- Przygotowani?- Spytała po śniadaniu Lottie- Phoebe przebierz się w jakiś sweter, albo koszule. Codziennie jesteś w bluzie- hmmm... dobra założę chyba tą czerwoną koszule.
- cześć kochanie pomoc ci jakoś? daj może porozstawiam na stole- Głos Anny był bardzo ciepły
- tak, było by ekstra, Harry Niall rozłóżcie stół by był większy
- już się robi - wstali z kanapy i zaczęli rozstawiać drewniany stół
- Louie dalej śpi?- zdziwiła się Ann
- Zaraz sprawdzę- odpowiedział Harry
Nie spałem, słyszałem wszystko, a wstałem w tym samym momencie co Harry, tylko nie otworzyłem nawet oka i dalej leżałem na łóżku. W zasadzie w moje urodziny zostawałem budzony przez mamę. Tym razem leniwie leżałem aż ktoś mnie obudzi. Poczułem uginającymi się materac.
- Kochanie wstawaj- Harry miał przyjemny głos, mruknąłem coś w odpowiedzi i przytuliłem się do niego- loulou?- odsunął się trochę głową by móc na mnie spojrzeć
- tak słońce?- spytałem zachrypniętym głosem
- wszystkiego najlepszego lou i wesołych świat- ucałował moje czoło
- dziękuje kochanie, wesołych świąt- uśmiechnąłem się i bardziej go przytuliłem
- a teraz niestety musisz wstać
- nie- powiedziałem stanowczo przez co harry się zaśmiał- nie śmiej się chce jeszcze poleżeć
- loulou wstawaj, nie chce byś spędzał urodziny w łóżku- Harry potargał mi włosy, co mnie trochę ożywiło. Lekko wstałem, chodź na początku zakręciło mi się w głowie.- wszystko dobrze?- spytał zmartwiony gdy złapałem się o szef przy łóżku
- wszystko gra, za szybko wstałem... dobra już jest dobrze- potrząsnąłem głową- tak bardzo się o mnie martwisz?
- oh cicho bądź, ubierz się czekam w kuchni- kiwnąłem głową na zgodę.
Ubierałem się już, a potem usłyszałem Lottie.
- Niall zostaw poczekaj aż przyjdzie
Zaśmiałem się pod nosem. Są tragiczni w niespodziankach. Jak wczoraj chciałem otworzyć lodówkę, to Daisy krzyczała na mnie bym tego nie robił i ze może mi coś podać. Już w tedy miałem podejrzenia, że coś planują, ale odsunąłem te myśl na bok.
Ubrałem zwykle dżinsowe rurki i duży fioletowy sweter. Nie zauważyłem co założył Harry.
Ułożyłem włosy i byłem gotowy. Powoli wyszedłem z pokoju. Zszedłem do kuchni. Przez chwile słyszałem szepty, weszlem do kuchni, na stole leżał tort, ale nie przyjrzałem się mu dokładnie bo wszyscy wyskoczyli z za stołu. Śmieszne, że Niall był najdalej od tortu.- niespodzianka!- krzyknęli chórem
- wszystkiego najlepszego Lou- najstarsza siostra do mnie podeszła z torebką urodzinową
- dziękuje wam, nie trzeba było- uśmiechnąłem się szeroko
- Dobra dobra- potrzedl do mnie Niall- może nie mam prezentów świątecznych... ale prezent na twoje urodziny kupiłem- puścił oczko do Harry'ego, podał mi kolejną torebkę
- tu masz prezent ode mnie i Daisy- Bliźniaczki razem mnie przytuliły- jesteś najlepszym bratem jakiego mogłybyśmy mieć- wcisnąłem je bardziej
- kocham was- te kilka słów sprawiło, że łza sama wyleciała z mojego oka. Potem podeszła Gemma z Ann
- wszystkiego najlepszego Louie, mam nadzieje, że jeszcze długo będziesz z moim bratem- zaśmiała Gemma się przez co ja też
CZYTASZ
You Kill my mind
Fanfic... Byliśmy już bardzo blisko, a już słyszałem śmiech chłopaka, melodyjny i wesoły. Zdecydowane przeciwieństwo mnie. - Cześć jestem Eleanor Calder- podała rękę, za którą odrazu złapał Harry - Harry Styles, miło mi was poznać, a ty to?- spojrzał się...