19 (specjalny)

272 20 6
                                    



Jechaliśmy przez długie drogi. Było już po 15, zdecydowaliśmy ze zjemy coś na mieście. Robiło się ciemno, bo lada moment będzie zima i moje pierwsze urodziny bez rodziny w komplecie. Spojrzałem na tyły przez lusterko jak harry i phoebe o czymś rozmawiali, a Daisy zasnęła na ramieniu bruneta. Uśmiechnąłem się szeroko, przez co Lottie się zaśmiała i też spojrzała na tylne siedzenia. Harry zrobił wielkie rumieńce na swojej nie skazitelnej cerze i spojrzał na swoje stopy.

- dojechaliśmy- stanąłem pod restauracją

- lou mieliśmy jechać po jakiś fastfood...

- chodźcie- otworzyłem drzwi i wyszedłem z auta, a za mną reszta. Zatrzymałem się poczekałem na Harry'ego złapałem gonna rękę i wszyscy weszliśmy do restauracji. Zadziwiająco paparazzi nas nie znaleźli szybko.Ceny nie były duże, ale większe niż za jakiś fastfood. Harry usiadł obok mnie, a dziewczyny naprzeciwko nas. Zamówiliśmy jedzenie i zaczęliśmy rozmowę.

-  ile u nas jeszcze będziesz lou?- Daisy podniosła głowę

- tyle i będę mógł tylko, że będę musiał pojechać na chwile do Londynu, ale wrócę na urodziny

- przyjedziesz to pomożesz mi z wigilią- zaśmiała się lottie

- zaraz masz urodziny 24 grudnia?- harry szybko smutny na mnie spojrzał

- tak, nie wiedziałeś?- zmarszczyłem brwi

- wiedziałem ze pod koniec grudnia, ale nie ze w wigilie- posmutniał trochę

- ej co się dzieje?- powiedziałem do niego ciszej

- nic po prostu już dzień przed wigilią muszę jechać do mamy i gemmy... chciałem z tobą spędzić twoje urodziny

- jeszcze wszystko zobaczymy kochanie- ucałowałem jego czoło. Siostry zawzięcie o czymś gadały

Przynieśli jedzenie rozmawialiśmy na lekkie tematy typu co jutro na obiad, jakie plany mają dziewczyny na sobotę, czy nawet o tym ze Harry ma cudowne dołeczki. Zapłaciłem za obiad, Lottie chciała mi oddać pieniądze, ale powiedziałem, że to ja je zabrałem do restauracji wiec ja zapłaciłem.

- kocham z tobą jeździć, przez to ze jeździsz jak mama czuje się bezpiecznie wiesz?- zaśmiała się pod koniec

- jak z wami jeżdżę to jeżdżę inaczej- zaśmiałem się lekko

- potwierdzam- Harry podniósł rękę

Dojechaliśmy do domu, Daisy znowu zasnęła wiec zabrałem ją na rękach do domu i położyłem ja w łóżku. Phoebe poszła do siebie bo chciała obejrzeć jakiś swój serial. Ja Lottie i Harry siedzieliśmy w salonie, kiedy chłopak leżał mi miedzy nogami.

- dobra, lou mam nadzieje, że nie zapraszałeś Landers'ów- lottie spojrzała na swój telefon, gdy włożyła już kwiaty do wazonu w kuchni

- zaprosiłem a co się stało?

- Wiec pewnie zapomniałeś, że em... Kavins to ich kuzyn?- zacisnąłem ręce o kanapę słysząc te imię- zapomniałeś? lou...

- napisz żeby nie przyjeżdżali- powiedziałem poważnie, przypominając sobie, że zabieram przecież harry'ego na pogrzeb

- za późno, może nie przyjedzie...- lottie cicho westchnęła

- kto to Kavins?- brunet zmarszczył brwi i się do mnie odwrócił

- zostawię was samych, Emily do mnie dzwoni- Lottie szybko uciekła zostawiajac mnie samego na kanapie z harry'm

-  Pamiętasz jak ci mówiłem o tej całej sprawie o piłce nożnej?

You Kill my mindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz