Rozdział 49

23 5 0
                                    


-Hej... -Podniosłam wzrok na towarzysza, czekając na to co powie- Nie nudzi ci się? 

Nudzi. Tak naprawdę nie mam tu nic ciekawego do roboty, więc nudzi mi się w cholerę, a dzisiaj pada, więc nigdzie nie wyjdziemy. Chociaż może określenie "pada" jest złe, w końcu to jaskinia. Wydaje mi się, że to magia Cocytusa. Zapewne w ten sposób utrzymuję to miejsce w tak dobrym stanie. Dostarcza rośliną wody... Wygląda na to, że imitacja światła to też jego zasługa. Naprawdę potężna istota...

-Nudzi. -Mruknęłam, wpatrując się w jego oczy- Próbujesz zacząć rozmowę, prawda? 

Lucas niepewnie kiwnął głową, uśmiechając się krzywo. Teraz zapewne myśli, że z jego planu nici i nie pogadamy. Podparłam brodę na jednej dłoni, patrząc na niego oczekująco.

-Nie mamy nic lepszego do roboty, więc możesz pytać o co chcesz.

Oznajmiłam, zdrapując jakiś brud z paznokcia. Chciałabym wiedzieć co to za syf, ale nie mam rozległej wiedzy o takich rzeczach. Dlatego uznam, że to zwykły kurz.

-Naprawdę!? -Drgnęłam, zaskoczona jego głośną reakcją. Chłopak chyba zrozumiał, że nie spodziewałam się takiego zachowania, więc uspokoił się. Odkaszlnął, patrząc niepewnie w bok- Wybacz... Nie myślałem, że to zaproponujesz... -Kiwnęłam wolno głową, wpatrując się w niego podejrzliwie. Przez jego zachowanie, zaczynam zastanawiać się co porabia Max. Dawno się nie widzieliśmy... Z mojej perspektywy nasz kontakt prawie się urwał, przez te kilka dni po tej stronie. Łącznie spędzimy tu około miesiąca- Skoro mówisz, że mogę pytać... Dlaczego cały czas masz słuchawki?

Westchnęłam, bawiąc się bransoletką na moim nadgarstku. 

-Jestem kiepskim empatą... -Burknęłam, przymykając oczy- Nie czuję obecności duchów, a raczej mam z tym spory problem. Dopóki jego energia nie będzie wystarczająco silna, nie wyczuję go. W zamian jednak je słyszę. Cały czas. -Lucas zmarszczył brwi, patrząc na mnie z miną, jakby oczekiwał, że to żart. Tak niestety nie jest, a ja cały czas słyszę głosy- Tutaj czy w Inhalf jest okej, ale w naszym świecie, zwariowałabym bez słuchawek. 

-To... Nie brzmi przyjemnie... Zawsze myślałem, że po prostu lubisz słuchać muzyki, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. -Mruknął, drapiąc się po karku- Nie można jakoś tego zablokować?

-Jest jedna skuteczna metoda. -Odparłam, trochę zawstydzona tym tematem- Musiałabym związać się z empatą o nieprzeciętnej mocy. -Jego reakcja wskazywała na to, że również nie czuł się komfortowo słuchając o tym, ale skoro zadał pytanie, musi poznać odpowiedź- Takie osoby mają dodatkową zdolność do... -Przerwałam szukając odpowiednio prostych słów- Odstraszanie duchów lub słabszych demonów. Muszą jednak dobrze panować nad swoimi mocami. Więc szansę na to, że faktycznie znajdę kogoś takiego są niskie. -Znalezienie samego empaty, który byłby odpowiedni silny jest trudne. Lucas mógłby być taką osobą, możliwe, że Max by się zakwalifikował, ale do tego dochodzi kontrola. Oboje zostają skreśleni przez ten szczegół... Lucas jest przekreślony markerem i zamurowany jeśli patrzymy tylko na to, ale...- Max może mieć szansę... 

-Kim jest Max? -Podniosłam wzrok na chłopaka, mrugając wolno. Czy ja powiedziałam to na głos? Boże... Co za żenada! Poza tym... Jego ton jest trochę zbyt negatywny, a to mnie zdziwiło- Po prostu nie lubię, gdy mówi się o kimś kogo nie znam. 

Wyjaśnił. Najwyraźniej było po mnie widać zaskoczenie. Dobrze wiedzieć co spowodowało jego niezadowolenie. Szczerze podoba mi się nasza aktualna relacja, nie chce by znowu był takim chamem jak na początku.

-To mój kol... -Przerwałam. Właściwie lepiej byłoby powiedzieć, że to mój przyjaciel. W końcu piszemy i rozmawiamy prawie codziennie, poza tym coraz częściej się mu zwierzam, więc dawno wyszliśmy z kręgu koleżeńskiego- Przyjaciel. -Dokończyłam, patrząc obojętnie na Lucasa- Raczej go nie poznasz, więc nie ma sensu o nim opowiadać. 

Chłopak powoli pokiwał głową, zjeżdżając wzrokiem na swoje dłonie. Możliwe, że myśli nad następnym pytaniem. Chociaż może analizuję moje słowa? Raczej sama postać Maxa nie była dla niego zbyt ciekawa, ale jego reakcja... Była trochę dziwna. Może jest jedną z tych osób, które wolą zamknięte grupy podczas pracy? Martwi się, że Max do nas dołączy? To raczej niemożliwe... Chociaż... To Max. Mógłby wykombinować coś głupiego, by do tego doszło, ale szczerze wolałabym tego uniknąć. Z potoku moich myśli wyrwała mnie duża dłoń Lucasa na mojej, mniejszej odpowiedniczce. Przez chwilę patrzyłam na niego oczekująco, ale on wyglądał jakby intensywnie nad czymś myślał, dopiero po chwili zrozumiał co zrobił, ale nie puścił mojej dłoni.

-Wybacz. Po prostu chciałem się przyjrzeć twojej bransoletce. -Bransoletce? Ciekawi go moja biżuteria?- Ojciec mówił mi, że egzorcyści, którzy się czymś wyróżnili otrzymują kamienie szlachetne, które mają odzwierciedlać ich czyny... Napomniał też, że często dostaje się je w formie biżuterii, więc zastanawiałem się czy ta bransoletka jest takim wyróżnieniem...

Więc to o to chodziło... W sumie jestem zaskoczona, że o tym wie. Nie rozumiem też dlaczego jego ojciec mówi o takich głupotach. Lucas nie powinien skupiać się na wyróżnieniach, a na podstawach. Takie błahostki jak nagrody, tylko go rozproszą... Ale czego innego powinnam spodziewać się po dyrektorze? Krótko mówiąc... Nieodpowiedni człowiek, na nieodpowiednim stanowisku. Teraz nie mogę uniknąć odpowiedzi... Poczuję się urażony, a wolę by zachował dobry humor jak najdłużej.

-Tak. -Zaczęłam, zabierając swoją rękę i ściągając bransoletkę, by lepiej się przyjrzał- Możesz obejrzeć.

Czarnowłosy przyjął ozdobę, przyglądając się jej chwilę nieruchomo, by następnie zacząć obracać ją w dłoniach. Po kilku sekundach zatrzymał się, przyglądając się czemuś zawzięcie. Zapewne znalazł ten drobny napis i próbuję się rozczytać. 

-Coś jest tu napisane... Pro... Proide... Proidetia?

Zaśmiałam się cicho, kiwając przecząco głową. Nie jestem zaskoczona, że przeczytał to z błędem, ale żeby aż tak? 

-Providentia. Opaczność z łaciny. -Wyjaśniłam, co chyba brzmiało dla niego sensownie, bo zrobił minę jakby coś mu się rozjaśniło- Hematyt to kamień wojowników, a szafir mędrców... -Powtórzyłam słowa jego staruszka- Może kiedyś też dostaniesz własny kamień. Najpierw jednak opanuj podstawy.

Chłopak prychnął, zakładając bransoletkę z powrotem na mój nadgarstek.

-Gdy w końcu dostanę mój kamień, będziesz zbierać szczękę z ziemi...

Mruknął, posyłając mi cwany uśmieszek. Po prostu nie mogłam powstrzymać się przed krótkim śmiechem, więc nawet nie starałam się tego zrobić. 

-Czekam na to z niecierpliwością. 

Odparłam, utrzymując z nim kilkusekundowy kontakt wzrokowy. Mam nadzieję, że po powrocie, nie zamknie się na mnie ponownie, bo w tym stanie łatwiej przyswaja wiedze, a nim szybciej się nauczy, tym szybciej będzie mógł pracować.

Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz