Rozdział 7

3.4K 283 32
                                    


Tak, wzrok was nie myli! To kolejny rozdział :D Od razu zapowiem, że dziś będzie wyjątkowo gorąco i spokojnie, ale od kolejnego wpadniemy w coraz większy wir akcji. Przecież nie mogłoby być za dobrze, prawda? ;) 

Życzę wam przyjemnej lektury. Chętnie poczytam wasze wrażenia jak do tej pory + przewidywania na dalszy ciąg tej historii! Jeśli tylko macie ochotę, to koniecznie zostawcie po sobie kilka słów. 

To co? 

Enjoy! 

*

Morgan

Wcześniej myślałam, że cały porządek tego dziwnego życia był ustalony, jednak trwałam w błędzie. To właśnie ta noc, gdy wrócił i nazwał mnie aniołem zmieniła wszystko. Nie znikał już nocami, a jedynie wychodził każdego dnia, ubrany w elegancki garnitur. Kiedy kosztowny materiał okrywał jego idealnie wyrzeźbione ciało, można było go pomylić z typowym pracownikiem jakiejś korporacji. Nie wyróżniał się niczym, a właśnie o to chodziło.

Tamta noc zmieniła jednak o wiele więcej, niż tylko rutynę. Nie spałam już dłużej przykuta do ramy w jego sypialni, a zamiast tego przeniesiono mnie do ogromnego pokoju gościnnego. To pomieszczenie było przestronne, ładnie urządzone i tak puste, że pchało mnie na granicę ataku paniki. Rany powoli się goiły, włosy na mojej głowie stopniowo odrastały tam, gdzie je wydarto, ale z moją psychiką nie było lepiej. Stałam się przeraźliwie samotna. Dotarłam do granicy szaleństwa, a przechadzanie się po pustych ścianach przyprawiało mnie o drżenie z nerwów.

Właśnie dlatego stoję przy drzwiach jego sypialni, skąpana w nocnym mroku. On już tam jest, jak co wieczór po krótkim prysznicu i leży. A ja jestem tak spragniona kontaktu z drugim człowiekiem, że jestem gotowa błagać go o rozmowę. W drżącej dłoni ściskam kajdanki. Jeżeli to jedyny sposób, by już nie cierpieć, to niech mnie przykuje.

— Diable? — mówię drżąco.

— Wejdź.

Jego głos jest niesamowicie schrypnięty, ale przy tym niezwykle seksowny. A może to ja jestem już tak samotna, że pomyślałabym to samo o każdym? To nie ma znaczenia. Jest mi zdecydowanie wszystko jedno. Właśnie dlatego decyduję się na pierwszy krok, a po nim przychodzą kolejne, które zbliżają mnie do jego łóżka. Zamykam za sobą drzwi i staję tak blisko, że bliżej już się nie da. On z kolei przysiada, a jego oczy błyszczą w ciemnościach niczym dwa węgielki.

Marszczy brwi, gdy dostrzega moją rozdygotaną rękę z kajdankami. Jego spojrzenie jest czujne, gdy wyciągam ją przed siebie.

Później czekam.

Mam wrażenie, że mija godzina, nim wyciąga je, celowo muskając moją skórę szorstkimi palcami.

— Nie zniosę już dłużej samotności — jęczę z rozpaczą. — Proszę.

Wzdrygam się, gdy rzuca je daleko w kąt, a huk upadku przenika ciszę.

Przez moment trwa w bezruchu, a ja mogę podziwiać jego muskularną pierś, pokrytą drobnymi włoskami, które ciągną się przez cały brzuch i znikają pod gumką bokserek. Jedną rękę ma w całości pokrytą tatuażami, a ja chyba po raz pierwszy mam szansę przyjrzeć im się tak dokładnie. Mam wrażenie, że będziemy tak trwać w bezruchu, ale Diabeł mnie zaskakuje i wyciąga dłoń, którą ujmuję.

— Kładź się, Morgan — szepcze gniewnie, jakby był zły sam na siebie za tą słabość. — Szybko, zanim zmienię zdanie.

Nie musi mnie prosić o to dwa razy. Szybko wskakuję na cudownie miękki materac, a potem wsuwam się pod satynową pościel. Wciągam powietrze szybciej, gdy szorstkim gestem przysuwa mnie do siebie tak, że leżymy na łyżeczkę. Jego włoski na brzuchu kłują mnie delikatnie w plecy, a gorący oddech owiewa szyję tak, że dostaję dreszczy. Pytam siebie, co ja właściwie tam robię, ale przecież doskonale znam odpowiedź. Jestem tak spragniona rozmowy, bliskości drugiego człowieka i choćby krótkiej rozmowy, że dałabym sobie obciąć rękę, by znaleźć się tu, gdzie jestem.

Władca piekieł (LA Tales #2) I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz