23. To co było

303 45 6
                                    

Ainosuke poczuł delikatne poklepywanie po ramieniu. Otworzył niepewnie oczy. W ciemności niewiele widział, ale tych oczu, które tak kochał jak ich właściciela, nie mógł pomylić. Uniósł się i jęknął cicho. Pomimo spędzenia paru godzin na kanapie w domu Joe, jego kręgosłup wysyłał już sygnały niezadowolenia. Nie chciał jednak iść do żadnego hotelu. Samotność mogłaby być dla niego toksycznym przyjacielem. Ból jaki odczuwał był niewyobrażalny i nie wiedział co pod jego wpływem mógłby zrobić. Najbezpieczniejsze było udanie się do przyjaciela i bez słowa zajęcie miejsca na niewygodnym meblu. Joe nie zadawał pytań, nie oceniał. Zaoferował po prostu koc i poduszkę, które Ainosuke z wdzięcznością i bez narzekania przyjął.

– Co tu robisz? – spytał zapalając niewielką lampkę znajdującą się na stoliku obok kanapy.

– Joe mnie wpuścił – powiedział cicho Tadashi nadal sztywną stojąc naprzeciw Ainosuke – Powiedział, że idzie do Cherry'ego i mamy nic nie zniszczyć.

– Nie o to pytałem – mężczyzna przeczesał lekko splątane po krótkim śnie włosy. Spojrzał na swojego ukochanego, na którego twarzy majaczyły cienie. Wyglądał źle i Ainosuke miałby wyrzuty sumienia, gdyby nie zawód jaki go spotkał – Po co tu przyszedłeś?

– Chciałem cię zobaczyć.

– Możesz w takim razie już wyjść – zacisnął pięści – Jedyne czego od ciebie chcę to prawdy. Jeśli nie możesz mi jej dać to nie widzę sensu w dalszej rozmowie.

– Przyszedłem ci ją wyznać.

Ainosuke spojrzał zaskoczony na mężczyznę. Nie spodziewał się, że jeszcze tej nocy ten skryty Tadashi postanowi podzielić się z nim fragmentami swojej przeszłości. Wstał z kanapy i bez słowa minął mężczyznę, który ruszył za nim. Weszli do pomieszczenia znajdującego się przy salonie. Ainosuke nacisnął włącznik światła i ich oczom ukazała się dobrze wyposażona kuchnia. Mężczyzna czując się pewniej, niż we własnej wyciągnął z szafki kubki i nastawił ekspres. Nie musieli długo czekać na aromatycznie pachnącą kawę. Jedną filiżankę zostawił dla siebie, a drugą podał siedzącemu przy wyspie Tadashiemu.

W lepszym świetle mógł dostrzec szczegóły do tej pory ukryte przez mrok. Jego narzeczony nie spał, a ubranie które miał na sobie było tym samym, które miał ubrane w trakcie wywiadu. Różnica była w stanie w jakim było. Niepodobnie dla mężczyzny koszula była wygnieciona, krawat poluzowany, a spodnie u dołu ubłocone błotem. Dopiero to zmusiło Ainosuke do wyjrzenia zza okno. Padało, więc otworzył je, aby chłodne i czyste powietrze pozwoliło całkowicie się mu wybudzić.

Powolne uderzanie deszczu o parapet dźwięczało w uszach mężczyzny, który niecierpliwie czekał na rozpoczęcie konwersacji. Tadashi jednak się nie śpieszył. Wpatrywał się w filiżankę postawioną przed nim, jakby tkwiły w niej prawdy objawione. Ainosuke upił łyk ze swojej i odłożył ją na blat wybudzając z transu swojego narzeczonego. Ich spojrzenia spotkały się. Dosłownie przez ułamek sekundy chciał zrezygnować z tej rozmowy i wybaczyć wszystko ukochanemu. Zdawał sobie jednak sprawę, że temat będzie powracał, podobnież jak wątpliwości wzrastające z każdą minutą. Nienawidził ich równie mocno jak nieżyjącego ojca. Był do niego zawsze porównywany. Oczekiwano, że stanie się taki sam. Szczególnie w momencie przejęcie tytułu głowy rodu. Nie potrafił jednak, ponieważ jeszcze bardziej gardziłby samym sobą.

– Skończ kawę i wyjdź – powiedział w końcu zbyt zmęczony tym co się działo.

– Nie mogę – Tadashi zacisnął dłonie na filiżance i opuścił głowę.

– Więc mów co masz mi do powiedzenia. Nieważne jak bardzo bolesne to będzie.

– Tylko nie znienawidź mnie – wyszeptał i rozpoczął swoją historię.

W poszukiwaniu szczęścia (Adam x Tadashi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz