21. Zemsta nierówna ukojeniu

247 46 13
                                    

Ainosuke z niewielkim uśmiechem poprawił leżące na stoliku sztućce. Czekał na swojego gościa niecierpliwie z lekkim podekscytowaniem. Wybrał najlepszą restaurację gwarantującą nie tylko dobre jedzenie, ale również prywatność. Rozmowa, którą chciał przeprowadzić z Sakurą niekoniecznie miała być dla niej przyjemną, ale mężczyzna nie miał ochoty już pobłażać komukolwiek. Żałował, że pozwolił wtedy odejść kobiecie. Zdawał sobie sprawę, że gdyby już na samym początku ją zniszczył, albo chociaż nie bawił się w te cyrki z narzeczeństwem to nie musiałby teraz uporczywie sprawdzać telefonu.

Lekarze mieli obowiązek co pół godziny informować go o stanie Tadashiego, ale w jego mniemaniu to dalej było zbyt mało. Nie chciał po raz setny odczytywać wiadomości o stabilnym stanie pacjenta. Pragnął w końcu ujrzeć informację o wybudzeniu się jego ukochanego. Zerwałby się nawet w tym momencie, porzucając zemstę na później, bo nic nie było ważniejsze niż Tadashi. Nawet jeśli zbyt późno zdał sobie o tym sprawę to nie zmieniało faktu, iż pragnął zadość uczynić stracony czas na nieuzasadnioną złość w stronę jednej z niewielu osób, które chciały zawsze jego szczęścia.

Mężczyźnie trochę się zepsuł humor, ale kiedy zobaczył wchodzącą do pomieszczenia Sakurę to wiedział, że będzie musiał grać dalej. Przywołał na twarz uśmiech. Nie miał on nic wspólnego z radością. Krył się za nim podstęp, chęć zniszczenia stojącej przed nim kobiety. Wyczuła to i stanęła w miejscu ze strachem wpatrując się w rubinowe oczy Ainosuke. Mierzył ją wzrokiem karmiąc się strachem. Oboje wiedzieli w jakim celu się tutaj spotkali. Sakura w końcu zajęła miejsce przy stoliku. Byli wyłącznie we dwoje. Nawet kelnerzy na chwilę obecną mieli zakaz wstępu do tej części restauracji. Wszystko było dokładnie zaplanowane i przedstawienie można było zacząć w pełniej krasie.

– Pięknie wyglądasz, moja droga – powiedział mężczyzna głosem słodkim niczym trucizna. Prawą dłonią bawił się srebrnym nożem, który idealnie wypolerowany urokliwie odbijał złotawe światło lampy wiszącej nad stolikiem.

– Nie udawaj miłego – syknęła wciąż nerwowo spoglądając na dłoń Ainosuke – Zabiłeś go.

– Tylko trochę uszkodziłem – zaśmiał się odkładając nóż – W końcu dalej oddycha.

– Jest całkowicie sparaliżowany, nie kontaktuje ze światem!

– I tak jego wkład w społeczeństwo był niewielki – wzruszył ramionami – Poza tym nic takiego by się nie wydarzyło gdybyś jako pierwsza nie postanowiła stanąć przeciwko mnie. Dalej uważasz, że to był mądry ruch z twojej strony?

– Nienawidzę cię – warknęła uderzając pięścią w stół, a jej twarz wykrzywiła się w gniewie – Przez ciebie zostałam wyśmiana przez społeczeństwo! Wszyscy się śmiali zza moimi plecami! Przestali traktować mnie poważnie! Myślałam, że to zniosę! Ale później ty pokazywałeś się ze swoim szczęściem i moja nienawiść z dnia na dzień coraz bardziej rosła.

– I co z tego? – spytał chłodno, a jego twarz wydawała się pozbawiona wszelkich uczuć. Kobieta wzdrygnęła się widząc to, ponieważ jeszcze nigdy u nikogo nie widziała takiego oblicza – Jeśli nie potrafisz sobie poradzić z czymś tak trywialnym to może powinnaś zrobić przysługę światu i odejść?

– Wiedziałam, że jesteś potworem bez serca.

– To ty postanowiłaś zorganizować na mnie zamach, ale był równie beznadziejny co ty i skończyło się na tym, że mój narzeczony leży teraz w szpitalu.

– I co z tego? – odbiła piłeczkę, a w jej oczach tańczyły ognie szaleństwa. Piękna twarz przepełniona była teraz wyłącznie obrzydzeniem – Takie pedały jak wy powinny zdechnąć. Mówisz, że tamten zabójca nic nie dał do społeczeństwa, a czy wy jesteście lepsi? W ogóle można was nazwać ludźmi?

W poszukiwaniu szczęścia (Adam x Tadashi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz