Rozdział drugi

239 18 2
                                    


Z akt dowiedziałam się wszystkiego, co powiedział mi ojciec, tylko w dłuższym wydaniu, przeleciałam wzrokiem po pozostałych papierkach w tym zdjęciach. Nachyliłam się po wibrujący telefon, na wyświetlaczu był uśmiechnięty chłopak o białych włosach, miał niebieskie oczy i pokazywał znak pokoju. Dopiłam resztę energetyka, odbierając telefon.

-Angela? Zgadnij, kto po ciebie wpadnie!?

-Jak zwykle ty...

-Ej... Więcej entuzjazmu!

Przewróciłam oczami, ale na moich ustach mimowolnie pojawił się mały uśmiech.

-O której będziesz?

-Jeszcze dam ci znać... Jeśli chcesz poratować człowieka to... Gofry i naleśniki! Proszę.

-Ta, może jeszcze kawy do tego?

-Mam swoje energole, ale zieloną herbatą nie pogardzę.

Nie musiałam go widzieć, by wiedzieć, że się szczerzy.

-Wiesz co to sarkazm?

-Ja też cię kocham! Do zobaczenia Angi!

I się rozłączył, postanowiłam się przespać jakieś 6-7 godzin, a później spakuję się i zrobię mu to jedzenie. Jeszcze przed zaśnięciem wypuściłam na dwór drapiącego w drzwi kota.

-Tylko nigdzie nie uciekaj...

Przez chwilę patrzyłam na zbiegającego kota, a kiedy zniknął, zamknęłam drzwi.

***

Zaraz po wstaniu wyciągnęłam z uszu słuchawki i włączyłam radio.

Właściwie już pakowałam jedzenie dla Tom'a. O 2 rano wszystko było gotowe, do podręcznego bagażu spakowałam 2 zestawy ubrań i kocią karmę, do mniejszej kieszeni spakowałam zapasowe słuchawki i wszystkie power banki oraz drugi telefon.  

*Pov Lucas*

  -Dobra stary ja zwijam...

-Alex ty cieniasie! Leć do matki pod pantofla!

-Zamknij się Stein! Przecież ci mówiłem, że nie zostanę do samego rana!

-Dobra stary nie spinaj! Leć do domu.

-Ta...

Szatyn dopił swoje piwo i zniknął w klatce, w której mieszkał, nigdy nie powiedział mi, co się stało z jego ojcem, ale jakoś mnie to nie interesowało, ogólnie mało o nim wiem... W co gra, jakiej muzyki słucha, że startował do Angeli Hunter. Dotknąłem ustami zimnego szkła i przechyliłem butelkę, opróżniając ją co do ostatniej kropli, przez co lekko zakręciło mi się w głowie.

-Picie samemu jest do dupy... -Usłyszałem głośne miauknięcie i już wiedziałem, kto dotrzyma mi towarzystwa- Witaj koci przyjacielu...

Pogłaskałem czarne zwierzę po głowie, a kot po prostu wskoczył mi na kolana.

-Lucas? Co tu robisz o tej porze?

Podniosłem wzrok na ciemnooką brunetkę zmierzającą w moją stronę z ogromnym uśmiechem, który odwzajemniłem.

-Cześć Sandra... Napijesz się ze mną? Noc jeszcze młoda.

-No nie wiem, miałam iść do domu...

-Mnie się oprzesz?

Spojrzałem na nią z figlarnym uśmiechem, a na jej policzki wpłynął delikatny rumieniec, pewnie wyciągnąłem w jej stronę butelkę z piwem, którą ta przyjęła.

-Tobie nikt się nie oprze.

Próbowała zażartować, ale mówiła w pełni poważnie.

-Są wyjątki...

***

-Lucas? -Mruknąłem, by kontynuowała- Co to za kot? Siedzi tu od samego początku...

-Sam nie wiem... Zawsze, kiedy tu jestem, on przychodzi, a później znika.

-Trochę to straszne... -Serio? To jest według ciebie straszne?- Myślisz, że ma właściciela?

-Jest zadbany, więc chyba ktoś się nim opiekuję.

Wyrzuciłem pustą butelkę za siebie, roztrzaskała się, sądząc po wydanym dźwięku.

-Jeśli nie ma obroży, to weź go do domu, sam mówiłeś, że lubisz koty.

-Kiedy ci to powiedziałem?

-Na jakiejś imprezie coś o tym mówiłeś. Już 3... Ja się zbieram.

Pocałowała mnie w policzek i odeszła, spojrzałem na kota z małym uśmieszkiem.

-Późno się zrobiło co nie Black?

Kot miauknął, jakby chciał utwierdzić mnie w przekonaniu, zaśmiałem się, głaszcząc go po głowie, ale przerwałem, zwracając uwagę na czarny samochód z matowym lakierem. Niezła bryka... Nie jestem wielkim fanem motoryzacji, ale to stwierdzić mogę... Ta karoca musiała być cholernie droga... Z samochodu sądząc po wzroście, wysiadł chłopak, ale więcej zobaczyłem, dopiero, gdy stanął w świetle, zapalonym automatycznie, gdy oparł się o drzwi klatki. Był wysoki i zapewne starszy ode mnie, miał z 20 lat, białe włosy i niebieskie oczy, na jego policzkach przyklejone były obszerne plastry, zawsze miałem dobry wzrok, więc widziałem więcej szczegółów niż inni... Po chwili drzwi klatki się otworzyły, a na szyi chłopaka zawisła dziewczyna, której się nie spodziewałem, chłopak pocałował ją w czoło i dokładnie zlustrował wzrokiem, coś jej powiedział, po czym z uśmiechem zabrał jej torbę i spakował do bagażnika. Z niedowierzaniem obserwowałem naszą szkolną prymuskę, która podeszła do miejsca pasażera, ale jeszcze przed wejściem zagwizdała, co kompletnie zbiło mnie z tropu, tym bardziej że kot, którego przed chwilą głaskałem, zerwał się z miejsca i pobiegł w stronę Angeli...  

*Angela pov*

Obserwowałam ciemną przestrzeń przede mną, w poszukiwaniu kota, ale już po chwili moja zguba owinęła swój ogon wokół mojej szyj.

-Co tam kocie?

Podrapałam go po brodzie i szybko założyłam obrożę.

-Ktoś cię obserwuje...

Spojrzałam na znaczący uśmiech Toma i przewróciłam oczami na ruch, który wykonał brwiami. Chłopak ruchem głowy wskazał mi kierunek siedzącego na ławce chłopaka. Od razu stwierdziłam, kto się we mnie wpatruje, a grymas niezadowolenia pojawił się na mojej twarzy.

-Jedziemy...

Rzuciłam, wsiadając do samochodu.

***

Po paru godzinach rozmowy i słuchania radia dojechaliśmy... Średnich rozmiarów domek z dużymi oknami, biała farba, którą już dawno zszarzała, kwiaty wiszące nad gankiem nie były w najlepszym stanie, co dodawało mroku domowi, kobieta zapewne stara się spędzać tu jak najmniej czasu...

-Za ciekawie to nie wygląda.

-Nie ważne jak wygląda, mam tylko pozbyć się zakały, która tu zamieszkała.

-Tak, tak!

Szybkim krokiem podeszłam do drzwi z Prulim na ramieniu, zadzwoniłam dzwonkiem, podczas gdy Tom szykował sprzęt. Po chwili drzwi otworzyła kobieta o ciemnofioletowych włosach.

-Dzień dobry, nazywam się Angela, tam stoi Tom, egzorcyści.

-Carrie Blue... Wejdźcie.

Tom podbiegł do mnie i tak jak ja wszedł do domu.  

~~~~~~~~~~


Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz