbiegłem do zapłakanego chłopca.
Wtulając go mocno w siebie.-Już, już spokojnie. Jestem przy Tobie, spokojnie Jiminnie..
Chłopak trząsł się jak galaretka, starałem się dać mu poczucie bezpieczeństwa, aby odczuł, że nie jest sam, że wszystko będzie w porządku. Pocałowałem go w czoło i wtuliłem bardziej w siebie. Słyszałem, że powoli się uspokaja, bo jego płacz było słychać już coraz mniej.
Głaskałem go po jego ciemnych, przyjemnych włosach i tak jakoś minęło pół godziny uspokajania tego malucha, który zdążył zasnąć mi w tym czasie w rękach.
Podniosłem go i zaniosłem do sypialni kładąc na łóżku. Wyniosłem do kuchni tacę z już zimną kolacją, a wracając sięgnąłem po koc.
Okryłem nim chłopaka i zgasiłem światło. Postanowiłem położyć się obok niego, by czuł się przez całą noc bezpiecznie. Tak jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Ściągnąłem z siebie bluzę zostając w samej koszulce i położyłem się obok Jimina.
Patrzyłem tak na jego śpiącą twarzyczkę.>Rozkoszny..<
Z tyłu głowy chodziła mi pokusa pocałowania jego soczystych, malinowych ust. Wyglądał tak niewinnie gdy spał, że ciężko było mi się powstrzymać. Zbliżyłem się do niego chwilę się wahając. W efekcie ucałowałem jego nosek i wtuliłem w siebie. Malutka kruszynka, taka zimna.. Czułem wtedy potrzebę obdarzenia go troską, poczuciem bezpieczeństwa, miłości, bycia przy nim na dobre i na złe.
W tamtym momencie przysiągłem sobie jedno, że wyciągnę go z tego bagna zwanego zaburzeniami odżywiania, choćbym miał za to zapłacić nie wiadomo jaką sumę swojego czasu.
|Obawiam się, że książka może stawać się nudna.. Taka monotonna. Nie wiem, możecie dać znać czy wam się w ogóle podoba. Miłego.|
CZYTASZ
The Last Chance | Jikook
FanfictionMłody 19 letni student o imieniu Park Jimin jest ofiarą szykanowania w swojej uczelni. Uczniowie widząc jego pogarszający się z dnia na dzień stan zdrowia, dalej nie odpuszczają wyniszczając przy tym psychikę chłopaka, przyprawiając go o stany depre...