Do hotelu wrócili wyłącznie na chwilę. Ainosuke znalazł idealne miejsce, w którym mogliby się ścigać. To miał być ich pierwszy raz od dawna. Wyłącznie w dzieciństwie urządzali tego typu zawody, które traktowali w większości jako zabawę. Z biegiem lat ich wspólna miłość zaczynała wygasać. On postanowił oddać się nielegalnym wyścigom razem z nowymi znajomymi, a Tadashi po prostu czekał niczym wierny pies na powrót swojego właściciela. W końcu ktoś musiał uważać, aby ta farsa się nie wydała.
Jego wolność nie potrwała jednak długo. Rodzina w końcu się dowiedziała i wtedy po raz pierwszy pojął jaki gorzki posmak miała zdrada oraz samotność. Był pewien, że jeśli miałby oparcie, chociaż w swoim przyjacielu to jakoś łatwiej zniósłby ponowne uwięzienie w murach posiadłości. Tadashi jednak odwrócił wzrok. Raz i o jeden za dużo.
To właśnie tamten moment przelał czarę goryczy. Ainosuke nie mógł zrozumieć czemu osoba, która równie mocno kochała deskę co on, tak po prostu go zostawiła. Poddała się ostremu głosu głowy Shindo. Powinien go wspierać do końca. On by tak zrobił. Zresztą wielokrotnie łamał zasady. W końcu nie powinien się przyjaźnić z nikim o niższym statusie społecznym, a jednak spośród wszystkich ludzi wybrał właśnie Tadashiego.
Długo krzyczał czarnowłosemu prosto w twarz jak bardzo go nienawidził, że był nikim w jego oczach, wyłącznie potwornym zdającą. Obrzucał najgorszymi słowami, aby dostać w zamian ciszę. Może gdyby w tamtą noc otrzymał jakieś przeprosiny, wyjaśnienia. Pozostał jednak w agonii, samotności i przekonaniu, że miłość bez bólu nie istniała.
To wtedy utwierdził się w przekonaniu, że jedynie poprzez zadawanie cierpienia można było okazać komuś jak bardzo się go kochało. Uderzenia jego ciotek były bardziej realne, niż składane obietnice w różanym ogrodzie. Pięść ojca tworzyła trwalsze ślady, niż niewinne pocałunki dzieciaków, które dopiero zaczynały się uczuć seksualności. Tadashi go nigdy nie kochał.
Myśl zakorzeniona w sercu nakazała mu poszukiwania. Kogoś kto wypełni pustkę po utracie przyjaciela. Staczanie się w coraz większą ciemność, by tylko zapomnieć o świetle zielonych oczu wypełnionych iluzją miłości, ponieważ jego nikt nie mógł kochać. Był jedynym, który mógł obdarzyć kogoś tym uczuciem, ale nie miał co liczyć na odwzajemnienie go.
– Ainosuke – spojrzał niczym wybudzony z długiego snu na stojącego przed nim mężczyznę. Dalej znajdowali się w pokoju, a deski leżały oparte o ścianę. Zmartwione spojrzenie było bolesne. Jak wiele razy je widział i jednocześnie nie, gdy cały świat przesłoniła mu nienawiść – Czy wszystko w porządku?
– Zamyśliłem się – powiedział nie chcąc wchodzić głębiej w swoje rozmyślenia. Obaj byli winni tej feralnej przeszłości, ale nie ona się teraz powinna dla nich liczyć. Przynajmniej chciał w to wierzyć. Stworzyć na nowo ogród, w którym będą znowu szczęśliwi. Nieskuszeni przez strach, wątpliwości oraz kłamstwa – Mam nadzieję, że popiszesz się z jak najlepszej strony. Oczekuję wyrównanej walki.
– Pokonam cię.
Ach, Ainosuke potrzebował tego dreszczu ekscytacji idącego za tym z pozoru niewinnym wyzwaniem. Drapieżny uśmiech wkradł się na jego usta zanim zdołał go powstrzymać. Podszedł do desek. Jedną podał Tadashiemu, a kiedy ich palce się spotkały przyjemne ciepło uderzyło w niewzruszone do tej pory serce. Ułamek sekundy wystarczył, aby po raz kolejny zapragnął tak niewinnego kontaktu, a później bliższego, może gwałtowniejszego, pozwalającego mu wyrazić jak wiele znaczył mężczyzna przed nim. Chciał się zapisać na zawsze na ciele, które należało do niego, a przynajmniej takie miał marzenie. Głupie i naiwne, ale jedyne jakie trzymało go jeszcze w racjonalności oraz względnej normalności.
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia (Adam x Tadashi)
FanficAinosuke miota się niczym zwierzę zamknięte w klatce. Pragnie odzyskać przyjaźń Tadashiego, ale ten jest równie odległy co w przeszłości. Czy miłość oraz szczęście są im pisane? Fanfiction. Postaci nie należą do mnie, są własnością twórców anime SK...