Pomyłka

25 1 0
                                    



    Jego zdziwiony wyraz twarzy na pewno jest odbiciem lustrzanym mojego. Dlaczego on tutaj jest? Tak dobrze mi szło unikanie Oliviera, a teraz stoi przede mną i wpatruje się jakbym coś komuś ukradła.

    No może ukradłam mu kilka dni, ale zrobiłam to tylko dla jego dobra, nie chciałam robić mu żadnych nadziei, skoro wiem, że zaraz stąd wjadę.

- Co tu robisz? – pyta w końcu.

- Czekam na dziewczyny – mówię zgodnie z prawdą.

- A gdzie one są?

- Przyjdą zaraz, a Ty co tu robisz? – co za głupie pytania. On tu mieszka, więc normalne, że przesiaduje w różnych kawiarniach.

    Jednak coś czuję, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe.

- Oscar i Orlando chcieli pogadać, ale ich nie ma – wzrusza ramionami i teraz jestem pewna, że nas wrobiono w to przypadkowe spotkanie.

    Przełykam zalegając w moim gardle gulę, ale ona tylko zaczyna rosnąć. Nie mogę tu stać i z nim słodko rozmawiać, skoro dla niego nie istnieje.

- Wrobili nas - stwierdzam suche fakty, na co blondyn kiwa głową.

    Nic nie dodał, więc postanowiłam, że lepiej będzie jak stamtąd się zmyję. Ruszam już w stronę wyjścia, ale za plecami słyszę głos przepełniony pretensjami:

- Dlaczego mi nie powiedziałaś skoro tyle razy się widzieliśmy, musiałaś wiedzieć, że to ja. - Biorę wdech i wydech, nie wiem do końca czy po to, żeby się uspokoić, czy może po to, by nabrać pewności siebie, ale to nie jest teraz ważne. Odwracam się napięcie i wpatruje się w niego nie mając pojęcia co powinnam powiedzieć.

- To nie tak jak myślisz... - zaczynam, ale sama słyszę jak to głupio brzmi.

- Jak to nie tak? Kurwa! Charlotte! Byłaś moją najlepszą przyjaciółką! Świata poza tobą nie widziałem! Aż tak ci na mnie nie zależało?! - unosi na mnie głos i teraz już wszyscy nas obserwują.

- Nie pamiętałam cię! Nie miałam pojęcia o twoim istnieniu! - mówię, a on zaczyna się śmiać.

- Jesteś bezczelna. Najpierw wyjeżdżasz bez jakiegokolwiek słowa pożegnania z kimkolwiek.
Po parunastu latach tu wracasz, spotykasz się ze mną i grasz głupią?! Skoro tak, to skąd wzięła się twoja bransoletka u ciebie, co? Ja rozumiem, że wypadek twojego ojca był okropnym przeżyciem, był dla mnie jak drugi tata, ale nie musiałaś się ode mnie odcinać.

- Oliver! Byłam DZIECKIEM! Nawet nie wiem jaki wypadek, bo straciłam pamięć! Myślałam do przyjazdu tutaj, że mój ojciec zmarł zanim się urodziłam! Zdajesz sobie sprawę jakie to wszystko było dla mnie ciężkie?!

- ALE NIE MUSIAŁAŚ MNIE OKŁAMYWAĆ!

- JESTEŚ GORSZY NIŻ DZIECKO! DAJ MI KURWA SPOKÓJ! - drę się już tak głośno jak potrafię. On się popłakał i ja się popłakałam. Nie chciałam już tego dłużej ciągnąć, głos mi wysiadł praktycznie, a nasza kłótnia na pewno będzie teraz opowiadana w całym miasteczku.

   Skierowałam się do drzwi i jeszcze po drodze szturchnęłam go barkiem. Chyba myślałam, że go to zrani, co wydaje się dość śmieszne, bo jest ode mnie wyższy o ponad głowę. Trzasnęłam z całej siły drzwiami jakby to one były wszystkiemu winne. Na chwilę przystanęłam na dworze, żeby ochłonąć. W życiu chyba nie czułam się tak źle. Czułam ogromną złość, złamane serce i jak najgorsza osoba jaka istnieje na ziemi. Najgorsze chyba jednak było uczucie, że nie mogę tego cofnąć, nawet jak bardzo bym chciała.

Wspomnienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz