Rozdział 44

29 5 0
                                    


Otworzyłam oczy, gdy poczułam nagły ciężar na ramieniu. Na szczęście była to zdrowa część ciała, ale i tak nie podoba mi się ten niespodziewany kontakt fizyczny z Lucasem. Chciałam powiedzieć mu, że nie jestem jego poduszką, ale w porę zorientowałam się, że śpi. Westchnęłam i ponownie zamknęłam oczy, by trochę się zdrzemnąć. Bariera spokojnie wytrzyma atak wysokiej klasy, dodatkowo pilnuje nas Pruli. Powinno być okej... Nawet jeśli co chwilę słyszę jęki tych potworów, które próbowały dostać się do środka i natknęły się na barierę, mogę zasnąć... 

***

-Angela! -Mruknęłam, otwierając jedno oko, by na niego spojrzeć. Uśmiechał się dość niepewnie, pokazując mi kilka owoców. Przypominały jabłka tylko ich skórki miały inne kolory. Z tego co pamiętam są bardzo smaczne... Chwila moment! Zmarszczyłam brwi, wpatrując się zażarcie w jego twarz, czy ten chłopak wyszedł!?- Pruli był ze mną! I bardzo uważałem! -Zagryzłam wargi i zacisnęłam dłonie w pięści. On naprawdę jest głupi! Kiwnęłam głową, odwracając się w przeciwnym kierunku, w innym wypadku mogłabym naprawdę wybuchnąć- Wyglądasz na głodną... Chciałem tylko pomóc. 

Westchnęłam, ponownie patrząc w jego oczy. 

-Czy ty naprawdę nie rozumiesz? -Warknęłam w końcu, mam naprawdę dość- Wszystkie złe rzeczy, które stały się do tej pory... Pojawienie się w tym miejscu, moja rana czy nasza zła relacja. To wszystko jest spowodowane tym, że jesteś dziecinny i robisz głupie rzeczy. Nawet, gdy mówię ci, że masz kurwa zrobić coś zupełnie innego! -Widziałam jego zdołowaną minę, wiem co powinnam teraz zrobić jako dobry człowiek, ale nie mam zamiaru przestać. Mimo wszystko wzięłam głęboki oddech, krzyczenie na niego nie ma sensu- W tym momencie zapewne siedzielibyśmy z moim bratem i świętowali udane zakończenie egzorcyzmu lub wracalibyśmy do domu, gdzie mógłbyś oswoić kelpie. Zaczęlibyśmy trening i do końca pieprzonego miesiąca, byłbyś naprawdę przydatny, a na pewno byłbyś bezpieczny. -Przetarłam oczy, gdy wrócę poproszę, by jego ojciec został zdegradowany... To wszystko jest również jego winą. Ponieważ nie przyjął odmowy. Wiedział jaki jest jego syn, to było oczywiste, że nie będzie mnie słuchał...- Nie jestem niańką... Powinnam odpoczywać, pomagać ludziom w pozbyciu się duchów czy unicestwiać demony, a zamiast tego... 

-Zamiast tego niańczysz takiego bezużytecznego bachora jak ja! -Kiwnęłam głową, dokładnie to miała na myśli... Dobrze, że przynajmniej z tego zdaje sobie sprawę- Wiem, że jestem głupi i sprawiam same problemy... Ale to jest również twoja wina!? 

Zmarszczyłam brwi, posyłając mu gniewne spojrzenie. 

-Słucham? 

Posłałam mu gniewne spojrzenie, bo naprawdę nie rozumiem jaki ma problem. ZNOWU!

-Cały czas mnie wykluczasz! -Przewróciłam oczami, wyczekując długiego wykładu- Odkąd jesteśmy "partnerami", ani razu nie pozwoliłaś mi niczego zrobić samodzielnie! Jak niby mam się z tym czuć!? -Spojrzałam na niego zdziwiona jego reakcją, to nie był zwykły gniew- Nie ważne czy w szkole, czy poza nią! Cały czas pokazujesz mi jakim jestem balastem! Naprawdę liczyłaś, że po czymś takim będę grzecznym chłopcem! -Warknął, a ja poczułam się naprawdę niezręcznie. Wydaje mi się, że mówi mi coś naprawdę intymnego- Mój ojciec nigdy nie brał pod uwagę mojego zdania! Moi przyjaciele zjedzą mnie żywcem jeśli okażę cień słabości! A z nich wszystkich ty jesteś najgorsza, bo przy tobie nie mogę niczego ukryć! Mówisz mi wszystko czego nie chciałbym usłyszeć!

Nie mogę dłużej tego słuchać! Zresztą jeśli będzie to kontynuował, prawdopodobnie sam się rozklei, a to już zupełnie mnie zamuruje. Zacisnęłam palce na jego ramieniu i zamknęłam oczy, by chodź na chwilę się odciąć.

-Lucas... -Co powinnam powiedzieć mu w takim momencie? Naprawdę nie wiem... Westchnęłam kolejny raz- Przestań to robić. -Spojrzałam na jego twarz, wygląda na to, że przerwałam mu w doskonałym momencie... Był już krok od rozklejenia się- Przestań przejmować się resztą. -Warknęłam, zanim w ogóle dotarło do mnie co właśnie zrobiłam. Dlaczego jest mi go tak strasznie szkoda!?- Pierdol ich wszystkich. Miej w dupie co o tobie myślą. Jeśli coś ci nie odpowiada mów to, nie pierdol się z nimi w tańcu. -Mówiłam coraz mniej przyjemnym tonem, tak bardzo denerwuje mnie to jak go traktują, a nie powinno- Dlaczego tak bardzo chcesz się im podlizać!? -Spojrzałam na niego, pełna żalu, że musi otwierać się akurat przede mną. Widziałam po jego minie, że nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać... Wzięłam głębszy wdech. Nie o tym powinnam z nim rozmawiać- Czy ty naprawdę myślisz, że bawi mnie to wszystko? Dlaczego nie możesz po prostu posłuchać co do ciebie mówię? -Chłopak usiadł obok, patrząc przed siebie z chłodną miną- Pruli jest silny, ale nie na tyle, by odstraszyć te Harpie. Nie zbliżyły się do ciebie, bo ja byłam obok. Chociaż ten jeden raz przestań się popisywać i obrażać, po prostu słuchaj co do ciebie mówię. -Dalej milczał, wpatrując się przed siebie, wzięłam głębszy wdech, łapiąc go za rękę, by zmusić go do patrzenia na mnie- Naprawdę nie jestem dobra w relacjach międzyludzkich, więc nie wiem czego oczekujesz, ale niczego nie zmienisz jeśli będziesz martwy. 

Jestem naprawdę zmęczona tym wszystkim... Chce wziąć prysznic i położyć się w moim łóżku. On również musi mieć dość tego wszystkiego. Był tu dłużej niż ja. Nie może się samodzielnie obronić, jest całkowicie zależny ode mnie. Gdybym to była ja też czułabym się źle, ale najlepsze co może teraz zrobić, to słuchać co do niego mówię i nie sprawiać kłopotów. Jego palce niepewnie splotły się z moimi. Miał zimne dłonie... 

-Chciałbym po prostu mieć jakiś udział w tym wszystkim. -Mruknął, odchylając głowę do tyłu- Jakikolwiek...

Kiwnęłam głową. Czy jest coś  w czym mógłby pomóc? Nie mam pomysłu...

-Na razie wyjdźmy z terenu harpi, później o tym porozmawiamy. 



Ciemna Strona Egzorcyzmów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz