Rozdział 39

62 6 0
                                    


Było coraz ciemniej... Księżyc stopniowo zmieniał barwę.

-Lucas, idź tam!

Posłusznie ruszyłem w stronę jaskini. Jestem padnięty, ledwo przekroczyłem próg, a do moich nozdrzy dotarł dziwny zapach. Odór, jakby coś gniło, usłyszałem ciche mlaśnięcie, a pod moje nogi potoczyła się kość z kawałkami mięsa.

-Kurwa...

Rzuciłem odruchowo i od razu podniosłem wzrok, para żółtych ślepi wpatrywała się we mnie z ciemności.

-Lucas... Biegnij.

Od razu posłuchałem, powoli wycofałem się poza jaskinię, licząc, że demon mnie nie zauważył. Ledwo znalazłem się poza nią, a puściłem się w dziki pęd. W mojej głowie była tylko jedna myśl - Biegnij! I biegłem, dopiero gdy siły zaczęły mnie opuszczać, zwolniłem, spojrzałem za swoje ramię. Nie gonił mnie... Na szczęście! Zatrzymałem się i łapczywie zaciągnąłem się powietrzem... Moje płuca płonęły, czułem się, jakbym miał zaraz je wypluć.

-Ja pierdole...

-Na szczęście nas nie gonił. Nie wiem, jakbym cię obronił...

-To ja powinienem to powiedzieć...  

Rzuciłem dysząc ciężko. Angela, nienawidzę cię, ale jeszcze nigdy nie pragnąłem tak bardzo byś była obok! Przeszło mi przez myśl, ale szybko potrząsnąłem głową i wyprostowałem się przecierając twarz dłońmi.

-Idźmy dalej. Może tym razem się nam poszczęści.

Powiedział kot, nie podobała mi się wizja kolejnej ucieczki przed jakimś demonem czy inną szkaradą, ale na obecną chwilę nie miałem lepszego pomysłu, a szczerze mówiąc nie chce się przekonać, czy potwór z jaskini naprawdę nas nie gonił...

-Taa... - Ponownie ruszyłem przed siebie, mojej uwadze nie umknęły małe duszki, z wyglądu przypominały wróżki... W każdym razie! Niektóre płonęły, inne były całe w piórkach, jeszcze inne miały na sobie małe kamyczki, a ostatnie pokryte były czymś na wzór wody- Pruli, co to jest?

Wskazałem na istoty, które zaśmiał się na ten ruch i schowały za paniami czy kamieniami.

-Wróżki... Trochę wkurzającego, ale nieszkodliwe.

Powiedział, uznałem, że tyle mi wystarczy. Dopiero po chwili wpadłem na pewien pomysł.

-Mogę zawrzeć z nimi kontrakt? Wtedy nam pomogą.

Kociak zastanowił się nad tym i przyznał mi rację.

-Tak, tylko niewiele mogą zrobić. Są słabe, ale to dobry start i zostaniesz naznaczony pieczęcią innego żywiołu. Wydaje mi się jednak, że powinieneś zacząć od wodnych wróżek. Demony tej domeny będą łatwiejsze do oswojenia, przynajmniej dla ciebie. 

Kiwnąłem głową i zacząłem się oglądać, niestety nie wypatrzyłem w okolicy żadnej istoty, która mogłaby być powiązana z wodą... Nie było również zbiornika wodnego. 

-Wygląda na to, że jeszcze trochę poczekam... -Jęknąłem drapiąc się po głowie- Angela ma wszystkie pieczęcie?

-Tak. -Odpowiedział od razu- Mówiła ci, jest z czystej linii. Patrick włożył sporo wysiłku, by mogła wiązać się z wszystkimi demonami.

-Chodzi o jej ojca? Tego księdza? On też jest egzorcystą?

-Można tak powiedzieć. Przygarnął Toma i Angelę, po śmierci ich rodziców. Przygotował ich najlepiej jak mógł, na tym powinno skończyć się jego zadanie, ale postanowił zająć się tą dwójką. 

Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz