Rozdział 50

22 3 0
                                    


Minął już tydzień od mojego powrotu do domu. Od tamtej pory nie widziałam się z Lucasem... Napisałam mu jedną wiadomość, ale nie odpisał mi. Wygląda na to, że naprawdę zerwał kontakt... Niestety, ale dalej muszę go wiele nauczyć, więc po powrocie do szkoły, przykłada się do ćwiczeń. 

-Znowu mnie nie słuchasz! -Spojrzałam na monitor, na którym widniał kadr z Maxem, który jadł loda- Mówiłem, że chyba się przeprowadzę. Ojciec z twojej parafii zaproponował mi współpracę. -Podniosłam pytająco jedną brew, oczekując dokładniejszej odpowiedzi. Czyżby moja wróżba się spełniła, a ten buc dołączył do mojej drużyny?- Nie znam szczegółów, ale i tak musiałbym poczekać do przyszłego roku. 

-Czyli  jest szansa na to, że w następnym roku będziemy chodzić do jednej klasy? -Max radośnie pokiwał głową, co skwitowałam krótkim syknięciem- Wspaniale... 

-Hej! Przecież nie będę ci przeszka... 

Połączenie zostało zakończone, co trochę mnie zaskoczyło. Gadamy trochę ponad godzinę, a zwykle nie daje mi spokoju przez cały dzień. Mam czekać, aż oddzwoni? Ma problemy techniczne czy po prostu przypadkowo się rozłączył? Napisałam do niego wiadomość, ale po krótkiej chwili oczekiwania na odpowiedź, uznałam, że po prostu nie ma internetu. Czasami tak bywa, nic zaskakującego.  

***

-Powinnam już wyjść. -Zauważyłam, zerkając na zegarek, wolałabym nie spóźnić się na rozpoczęcie roku- Wychodzisz na dwór czy zostajesz w domu kocie? 

W odpowiedzi Pruli zaczął radośnie drapać w drewnianą powierzchnie. Uśmiechnęłam się, pozwalając mu wyjść. Po paru minutach dołączyłam do niego, otwierając drzwi z klatki. Kocur od razu pobiegł w tylko sobie znanym kierunku, ale szybko przystanął i zawrócił, odbiegając w zupełnie inną stronę. Zainteresowałam się tą nagłą zmianą zdania, bo raczej tak nie robił. Dlatego dokładnie obserwowałam gdzie zmierza i szybko zrozumiałam, że wpłynął na nią pewien czarnowłosy chłopak... Zapewne czeka na swojego kolegę, którego imienia nie mogą sobie przypomnieć... Jakoś wypadło mi z głowy. W każdym razie nie powinnam się na tym skupiać, on nie chce mieć ze mną kontaktu, więc nie będę naciskać. Poprawiłam słuchawki, podgłaśniając piosenkę, którą odkryłam stosunkowo niedawno. Chociaż lepiej powiedzieć, że to Max ją odkrył. Wcześniej nie kojarzyłam kogoś takiego jak "ethan ross", więc można powiedzieć, że to jego pierwsza piosenka, która wpadła mi w ucho. Właściwie zastanawiam się czy ma jeszcze jakieś popularne piosenki, bo akurat ta pod dumną nazwą "katana" ma ponad trzy miliony odsłon. Wpisałam odpowiednie hasło na YouTube i przejrzałam wyniki. Tak jak podejrzewałam słuchane przeze mnie piosenka była tą najpopularniejszą, a w porównaniu do niej inny wypadają raczej słabo... Nawet nie wiem czy szkoda mi tego, że jego twórczość nie sięga dalej. Niby podoba mi się ta piosenka, ale nie znam innych i szczerze nie chce mi się ich przesłuchiwać. Wzdrygnęłam się, gdy Lucas stanął obok mnie, łapiąc moje ramię. Mówił coś do mnie, ale przez muzykę niczego nie słyszałam, dlatego wyciągnęłam jedną słuchawkę. 

-... co ty na to?

Podniosłam pytająco jedną brew. Czy on nie zdaje sobie sprawy, że nie mam zielonego pojęcia co powiedział? W sumie to Lucas, więc może nie zdawać sobie sprawy, że ludzie z słuchawkami, noszą je dlatego, by inni do nich nie mówili. 

-Powtórz, bo nic nie słyszałam. 

Sapnęłam, patrząc na niego ze znudzeniem. Dziwny typ... Piszę do niego z własnej woli, więc wyciągam do niego dłoń na znak takowej przyjaźni, a ten bezczelnie mnie zlewa, by teraz pojawić się przed moim domem z jakimiś propozycjami. 

Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz