Zaginiona książka

30 1 0
                                    

- Samuel wracaj tu! To ja dostałam te książkę więc proszę grzecznie byś mi ją oddał - zaczynam póki co spokojnie, pomimo, że w środku cała się gotuję.

- Charlotte daj spokój, jesteśmy na wyjeździe. Przecież nie będziesz teraz zamulać nas jakąś głupią opowieścią o tym miasteczku? - wtrąca się Zoe, akurat wydawało mi się, że ona stanie po mojej stronie.

- Kochanie idziemy teraz na stok, a Ty się uspokój, bo zaraz wybuchniesz - mówi Leah.

    Może i mają rację? Co mi teraz z tej historii? Powinnam na serio się zastanowić co mi odwala. Kiwam głową idąc do swojego pokoju zabrać kurtkę, bo raczej i tak nic nie ugram, przynajmniej nie w tej chwili.

   Wszyscy już na mnie czekają przy drzwiach wyjściowych. Trochę mi szkoda, że kolejny dzień nie poszaleję na stoku, jednak jeśli miałabym zginąć to chyba lepiej odpuścić i dojść do siebie.

Droga mija nam w dobrych nastrojach, Samuel rzuca żartami, a my dosłownie zanosimy się ze śmiechu. Gdyby tak popatrzeć na nas z boku, to można rzec, że się czegoś naćpaliśmy - taka jest bynajmniej moja opinia. Tylko, że tu nikt nas nie zna i możemy robić z siebie idiotów. Lada dzień nasza przygoda dobiegnie końca i powinniśmy to wykorzystać najlepiej jak umiemy.

- To co Charlotte, my idziemy pojeździć - zaczyna Alice. - Nie oddalaj się zbytnio i nie pakuj się w kłopoty - dodaje entuzjastycznie. Tak, dla nich chyba jestem jak jeden wielki kłopot na tym wyjeździe.

- Jasne będę pisać gdzie się znajduję, a może powinniście mi zamontować GPS-a? - rzucam sarkastycznie. Mój humor naprawdę się zepsuł, może być gorzej do cholery?

- Znów coś Cię ugryzło z ten seksowny tyłek? - Chris spogląda na mnie jak na cukierka na choince.

- Nie zaczynaj lepiej Christopher - mówię pewnie. Nie dam rady cały czas trzymać języka za zębami, gdy on sam się prosi by czymś w niego pocisnąć.

- Dobra już naprawdę, my spadamy Char - mówi Samuel poganiając wszystkich w stronę wypożyczalni. I krzyżyk im na drogę!

Odchodzę kawałek by jakoś dać upust swoim emocjom. Przysięgam, że jeśli ktoś się napatoczy to oberwie ode mnie za Chrisa i ogólnie całą moją paczkę cudownych znajomych. Mogłam naprawdę zostać w domu. Co mam tu robić? Patrzeć jak oni się cieszą z zajebistych wakacji? Co to to nie!
Idę wolnym krokiem w stronę sklepu by kupić coś na obiad. Nie będę przecież łazić po dworze by zamarznąć na śmierć. Zresztą będę mogła poczytać w spokoju książkę jaką dała mi Dorothy.
W sklepie są takie tłumy jakby mieli go zamknąć za pięć minut. Tylko czego można spodziewać się przed świętami? Tylko tłumów, bo trzeba narobić zakupów na całe trzy miesiące, a po trzech dniach wyrzucić połowę. Takie przyzwyczajenie  ludzi zaczyna mnie denerwować. Tutaj od tak można to wyrzucić, a gdzieś indziej dzieci głodują. Serio to jest przykre, że niektórzy nie patrzą na to ile wydają na jedzenie, które i tak nawet nie dostąpi zaszczytu otwarcia.

Obłowiona w mleko, mąkę i syrop klonowy wracam do naszego królestwa. Szybko się przebieram w czarne jeansy i biały golf opinający moją talię. Uwielbiam takie zestawienie, wtedy jest mi ciepło i nie muszę się martwić, że źle wyglądam, bo w tym dosłownie każdy wygląda dobrze.

Jedyne czego teraz pragnę to ciepłej herbaty, a więc szybko zabieram się za jej przygotowanie. Z kubkiem siadam w salonie, by zacząć delektować się historią z książki od starszej Pani, ale nigdzie jej nie widzę. 

No przecież jej nie wyrzucili? Jednak dla pewności sprawdzam kosz na śmieci - nic tam nie ma.

- Przysięgam, że ich pozabijam, jednego po drugim jeśli jej zaraz nie znajdę - mruczę pod nosem.

Wspomnienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz