Rozdział 40

66 4 1
                                    



-Najadłem się... -Jęknął kot rozkładając się na moich kolanach, została nam jeszcze jedna ryba, zacząłem ją smażyć, wywołując mruknięcie kota- Jedz, jedz.

Kiwnąłem głową, nie jestem głodny, ale chce się odwdzięczyć tym stworzeniom za pomoc, zapamiętałem słowa Angeli. Porównała demony do dzieci... Dzieci łatwo do siebie przekonać, z nimi nie powinno być trudniej.

-Proszę. -Powiedziałem trochę znudzonym głosem, przesunąłem rybę bardziej w stronę zaskoczonych istot- Rozpaliłyście ogień, należy się wam.

W jednej chwili jedzenie zniknęło w płomieniach, duszki też stopniowo zaczęły znikać.

-Z początku chcieliśmy zjeść ciebie, ale oszczędzimy cię, musimy jeść, nie ma znaczenia co to będzie.

-Czyli jeśli będę was karmił, będziecie mi pomagać?

-Tak, chcemy mieć zyski z pomocy. W końcu nie mamy kontraktu, a twoja pieczęć wody jest dla nas za silna, by ją złamać.

-Nie mogę nawiązać z wami kontraktu?

-Nie... Jeśli oswoisz swojego patrona złamiesz pieczęć, dopiero po tym będziesz mógł bratać inne demony.

Po tym zdaniu zniknęły, co do jednego, a w jaskini zapanował półmrok. Spojrzałem na kota. 

-Słuchaj... Jesteś w stanie wyczuć kel...

-Masz szczęście. Jedna jest tam. 

Mimo że nie podobało mi się, że mi przerwał, fakt, że w pobliżu jest stworzenie, z którym mogę zawrzeć kontrakt napawa mnie szczęściem! Pokażę Angeli na co mnie stać!

-Mówiłeś, że demony nie mogą tu wejść.

-Mówiłem, że większość nie może tu wejść. Kelpie w tym świecie są nieszkodliwe, w końcu nie ma tu ludzi, których mogłyby porwać. Dlatego są jednymi z najbezpieczniejszych istot po tej stronie portalu. Oczywiście zdarza się, że porwą mniej ostrożnego demona, ale zdarza się to rzadko... Lepiej idź już! I nie zrób niczego  głupiego! 

***

Mówił, że ona tu jest... Siedzę tu kolejną godzinę i nic! Głupie demony! Dlaczego się nie pojawiła!? Co jest ze mną nie tak!?

-Chyba nie mam szans... -Położyłem się na trawie i spojrzałem w to dziwne, a jednocześnie piękne niebo- Beznadzieja! -Zamknąłem oczy, skoro jest tu bezpiecznie... Nie muszę się martwić... Jednak chlupanie wody skutecznie mnie rozbudziło, na brzegu jeziora, zaledwie kawałek ode mnie, stał biały koń, dopiero po chwili rozjaśniło mi się w głowie- Jesteś kelpią? -Zwierzę... Demon podniósł na mnie wzrok, właśnie coś do mnie dotarło... Nie mam zielonego pojęcia jak nawiązać kontrakt- Słuchaj... Potrafisz mówić? Porozumieć się w jakiś sposób?Albo chociaż rozumiesz co mówię? -Kiwnięcie głową musiało mi wystarczyć, stworzenie znalazło się bliżej mnie, pójdę na żywioł- Mam nawiązać z tobą kontrakt, ale szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak to zrobić. Mimo że bardzo tego chce i doskonale zapoznałem się z naturą twojego gatunku, nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić... Szkoda, że o tym nie pomyślałem, gdy... -Przerwałem, gdy zwierzę wskoczyło do wody, przez nie jestem cały mokry- Mogłeś przynajmniej poczekać, aż skończę!

-Jest demonem, uznaje tylko silnych ludzi. Widocznie nie jesteś gotowy. -Przez ten głos zamarłem bez ruchu, nie wiedziałem co zrobić, nie wiedziałem co ona zrobi- Widzę, że nic ci nie jest. Cieszę się. -Milczała przez chwilę- Wyruszamy rano, do tego czasu nie zrób niczego głupiego.

Słyszałem ciche kroki, dopiero wtedy odwróciłem się. To była ona. 

-Stój! -Zatrzymała się, jej plecy wydawały się w tym momencie bardzo ciekawe- Muszę nawiązać kontrakt! -Angela odwróciła się w moją stronę, miała znudzoną minę- Jak mam to zrobić!?

Brunetka postawiła kilka pewnych kroków, położyła dłoń na moim torsie i wepchnęła mnie do jeziora. Spojrzałem na nią złowrogo, ale nie pozwoliła mi nic powiedzieć.

-Powiedziałam ci wszystko co wiedzieć powinieneś. Reszta zależy od ciebie. Pogadaj z nią, spraw by cię posłuchała. Kontrakt jest indywidualny, demony mają różne preferencje, niektóre oczekują ofiary z krwi, innym wystarczy obietnica. Negocjuj z nią, nie zgadzaj się dopóki nie będziesz pewny i nie pozwól jej dominować. To tyle.


~~~~~~

Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz