Ciepło ogniska

35 1 0
                                    


    Kolejny dzień witam z uśmiechem, w końcu czuję, że jestem na swoim wymarzonym wolnym. Szybko się ogarniam i ubieram, dziś stawiam na czarne jeansy i czarny golf. Gdyby ktoś mnie nie znał to mógłby na spokojnie pomyśleć, że mam wieczną żałobę. Pojawiam się w salonie dość wcześnie, nawet jak na mnie, bo jest dopiero po siódmej. W przestrzeni unosi się zapach jedzenia i zauważam Chrisa stojącego przy kuchence. Serio on i gotowanie? Czy jest coś co mnie jeszcze zaskoczy? Najwidoczniej tak.

- Dzień dobry – odzywam się pierwsza, przez co chłopak wygląda na przestraszonego. – Tak źle wyglądam? - mówię zaczepnie, ale tym razem nie mam zamiaru wszczynać awantury.

- N-nie... Nie spodziewałem się że wstaniesz tak wcześnie – jego zająknięcie jest intrygujące. Mężczyznom zazwyczaj tak się nie zdarza.

- Co tam robisz? – dopytuje z zainteresowaniem.

- Omlet, chciałem zrobić śniadanie i was obudzić, ale mi przerwałaś – tłumaczy się.

- Dobra skoro już wstałam, powiedz, w czym mam Ci pomóc?

- Cóż... Możesz nakryć do stołu i zaparzyć herbatę? – pytanie niepewnie.

- Oczywiście – uśmiecham się promiennie i wykonuje jego polecenia.

   Chyba dziś na prawdę jest lepszy dzień, rozmowa z Chrisem nawet mi wychodzi i to bez kłótni, a na dodatek nie wyprowadził mnie jeszcze z równowagi.

   Budzę wszystkich na śniadanie, a Chris kończy przygotowywać jedzenie.

   Po śniadaniu i kawie wszyscy zbieramy się na zwiedzanie miasta. Jako pierwsze z miejsc wypada Main Street, masa sklepów i lokali gastronomicznych, więc zamawiamy po kawie (tak, przed chwilą piliśmy ją do śniadania, ale wiadomo, nałóg nie wybiera) i idziemy dalej. Stwierdzamy że potrzebujemy się dobrze zmęczyć i zobaczyć góry.

*** ***

    Po dwóch godzinach zwiedzania ośrodka, wiemy już co gdzie i jak zaplanować kolejne dni, żeby poszaleć na stokach i w 100% wykorzystać nasz czas. Lekko zmęczeni chodzeniem, wstępujemy do niewielkiej karczmy na szlaku by zjeść jakiś obiad. Zajmujemy stolik, a Samuel przynosi nam karty, bo ruch w tym miejscu jest spory. Alice zamawia nam po grzanym winie przy barze, a ja sama wertuję kartę zastanawiając sie na co mam ochotę. Jednogłośnie wszyscy zamawiamy burgery z frytkami i po pół godzinny dostajemy swoje zamówienie, a ja dosłownie rzucam się na swój talerz.

- Spokojnie nikt Ci tego nie zabierze – rzuca kąśliwie Christopher.

- Masz swój talerz to skup się na nim – mówię obojętnie.

- Ziarnko grochu odcisnęło Ci się na tyłku w nocy? – Mam go dosyć! Wszyscy wybuchają śmiechem, a ja chyba za szybko pochwaliłam dzień.

- Odczep się ode mnie i zajmij się swoim jedzeniem, bo będziesz zaraz je zbierał z podłogi – moja wewnętrzna złośnica zaczęła się budzić.

   Gdy jestem głodna, lepiej do mnie nie podchodzić, a już na pewno nie denerwować, zwłaszcza będąc tym oto brunetem. Christopher za dużo sobie pozwala i przeciąga moją granicę cierpliwości jakby mnie testował.

- Kto się czubi ten się lubi – wcina się Leah, a ja posyłam jej groźne spojrzenie. – Żartowałam, ale chyba ostatnio sporo czasu razem spędzacie?

- To akurat jest mało istotne – wyrzucam z siebie słowa w ciągu sekundy. Pewnie byśmy tyle czasu razem nie spędzali, gdyby nie to, że nas ciągle zostawiają razem, ale postanowiłam już sobie darować tą docinkę.

Wspomnienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz