rozdział 13

3.4K 281 13
                                    


Morgan

Budzę się szalenie wypoczęta i przez pierwsze minuty mam ochotę mruczeć z rozkoszy. Miękka pościel nie sięga do moich odkrytych ramion, a ja najwyraźniej przez sen przytulałam poduszkę, bo w takiej pozycji witam ten dzień. Stopniowo wracają do mnie wspomnienia poprzedniego wieczoru.

Znowu uprawialiśmy seks, ale cholera, co to był za seks.

Jeszcze nie wiem jak spojrzę mu w oczy i boję się, że znów zastanę go w złym humorze. Z tym mężczyzną codzienność jest jak loteria. Nigdy nie można przewidzieć, co człowiek zastanie, gdy tylko rozchyli powieki. Chyba dlatego trwam w bezruchu, choć czuję i słyszę, jak on wierci się po swojej stronie. Przysuwa się coraz bliżej, aż w końcu czuję to umięśnione i gorące ciało tuż przy swoim.

— Nie udawaj, że śpisz.

Doszukuję się w jego głosie typowej maniery, ale jej nie dostrzegam. Te słowa są zaczepne i żartobliwe. Kim jesteś i co zrobiłeś z Diabłem, mam ochotę spytać, jednak nie przerywam milczenia.

— Niby skąd to wiesz? — pytam sceptycznie.

Chowam twarz w poduszkę, gdy odpowiada mi śmiechem.

— Wiercisz się — odpowiada wesoło. — Zmienia się rytm twojego oddechu. Bardziej jednak ciekawi mnie, czemu chcesz mnie oszukać.

— Jestem po prostu zmęczona, okej? I trochę głodna, skoro już przy tym jesteśmy.

Parska z radością, jakiej jeszcze u niego nie słyszałam. Co do...?

Nie daje mi jednak czasu do namysłu, bo przysuwa się tak blisko, że nasze nagie ciała stykają się dosłownie wszędzie. I cholera, chociaż naprawdę chcę pozostać obojętna, topnieję pod każdym jego dotykiem. Jego ciało jest gorące i twarde, a jednocześnie aksamitne. Kuszące. To nieuczciwe, że tak ostry mężczyzna potrafi jednym muśnięciem zamienić mój mózg w papkę, ale jestem zbyt słaba, by z tym walczyć.

Nie ufam mu.

Pragnę go.

— Ja też jestem bardzo głodny, Morgan. Pozwól mi zjeść moje śniadanie.

Jedna jego dłoń zaczyna masować mój pośladek, podczas gdy usta lądują na szyi, rozpoczynając swoją wędrówkę. Jego język zostawia wilgotny ślad i znaczy moje ciało swoją ścieżką w dół. Zasysa skórę, przygryza i sprawia, że topię się pod wpływem tych szorstkich opuszków, które zdecydowanie wiedzą, jak doprowadzić kobietę do wrzenia. Tonę w miękkiej pościeli, otumaniona całą tą rozkoszą, niepewna tego, czyje westchnienia są głośniejsze.

Właśnie wtedy odwraca mnie na plecy, a sam zawiesza na mnie swój wzrok. Korzystam z okazji i przyglądam się jego przystojnej twarzy z mocno zarysowaną szczęką, którą po raz pierwszy pokrywa ciemny, twardy zarost. Jego błękitne oczy są tak jasne, że w świetle poranka zdają się dosłownie lśnić. Nawet jego złamany nos nie mąci tego idealnego obrazka, a dodaje charakteru jego szorstkiej, męskiej prezencji. Boże, ten zawadiacki uśmieszek jest stworzony do łamania serc.

— Mmm — mamrocze, sunąc nosem po moim brzuchu. — Życz mi smacznego, kotku.

Wczepiam dłonie w prześcieradło, które mnie się między moimi palcami. Gdy jego głowa znika gdzieś pod cienką kołdrą, czuję jednocześnie ekscytację i strach. Wystarcza jednak, że jego silne ręce rozsuwają moje uda i zaczynają je pieścić, bym zapomniała o wszystkim.

To trochę tak, jakby moja głowa zamknęła się dosłownie na wszystko. Wszystko oprócz czucia, ma się rozumieć. Jego usta są wręcz czułe, gdy po raz pierwszy przesuwają się po mojej cipce. Muska je delikatnie, a gdy po czasie dołącza do tego język, jęczę.

Władca piekieł (LA Tales #2) I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz