Rozdział 36

77 10 1
                                    

Lucas pov 

-Przestań mówić tak jakbyś wiedziała cokolwiek o przyjaźni ... Może i jesteś mądra, ale w relacjach międzyludzkich jesteś na przegranej pozycji ... 

Ma rację ... Jest pierwszą osoba, która powiedziała mi to w twarz, ale oprócz tego, że poruszanie tych tematów nie jest dla mnie przyjemne, doprowadza mnie to do szału. 

-Ludzie są balastem. To co robię jest niebezpieczne, wielu egzorcystów ginie. Nie mam czasu na zajmowanie żółtodziobami. Właśnie dlatego jasno i wyraźnie powiedziałam, że nie chce cię tutaj. Jesteś problemem, którego nie mogę rozwiązać. Dodajesz mi tylko roboty ... 

Jak widać jestem jednym, wielkim problemem ... Dla niej, dla rodziców, dla wszystkich ... Beznadzieja. 

-Myślisz, że ja prosiłem się o takie życie ? Skoro jestem takim problemem po prostu mnie olej ! Dla ciebie to żadna różnica czy wrócę, czy nie ?

-Przestań wreszcie się nad sobą użalać ... Codziennie pozujesz na takiego maczo, weź nim w końcu zostań zamiast cały czas udawać. 

-Odpierdol się ! Odeślij mnie jeśli masz taki problem ! Myślisz, że do czegoś cię potrzebuję !?

-Lu ...

Ale i tak ci pokaże ... Sam zamknę ten pieprzony portal ! Trzasnąłem drzwiami z jej pokoju, przerywając jej wypowiedź i ruszyłem w stronę kościoła. Wszyscy myślą, że nie dam rady ! To ja im pokarzę ! Minąłem jakąś kobietę, ale nie zwróciłem na nią za dużej uwagi i po paru metrach doszedłem do bocznych drzwi. Pchnąłem je, a te ustąpiły. Po przekroczeniu progu, odczułem pewien niepokój, ale zignorowałem chęć ucieczki i podszedłem do figury Jezusa, przechodząc pod taśmą. Tutaj miał być "portal", ale jakoś go nie widzę. Prychnąłem pod nosem. 

-Cholera ... -Chciałem oprzeć się o posąg, ale kiedy położyłem na nim dłoń, pojawiło się coś na wzór zwierciadła- A to ciekawe ... 

Przejrzałem się dokładnie swojemu odbiciu, zwykłe lustro ... Postukałem w szybę, ale też nic się nie stało.

-Odsuń się stamtąd kretynie !

Spojrzałem na dziewczynę, która właśnie wparowała do kościoła. Chyba była zła. Odwróciłem się w jej stronę z złością wymalowaną na twarzy. 

-Niby dlaczego miałbym ci ... -Przerwałem, gdy czyjeś ręce owinęły się dookoła mojej klatki piersiowej i zaczęły ciągnąć mnie do tyłu- Co jest do cholery !?

Stawiałem opór, a to nie ułatwiło pracy temu czemuś. Pruli zaczął gryźć te ręce, ale postać dalej ciągnęła mnie w stronę zwierciadła. Kto właściwie tam jest !? Szybko odwróciłem się i z zaskoczenia dosłownie na chwilę przestałem się opierać, ale to wystarczyło. Moje własne odbicie wciągnęło mnie do lustra, a razem ze mną kota, którego docisnąłem do swojej klatki piersiowej. Wydawało mi się, że tone, widziałem Angele walącą w lustro, coś do mnie krzyczała. Chyba o obroży ... Ale byłem tak senny, że nie mogłem skupić się na tym co mówi ...

~~~~

Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz