[16]

1.6K 75 25
                                    

-JARVIS która godzina - zapytał Stark odchodząc do swojej zbroi

-Za dziesięć szósta, sir - dostał odpowiedz do sztucznej inteligencji

-Mój pajączek jeszcze śpi - dopytał

-Tak

-To powiedz mu żeby tu przyszedł jak się obudzi

-Dobrze, radzę się jeszcze się Panu zdrzemnąć - to były ostatnie słowa sztucznej inteligencji

Stark znowu zajął się poprawianie swojej zbroi nie zdarzające na radę jego sztucznego kolegi. Po około dwóch godzinach rozległo się pukanie do szklanych drzwi pracowni mężczyzny.

-JARVIS otwórz - geniusz dał rozkaz, i usłyszał tylko jak drzwi się otwierają

-Dzień dobry panie Stark - odezwał się pierwszy chłopak - chciał mnie Pan widzieć, coś się stało? - dopytał trochę nie pewnie

-Hej Pete, nie nic się nie stało. Po prostą chciałem na ciebie popatrzeć - mówi i obrócił się do nastolatka z uśmiechem na twarzy

-Ugh... dobrze - odpowiedział zarumieniony chłopak

-Siadaj - zachęcił go Tony

-Ja postoje - odpowiedział zmieszany chłopak - wiem Pan... ja tak nie za bardzo mogę jeszcze - dodał szybko cały czerwony

-A rozumiem - dopowiedział starszy i wrucił do pracy - twoja ciocia dzwoniła i kazała ci przekazać że przyjdzie po ciebie w niedziele

-D-dobrze - odpowiedział mu chłopak smutnym głosem dalej stojąc za mężczyzna - ja już pójdę zjeść śniadanie - dopowiedział i ruszył w stronę wyjścia

-Okej, ja zaraz tam przyjdę

Peter wsiadł do windy i ruszył na piętro bohaterów ponieważ w lodówce na ich pietrze jest tylko światło. Jak wysiał z windy od razu usłyszą rozmowy swoich współlokatorów.

-H-hej wszystkim - odezwał się nastolatek w progu salonu

-O hej Peter  - odpowiedzieli mu Steve, Clint i Natasha siedzący na sofie

Chłopak podszedł do lodówki i wyciągną z niej jogurt truskawkowy wziął łyżkę otworzył pojemniczek i zacząć jeść.

-A ty co tak sterczysz, siadaj my nie gryziemy - zażartował Kapitan

-D-dobrze - wyjąkał Peter bo wiedział ze siadanie nie jest dla niego najprzyjemniejsze po wczorajszej nocy

Chłopak był już przy fotelu żeby usiąść ale na szczęście zjawił się jego wybawca na białym koniu i wyciągną go z opresji.

-Hej - powiedział Tony wchodząc do pomieszczenia

-O patrzcie kto zaszczycił nas swoją obecnością - zadrwił z niego Barton

-Peter chodź idziemy do galerii kupić ci garnitur - powiedział Stark omijając wcześniejszą zaczepkę łucznika

-J-juz idę, tylko się przebiorę - odpowiedział nastolatek z ulgą na twarzy

-Tylko się pospiesz nie będę czekał wiecznie - krzykną za nim miliarder

-Garnitur? - dopytał Steve

-Tak, idziemy w piątek na bankiet - powiedział Tony siadając na sofie z uśmiechem na twarzy

-Na pewno na bankiet - powiedział z chytrym uśmieszkiem Clint

-Tak na pewno - wysyczał już trochę zły Stark

-Spokojne Tony, przecież nic nie mówię - bronił się łucznik

-Peter jest w wieży tylko do niedzieli - oznajmił geniusz z poważną miną

-Oł... czyli ostrzegasz nas przed różnymi rzeczami które mogą się wydarzyć - znowu zaśmiał się Barton

-Jestes jak dziecko - sykną Stark w jego stronę

-Na ty sypiasz z dzieckiem - powiedział już poważnym tonem łucznik

-Nie no teraz przegiołeś - powiedział wściekły Anthony, wstał i przywołał rękaw że swojej zbroi celując w Clinta - jeszcze raz powiesz coś takiego to przysięgam że się nie powstrzymam - dodał i wyszedł

Gdy już był w windzie zjechał na pod ziemny parking i wszedł do jednego ze swoich ferrari

-JARVIS powiedz mojemu pajączkowi że czekam w samochodzie

-Dobrze sir - odpowiedział mu sztuczna inteligencja

Tony czekał jeszcze chwile i w aucie zjawił się Peter.

-Juz jestem - powiedział wesoły chłopak wsiadając do auta i zamykając za sobą drzwi

-To teraz do centrum handlowego - odpowiedział mu Stark

-Dobrze - chłopak szybko odpowiedział

Cała drogę jechali w ciszy, ale nie takiej nie zręcznej czy nie wygodnej tylko przyjemnej i żaden z nich nie miał zamiaru jej przerwać aż do końca drogi.






Hejka!
Postanowił wstawić dzisiaj jeszcze jeden rozdział krótki bo krótki ale jest.
Pozdrawiam
583 słowa

Jednak Tony Stark ma serce [STARKER]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz