6. Pij i zapomnij, że kocham

415 59 13
                                    

„S" było zawsze jakąś formą ucieczki, dlatego jak tylko znalazł moment, aby się tam wybrać nie marnował ani chwili. Oczywiście na trasę zabrał go Tadashi. Przez ostatnie dni wymieniali ze sobą słowa wyłącznie, kiedy to było konieczne, a Ainosuke dbał, żeby takie sytuacje zdarzały się jak najrzadziej. Jego wiara, że jeszcze mógł wszystko naprawić jak szybko się pojawiła tak równie szybko zgasła. Wypaliła się niczym świeca oblana przez wodę. Słowa jego asystenta przywołały go do porządku. Pokazały jak wyglądał i zawsze będzie wyglądać ich świat.

Nie było nawet boskiej siły, która mogłaby coś zmienić, bo Adama Bóg już dawno opuścił, a może tak naprawdę nigdy przy nim nie był. Bo czy ktoś tak dobry mógłby z pokorą spoglądać jak małe dziecko było bite, krzywdzone, zamykane wyłącznie dla wyimaginowanych wyższych celów? Jeśli nikogo ponad nim już nie było, to równie dobrze sam mógł przejąć stery własnego życia. Odciąć się od innych – w końcu samotność sprawiała, że nie było nikogo, kto mógłby cię zdradzić.

Przyglądał się ze swojej loży skaterom zgromadzonym w tym zakazanym, odciętym od reszty miasta miejscu. Już nie ubierał się jak klaun. Na sobie miał wyłącznie prosty, ciemny garnitur i jedyne co zostało po przeszłym ja – to maska, która zasłaniała połowę jego twarzy. Podobną, niemal identyczną miał na sobie Tadashi. Została wykonana na zamówienie, podobnie jak ta należąca do Ainosuke. Różnica w nich skupiała się wyłącznie na kolorze. Ta należąca do czarnowłosego miała kolor jego włosów. Gdy po raz pierwszy go w niej zobaczył dech mu zaprało. Przez myśl przeszło mu, że wyglądają jak małżeństwo.

Teraz widział jedynie zdeformowane, lustrzane odbicie. Nie musiał się oglądać zza siebie, aby wiedzieć że mężczyzna stał zza nim z beznamiętnym wyrazem twarzy oraz oczami skrytymi pod maską. Był niczym cień, może tym właśnie był. Ainosuke gubił się jak powinien już to wszystko odbierać patrząc na to, że do tej pory całą nienawiść, ból i cierpienie przelewał na inne osoby pod postacią miłości. Nie było jej jednak. Nigdy nie było, a czy sam mężczyzna w ogóle znał jej prawdziwą formę było kwestią sporną.

– Dawno was tu nie było!

Spojrzał na uśmiechniętego chłopaka wchodzącego po metalowych schodach. Wiernie niczym pies podążał za nim Langa. Jego mała, słodka Ewa, która okazała się taką samą podróbką jak pozostałe. Nie miał ochoty zajmować się dzisiaj dzieciakami, ale one nie podeszły do niego. Czerwonowłosy demon znalazł się przy Tadashim – zbyt blisko. Przyglądał się żywej gestykulacji i temu w jak swobodny sposób nastolatek potrafił rozmawiać z jego asystentem, który o dziwo odpowiadał na wszystkie pytania. Przyjemnie i jednocześnie boleśnie było usłyszeć ponownie ten głos. Ainosuke żałował, że nie brzmiał on wyłącznie dla niego.

– Nie musisz być zazdrosny – usłyszał cichy głos i spojrzał na niebieskowłosego nastolatka, który bez strachu przy nim stanął.

– Żarty się ciebie trzymają mój drogi Lango.

– Reki będzie chciał go wyzwać. Ja po nim.

– Róbcie co chcecie – mruknął wyciągając paczkę papierosów z kieszeni marynarki – Nie obchodzi mnie to.

– Langa! – podszedł do nich widocznie niezadowolony Reki. Nastolatek zawsze był niesamowicie szczery i niewinny w okazywaniu emocji tak jakby nie obawiał się, że ktoś wykorzysta je przeciwko niemu. Ainosuke nie wiedział czy było to przejawem odwagi, czy po prostu czystej głupoty – Tadashi mi odmawia. Powiedz mu coś.

– Powiedz mu coś – powiedział na głos Langa, ale było skierowane to w stronę Adama, który zaciągał się właśnie gorzkawym posmakiem.

– Niech sam podejmuje decyzje – spojrzał na swojego asystenta – W końcu potrafi szczekać bez pytania.

W poszukiwaniu szczęścia (Adam x Tadashi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz