Rozdział 1

5.1K 298 32
                                    


Dzień dobry, 

witam was w pierwszym rozdziale drugiego tomu z serii LA Tales <3 Jesteście podekscytowani? Ja bardzo! Dla mnie te teksty to trochę nieznane wody, bo jednak po raz pierwszy kreuję bohaterów, którzy żyją trochę na bakier z prawem :D 

Mam nadzieję, że wam się spodoba! A jeśli nie - chętnie wysłucham waszych opinii. Wiecie, że zawsze jestem otwarta na wszelkie sugestie, uwagi, pomysły i liczę się z opinią czytelników. To co? Oddaję pierwszy rozdział w wasze ręce i mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej wrócić z drugim. 

Przyjemnej lektury i wspaniałego popołudnia życzy, 

Wasza Eliana

*

😈 Diabeł 😈

Siedzimy z tyłu jednego z moich samochodów, a od kierowcy oddziela nas przyciemniana szyba, która skutecznie izoluje wszystkie zbędne dźwięki. Rzadko przemieszczam się w ten sposób bo sam wolę siadać za kierownicą, ale tym razem wolę mieć na oku naszą nową zdobycz. Zdejmuję jej ten brudny worek z głowy, pozbywam się knebla i odnoszę do niej tak, jakby wcale nie była doszczętnie sponiewierana, wygłodzona i cuchnąca. Okażę jej dobroć, a potem wypuszczę ją w momencie, gdy upewnię się, że nas nie wyda.

O ile oczywiście taka chwila nadejdzie, ale chcę być optymistą. Ten biznes męczy mnie z każdym dniem coraz bardziej i jeśli uratowanie jej życia ma być jakimś małym odkupieniem, to ja się na to piszę. Może też chodzi o to, że tak bardzo przypomina mi Molly.

Kurwa mać, nigdy nie posądziłbym siebie o bycie sentymentalnym flakiem.

— Chcesz wody?

To dość głupie pytanie, ale nie chcę wciskać jej niczego na siłę. Wygląda wyjątkowo marnie, a zapadnięte policzki i fioletowe cienie świadczą o tym, że raczej słabo ją karmili. Dawali jej cokolwiek do picia? Pozwolili jej się umyć? Gwałcili ją?

Ten kretyn fantazjował o sprzedaniu jej do Meksyku, a najwyraźniej nie miał cholernego pojęcia o działaniu tego biznesu. Myślę właśnie o tym, gdy sprawnym ruchem wyciągam butelkę wody z ukrytej lodówki. Potem wyciągam jedną ze słomek i wrzucam ją do środka. Cóż, piękna pani nieznajoma raczej nie wygląda na tyle dobrze, bym zaufał, że utrzyma butelkę. No i jest związana.

— Pij.

Podsuwam jej słomkę do spierzchniętych ust, a potem w milczeniu patrzę, jak bierze powolne łyki. Opada z sił nawet od tak prostej czynności. Tym lepiej dla mnie, bo będę ją nagradzał, karmił i traktował jak nowe zwierzątko, do czasu aż nie będzie mi wierna. Gdy upewnię się, że utrzyma moje tajemnice, oddam jej wolność a sam zniknę raz na zawsze.

Diabeł zniknie, ale zanim zrobi to na dobre - uratuje jedno życie.

— Co się ze mną stanie? — chrypi.

Wyciągam dłoń i głaszczę ją trochę jak psa, a ta się wzdryga.

— Nic złego. Kilka dni spędzisz w naszej siedzibie, ale potem zabiorę cię ze sobą.

— Zostawisz mnie tam samą? — Robi się wyraźnie ożywiona. — Dlaczego? Nie zostawiaj mnie z nimi.

Najwyraźniej mimo wszystkich sprzeczności, faktycznie zaczyna widzieć we mnie swojego wybawcę i powoli rozgranicza „nas" i „ich". A to dopiero heca.

— Muszę lecieć do innego stanu, ale potem wrócę. Nic ci nie zrobią, zaufaj mi.

— Rozwiążesz mnie?

Władca piekieł (LA Tales #2) I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz