Słyszał, że każde uderzenie było aktem miłości. Wierzył w to, ponieważ nie znał innego świata. To co się działo za bramami wielkiej posiadłości pozostawało na jej terenie. Siadał na drewnianym krześle, w ciemnym pokoju i z pokorą nadstawiał swoje przedramiona. Ciotki uderzały z uczuciem. Za każdy nawet najmniejszy błąd jaki popełnił. Rozumiał ich chęci wychowania go na godnego następcę. Nigdy się z tym nie kłócił.
Chciał być idealny, kochany, zauważany. Pragnął tego co każde dziecko pragnąć by mogło. Nie płakał, kiedy kolejne ciosy padały na jego już zaczerwienioną skórę. Dziękował za każdy. Uśmiechał się do kobiet, bo wiedział, że robiły to dla jego dobra. Pewnie gdyby posiadał mamę jak inne dzieci, również kochałaby go w taki sposób. Spotkanie zakończyło się i mógł opuścić niewielki pokój usytuowany w najdalszej części posiadłości.
Szedł korytarzem, a wzrok miał wbity w zaczerwienione miejsca, na których odbiło się pragnienie jego ciotek, aby był lepszy. Powinien dalej się uśmiechać, ale było to coraz trudniejsze, kiedy ból stawał się nie do zniesienia. Powoli łzy zaczęły wypełniać z jego oczy. Nie chciał płakać, ponieważ było to przejawem słabości. Gdyby ktoś go takim ujrzał mógłby donieść na niego. Musiał być silny nawet, kiedy chciał krzyczeć.
Uniósł zaszklone spojrzenie i na końcu długiego korytarza dostrzegł starszego chłopca. Ujrzał niewielki, dający otuchy uśmiech i rozpadł się na kawałki. Z płaczem pobiegł w stronę rozłożonych ramion. Wpadł w nie niemal przewracając Tadashiego. On był jednak silny i nigdy nie pozwoliłby im upaść.
– Tadashi – załkał, nie wiedząc tak naprawdę dlaczego to robił. Powinien dalej być szczęśliwy, a jednak nie potrafił. Gdy był przy starszym chłopcu wszystkie jego maski upadały.
– Paniczu – przyciągnął go bliżej siebie, otaczając ciepłem oraz spokojem – Przepraszam, że musisz cierpieć.
– Ciocie mnie kochają...prawda? – spojrzał dużymi oczami na zmieszaną twarz czarnowłosego. Unikał patrzenia na niego i Ainosuke nie rozumiał dlaczego. Powinna być wyłącznie jedna odpowiedź na to pytanie.
– W pewien sposób...tak myślę – w końcu usłyszał niepewne, ciche zapewnienie – Powinniśmy się zająć panicza ranami. Proszę pójść za mną.
– A mogę potrzymać cię za rękę? – spytał niepewnie.
Tadashi wydawał się zaskoczony prośbą, ale z uśmiechem wyciągnął swoją dłoń. Ainosuke z przyjemnością ją splótł z własną. Szli w milczeniu co jakiś czas wymieniając się spojrzeniami. Za każdym razem, gdy kąciki ust jego przyjaciela unosiły się ku górze chłopiec nie sądził, żeby mógł istnieć na świecie ktoś równie śliczny. Słyszał, że takim określeniem powinno się zwracać wyłącznie do dziewczynek, ale inne nie pasowało do Tadashiego. Przynajmniej do tej pory nie znalazł odpowiedniego. Był on zbyt delikatny, w pewien sposób ulotny oraz ciepły.
– Coś się stało, że panicz tak mi się przygląda?
– Powiedz mi Tadashi, dlaczego miłość nie może być delikatna jak twoje ręce i uśmiech i ogólnie ty?
– To... – przyglądał się jak twarz chłopaka robi się coraz bardziej czerwona – Ja...Jejku...
– Co się stało? Dlaczego się tak zawstydziłeś? – zaśmiał się chłopak tak jakby zapomniał już o bólu, którego doświadczył. Zawsze tak było gdy przebywał w towarzystwie swojego przyjaciela.
– Bo miłość...to skomplikowane uczucie i chcieć...chcieć, żeby była...jak ja – dodał cicho, niemal niesłyszalnie.
– Czy to złe? Jesteś najlepszy Tadashi!
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia (Adam x Tadashi)
FanfictionAinosuke miota się niczym zwierzę zamknięte w klatce. Pragnie odzyskać przyjaźń Tadashiego, ale ten jest równie odległy co w przeszłości. Czy miłość oraz szczęście są im pisane? Fanfiction. Postaci nie należą do mnie, są własnością twórców anime SK...