Ucieczka od prawdy.

27 1 0
                                    


                     

   Czuję ciepło na twarzy, a brzuch wydaje głośny pomruk głodu. Racja, nic dziś jeszcze nie zjadłam, a kawa to małe pocieszenie. Otwieram leniwe powieki i coś mi tu nie pasuje.

   To nie jest nasz domek.

   To nie jest nawet pokój, a jakaś budka.

   Cholera! Uzmysławiam sobie co się stało. Tylko jak znalazłam się tutaj? Szybko się unoszę i moja głowa zderza się z twardym ramieniem Oliviera.

- Uważaj – jednak jest za późno.

- Co tu robię? – pytam masując głowę swoją dłonią.

- Zemdlałaś, więc nie chciałem Cię zostawiać samej na śniegu, bo byś zamarzła na śmierć przy 15 stopniach na minusie. – W jego oczach dostrzegam troskę, ale i coś dziwnego...

   Coś co sprawia wrażenie zaufania, jednak nie znam go i nie powinien tutaj mnie zabierać.

- Nie musiałeś tego robić... Mogłeś mnie tam zostawić, przecież i tak mnie nie lubisz – rzucam niezbyt miło i chcę wstać, ale zatrzymują mnie jego dłonie łapiące mnie za ramiona.

- Poleż jeszcze, później Cię odprowadzę – mówi to z taką czułością, aż w sercu czuję małe ukłucie. Może powinnam być dla niego trochę milsza, pomógł mi w końcu.

- Muszę iść, znajomi będą się martwić – oznajmiam nie patrząc na niego.

   Jego wzrok ma coś w sobie tak intensywnego, że nie potrafię powstrzymać się i przestać patrzeć pierwsza. Zauważyłam to wcześniej, a teraz jest mi z tym coraz trudniej, tylko nie rozumiem dlaczego... Gdybym wiedziała, że wyjazd tutaj będzie taki dynamiczny, wolałabym pojechać na Karaiby, a nie narty do Breckenridge. Co mnie podkusiło? Nie umiem sobie przypomnieć czy były to widoki czy sam resort, czy może jednak odległość od matki.

- Proszę Cię, odpocznij – jego głos jest niski i delikatny. Przekonują mnie jego słowa, nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, ale chcę się go słuchać i chcę by mówił mi co mam zrobić. Czy jestem jakaś nienormalna? Chyba tak.

- Czemu się o mnie martwisz? – wypalam w końcu, bo to chyba w tej chwili jedyne pytanie, które zalega w mojej głowie. Po chwili zdaje sobie sprawę, że jest ono idiotyczne, bo w końcu każdemu kto by zemdlał, by pomógł, ale...

   Oliver przeszywa mnie swoimi niebieskimi oczami, lekko unosząc swoje usta w uśmiech, to miły widok jak na wiele naszych kłótni. Większość z nich chciałabym zapomnieć i spróbować go poznać na nowo, jednak czy to coś zmieni? Za pięć dni wyjeżdżam, a za dwa są moje urodziny których szczerze nie chcę.

- Coś w środku mnie każe mi nad Tobą czuwać – nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Nie jestem w stanie odpowiedzieć nic na jego słowa, bo dodaje od razu. – Może to dziwne, ale wydaje mi się jakbym znał Cię całe życie – Cholera!

   Co jeśli Dorothy miała rację mówiąc że pamiętnik jest mój?

   Wstaje jak oparzona, a Oliver nie jest w stanie nawet nic powiedzieć, bo szybko chwytam kurtkę i wybiegam z małej budki, kierując się chodnikiem do domku. Muszę z kimś pogadać. Muszę wyrzucić z siebie wszystko co w tej chwili kotłuje się w mojej głowie.

   Dobiegam do naszego domku cała zdyszana i zamykam frontowe drzwi. W salonie jest tylko Samuel i Alice, więc pewnie tylko oni wrócili ze stoku, a dziewczyny nadal szaleją na nartach.

- Charlotte gdzie byłaś? – Samuel wstaje, ale moje usta nawet nie mają ochoty się otwierać. Unikam ich spojrzeń szybko idąc do swojego pokoju. – Charlotte?!

Wspomnienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz