Obudził mnie zapach kawy i jajecznicy. Dawno nie jadłem i dopiero w tedy sobie to uświadomiłem. Otworzyłem delikatnie oczy. Harry'ego nie było przy mnie wiec szybko usiadłem, a potem zacisnąłem oczy z bólu.
- no i co ty robisz? boli?- harry powiedział na poważnie- kochanie, zrobiłem gofry chodź sprawdzisz jak mi wyszły- uśmiechnął się
- tez dzień dobry hazz, już nie- zaśmiałem się powoli wstając
- oh no tak dzień dobry słońce- dostał rumieńców
- jestem głodny jak wilk
- jak zjemy musimy pojechać po prezenty na święta
- dobrze- uśmiechnąłem się
Zjedliśmy śniadanie ubralismy się cieplutko i pojechaliśmy do dużej galerii handlowej. Bob mój ochroniarz i ochroniarz Harry'ego pojechali z nami. Paparazzi cały czas robiło nam zdjęcia. Śnieg topił się nam pod nogami.
- wiesz co chcesz im kupić? - złapał mnie za rękę
- nie bardzo, nie jestem w tym najlepszy- zaśmiałem się
- to razem coś wymyślimy
- ale kupujemy tez dla gemmy i Ann- powiedziałem gdy weszliśmy do pierwszego sklepu
- ale w tym roku się nie spotkamy to po co...
- wyślemy im
Harry nie protestował jedynie pocałował mnie w policzek i chodziliśmy po sklepach. Skończyło się na tym, że kupiliśmy już wszystkim prezenty i zostały te dla nas nawzajem.
- widzimy się za godzinę dobrze? Albo zadzwoń jak będziesz już miał prezent
- dobrze kochanie- rozpromienił się cały
I tak się rozdzieliliśmy ja poszedłem do sklepu z biżuterią. Pamiętałem ze harry lubi duże pierścionki, kolczyki czy naszyjniki, a ostatnim razem widziałem jak przeglądał stronki z perłową biżuterią. Juz w tedy wiedziałem co chce mu kupić.
- dzień dobry- uśmiechnęła się do mnie kasjerka i powiedziała coś drugiej stojącej obok
- dzień dobry- kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się ciepło
- w czymś pomóc?
- chciałbym zobaczyć naszyjniki z pereł
- jasne proszę za mną
Kupiłem. Byłem z siebie tak zadowolony, że chciał. już widzieć minę Harry'ego. A to nawet nie koniec prezentu. Zadzwoniłem do mojego chaberka, który jak się okazało właśnie stoi przy wyjściu i już na mnie czeka. Wróciliśmy do domu, poszedłem do swojego gabinetu schować jakoś te prezenty, ale po tym jak schowałem te dla harry'ego, jego mamy i gemmy to byłem spokojny. Hazz mnie zawołał na obiad wiec poszedłem do chłopaka.
- uuuu... czy to dżem czereśniowy?
- tak znalazłem go w sklepie i byłem ciekawy jak będzie smakował
- przetestuje...ummm...pychota
- to dobrze
- ty nie jesz?
- zjadłem już chyba trzy w trakcie robienia- zaśmiał się pokazując na swój brzuch dłonią
- hmmmm... chce być pochowany z takimi goframi, przynajmniej nie umrę głodny
- dobra dobra już mi się nie podlizuj- zaśmiał się robiąc ostatniego gofra
- wcale się nie podlizuje... no może trochę, ale są przepyszne
CZYTASZ
You Kill my mind
Fanfiction... Byliśmy już bardzo blisko, a już słyszałem śmiech chłopaka, melodyjny i wesoły. Zdecydowane przeciwieństwo mnie. - Cześć jestem Eleanor Calder- podała rękę, za którą odrazu złapał Harry - Harry Styles, miło mi was poznać, a ty to?- spojrzał się...