16. Początek rewolucji

312 50 30
                                    

Ainosuke jak każdy dobry polityk wiedział, że działalność charytatywna przynosiła korzyści wizerunkowe. Ludzie uwielbiali słyszeć jak ktoś inny pomagał, niekoniecznie dając coś od siebie. Hipokryzja była powszechnym zjawiskiem. Niemal każdy ubolewał nad biednymi dziećmi, chorymi, uciekinierami z krajów pogrążonych wojną. Jednak zapytani, czy sami by pomogli lub chociaż przeznaczyli na to większe środki niż reszta z zakupów – znajdowała się wtedy cała masa wymówek oraz ubolewanie nad własnym losem, który dla innych byłby życiem w istnym dostatku. Ainosuke wiedział jaka zgnilizna znajdowała się w ludzkich sercach, sam nie był wyjątkiem, ale na tle przeciętnych osób wyróżniał go fach który trzymał w ręku. Bycie politykiem to wieczna gra aktorska, a że w niektórych przypadkach przynosiła korzyści nie wyłącznie dla odgrywającego role.

Zbliżające się święta Bożonarodzeniowe nie były powszechnym świętem w Japonii. Miały inny wydźwięk, ale nie przeszkadzało to w celebrowaniu tradycji jaką było dawanie prezentów. Ainosuke jak przykładny obywatel, dbający o dobrobyt innych postanowił wykorzystać grudniowy czas, kiedy to sesji z innymi politykami było mniej niż zazwyczaj do poszerzania dobrych opinii za sprawą szlachetnych inicjatyw – jedną z nich było zorganizowanie świątecznego spotkania dla podopiecznych domu dziecka. Mężczyzna już od lat dawał na niego datki, ale tym razem postanowił również pokazać się przed potencjalnymi, przyszłymi wyborcami oraz kadrą, która zapewne dla większego rozgłosu powiadomi o tym lokalne i państwowe media.

– To ostatnie pudło? – spytał wchodzącego do wielkiej jadalni Tadashiego.

Pomieszczenie miało służyć za dzisiejszą salę balową. Ainosuke postarał się, aby wszyscy brali czynny udział w dekorowaniu ścian, stolików oraz choinki, która niemal z każdej strony opowiadała inną historię swoimi ozdobami, ze względu na liczbę uczestników chętnych do jej dekorowania. Najmłodsze dzieci biegały między nogami opiekunów oraz służby, którą mężczyzna sprowadził ze swojej posiadłości na ten jeden wieczór. Trochę starsi wychowankowie wycinali z kolorowych kartonów ozdoby, a najstarsi układali prostą zastawę na czerwone obrusy skrywające pod sobą zużyte już ławy, przy których zazwyczaj jadały dzieci.

– Tak – odpowiedział Tadashi kucając. Podał lekki karton dziewczynce, która swoimi dużymi oczami wpatrywała się przez dłuższą chwilę w mężczyznę, by następnie z perlistym śmiechem odebrać paczkę i zanieść do niewielkiego stolika.

– Chyba dzieci cię lubią – powiedział podając dłoń swojemu partnerowi, który niepewnie ją ujął i Ainosuke pomógł mu wstać.

Nawet tak niewielki kontakt fizyczny napawał go szczęściem. Już nie mógł doczekać się momentu, kiedy nie będzie musiał kryć się z adoracją ukochanego. Tym bardziej, że wiele spojrzeń padało na spokojną twarz Tadashiego. Ainosuke widział te wszystkie oczy opiekunek sierocińca. Był pewien, że sam miał podobne, kiedy padały na piękno jakie skrywał w sobie jego narzeczony, tylko była drobna różnica. On miał do tego pełne prawo.

Zdobył tą cudowną istotę, a reszta – była tylko nieznaczącym pyłem, który mógł tęsknie unosić się w powietrzu i nie znaczyć więcej, niż przemijanie. Ainosuke to wiedział, ale nie zmieniało to faktu, iż czuł zazdrość. Najchętniej przyciągnąłby do siebie mężczyznę, wpił się w jego słodkie wargi i podkreślił do kogo należał. Nie mógł jeszcze tego zrobić, jednak to już była wyłącznie kwestia czasu.

– Starają się być miłe.

– Och mój – westchnął kręcąc głową – Uwierz mi, że co jak co, ale te małe istoty potrafią być brutalnie szczere. Jeśli coś lubią to lubią, a jeśli nie to nie. Jeszcze dorosłość ich nie zniszczyła, choć...z drugiej strony czy po tym co przeżyły można je dalej nazywać dziećmi, czy już jednak są dorosłymi i piłeczka jest po twojej stronie?

W poszukiwaniu szczęścia (Adam x Tadashi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz