epilog :)

442 22 98
                                    






- Przygotowani?- Spytała po śniadaniu Lottie- Phoebe przebierz się w jakiś sweter, albo koszule. Codziennie jesteś w bluzie

- hmmm... dobra założę chyba tą czerwoną koszule.

- cześć kochanie pomoc ci jakoś? daj może porozstawiam na stole- Głos Anny był bardzo ciepły

- tak, było by ekstra, Harry Niall rozłóżcie stół by był większy

- już się robi - wstali z kanapy i zaczęli rozstawiać drewniany stół

- Louie dalej śpi?- zdziwiła się Ann

- Zaraz sprawdzę- odpowiedział Harry

Nie spałem, słyszałem wszystko, a wstałem w tym samym momencie co Harry, tylko nie otworzyłem nawet oka i dalej leżałem na łóżku. W zasadzie w moje urodziny zostawałem budzony przez mamę. Tym razem leniwie leżałem aż ktoś mnie obudzi. Poczułem uginającymi się materac.

- Kochanie wstawaj- Harry miał przyjemny głos, mruknąłem coś w odpowiedzi i przytuliłem się do niego- loulou?- odsunął się trochę głową by móc na mnie spojrzeć

- tak słońce?- spytałem zachrypniętym głosem

- wszystkiego najlepszego lou i wesołych świat- ucałował moje czoło

- dziękuje kochanie, wesołych świąt- uśmiechnąłem się i bardziej go przytuliłem

- a teraz niestety musisz wstać

- nie- powiedziałem stanowczo przez co harry się zaśmiał- nie śmiej się chce jeszcze poleżeć

- loulou wstawaj, nie chce byś spędzał urodziny w łóżku- Harry potargał mi włosy, co mnie trochę ożywiło. Lekko wstałem, chodź na początku zakręciło mi się w głowie.- wszystko dobrze?- spytał zmartwiony gdy złapałem się o szef przy łóżku

- wszystko gra, za szybko wstałem... dobra już jest dobrze- potrząsnąłem głową- tak bardzo się o mnie martwisz?

- oh cicho bądź, ubierz się czekam w kuchni- kiwnąłem głową na zgodę.

Ubierałem się już, a potem usłyszałem Lottie.

- Niall zostaw poczekaj aż przyjdzie

Zaśmiałem się pod nosem. Są tragiczni w niespodziankach. Jak wczoraj chciałem otworzyć lodówkę, to Daisy krzyczała na mnie bym tego nie robił i ze może mi coś podać. Już w tedy miałem podejrzenia, że coś planują, ale odsunąłem te myśl na bok.

Ubrałem zwykle dżinsowe rurki i duży fioletowy sweter. Nie zauważyłem co założył Harry.
Ułożyłem włosy i byłem gotowy. Powoli wyszedłem z pokoju. Zszedłem do kuchni. Przez chwile słyszałem szepty, weszlem do kuchni, na stole leżał tort, ale nie przyjrzałem się mu dokładnie bo wszyscy wyskoczyli z za stołu. Śmieszne, że Niall był najdalej od tortu.

- niespodzianka!- krzyknęli chórem 

- wszystkiego najlepszego Lou- najstarsza siostra do mnie podeszła z torebką urodzinową

- dziękuje wam, nie trzeba było- uśmiechnąłem się szeroko

- Dobra dobra- potrzedl do mnie Niall- może nie mam prezentów świątecznych... ale prezent na twoje urodziny kupiłem- puścił oczko do Harry'ego, podał mi kolejną torebkę

- tu masz prezent ode mnie i Daisy- Bliźniaczki razem mnie przytuliły- jesteś najlepszym bratem jakiego mogłybyśmy mieć- wcisnąłem je bardziej

- kocham was- te kilka słów sprawiło, że łza sama wyleciała z mojego oka. Potem podeszła Gemma z Ann

- wszystkiego najlepszego Louie, mam nadzieje, że jeszcze długo będziesz z moim bratem- zaśmiała Gemma się przez co ja też

You Kill my mindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz