W głowie dudniło mi jeszcze przez te pare minut gdy się obudziłem. Otworzyłem jedno oko i po omacku szukałem swojego telefonu. Leżał na stoliku kawowym, chodź teraz trudno go nazwać kawowym gdy stoi na nim sam alkohol i plastikowe kubki.
Godzina 14:00, 12 grudnia, 15 nieodebranych połączeń od Harry'ego i jedna od Lottie. Odłożyłem telefon i przetarłem rękoma twarz. Spróbowałem wstać, ale ból w okolicy brzucha mi na to nie pozwolił. Pamiętałem tylko pierwsze minuty całej imprezy. Chodź to jak dostałem w brzuch i tak pamietam. Z bolącą głową położyłem się jakoś na kanapie i trzymałem telefon ku górze, ale on wyślizgnął mi się z rąk i uderzył mnie prosto w twarz, potem upadał gdzieś pod stół. Chciałem wstać i po niego podejść ale ból mi na to nie pozwolił. Spojrzałem na drzwi gdy dźwięk uderzania dawał mi tylko gęsia skórkę.
- otwarte- krzyknąłem chodź nie wiedziałem do końca czy były otwarte. Ktoś otworzył drzwi i jak szybko się okazało był to Harry. Na włosach miał trochę śniegu, a jego czerwony nosek mówił mi ze jest zimno na dworzu.
- lou j..ja..ja- jąkał się zamykając drzwi i zaczynajac płakać, rozebrał się z kurtki i butów- to nie tak...to nie.. em... zgodziłem się na ten... zakład zanim cie poznałem, uwierz naprawdę- przyszedł do mnie powoli jakby bał się mojej reakcji- Lou ja cie kocham- jego policzki przybrały różowy kolor
- harry ja...- brunet mi przerwał
- lou przepraszam, ja nigdy nie myślałem o tym jak o zakładzie przysięgam ci..- usiadł przy mnie na podłodze
- harry- znowu mi przerwał
- przepraszam louis ja naprawdę...
- wybaczam ci harry
- co?
- wybaczam ci hazz
- naprawdę?
- jeśli zadasz jeszcze jakieś pytanie to uwierz ze zaraz wybuchnie mi głowa
- przepraszam
- nie przepraszaj, po prostu mnie pocałuj głupku- ręka przyciągnąłem chłopka do siebie
Zdziwiony pocałował mnie tak jakbym zaraz miał wyjechać na zawsze. Usiadł okrakiem na moich biodrach, ale ja syknąłem z bólu przerywając pocałunek.
- wszystko okej?- spytał ze swoimi rozwartymi malinowymi ustami
- boli mnie brzuch o tu- pokazałem mu palcem. Harry ze mnie zszedł i podwiną moją bluzę.
- o boże, coś ty zrobił- spojrzałem na wielkiego zielono- fioletowego siniaka.
- podasz mi wodę nie mogę wstać, a strasznie pali mnie w gardle..
- tak jasne- szybko skierował się do kuchni i nalał wodę do szklanki. - co się wczoraj stało?
- chyba trochę mnie poniosło z ilością alkoholu i ludzi w moim domu- loczek to przemilczał i poszedł znowu do kuchni
- masz, przyłóż do guza- podał mi zamrożony groszek, nawet nie wiem skąd był w zamrażalce
- dzięki- oddałem mus szklankę i przyłożyłem zimny groszek do brzucha
- gdzie liam i zayn? Myślałem ze nie zostawiliby cie tu samego- zmarszczył brwi
- chyba jak zasnąłem to poszli, ale nie pamietam dokładnie- wzruszyłem lekko ramionami
- tęskniłem za tobą, twoimi ustami, przytulasami i twoim anielskim głosem lou
- minęły dokładnie dwa dni harry
- ja i tak tęskniłem...- powiedział cicho- przepraszam ze nie powiedziałem ci o tym zakładzie sam...
- harry to już przeszłość- złapałem za jego rękę, ale zsunął się rękaw jego bluzy. Spojrzałem na jego blizny w odcinku łokcia. Gdy loczek zauważył ze patrzę na jego rękę odrazu ją wyrwał i zakrył rękawem.
- to nie tak jak myślisz...- powiedział szeptem patrząc w dół
- hazz... dalej to robisz?
- ...wczoraj...ale ja przestane...obiecuje- łzy same zjawiły się w jego zielonych jak kiwi oczach
- kocham cie harry, nie chce żebyś robił sobie krzywdy- brzuch wystarczająco przestał mnie bolec wiec przytuliłem się do jego boku
- znowu cie zawiodłem- powiedział miedzy spływającymi łzami
- ciiii- powiedziałem przytulając się do niego bardziej
Gdy harry się trochę uspokoił zadzwonił jego telefon.
- cześć niall- powiedział cicho
- zayn- usłyszałem głos zayn'a
- co się stało?- spytał- kiedy?, naprawdę?, zaraz będziemy- spojrzał na mnie przestraszony
- co się...?
- niall jest w szpitalu, musimy jechać, teraz
- z... groszkiem?- spojrzałem na mokre opakowanie
- a racja...jak pojedziemy to lekarz zobaczy ci ten brzuszek- powiedział zabierając groszek
Zebraliśmy się, Harry pomógł mi dojść do auta i szybko pojechaliśmy do niall'a. Weszliśmy do środka, chodź paparazzi porobiło nam dość zdjęć to udało nam się dojść do drzwi. Niall był cały poobijany, leżał na jednym z tych szpitalnych łóżek.
- o boże!- krzyknął harry i podbiegł do niall'a
- jak to się stało?- spytałem przerażony, podpierając się o najbliższą szafkę
- ło tommo trzymaj się- liam odrazu do mnie podbiegł i przytrzymał mnie dokładnie uważając bym się nie przewrócił
- wczoraj.. znaleźli go pobitego do nieprzytomności pod jednym z jego ulubionych klubów...- powiedział innym niż przed tem tonem
- ale on...?- spytał bardzo cicho harry
- tętno jest stałe, wyjdzie z tego...ale- zayn podszedł do bruneta
- ale?- popatrzyłem na mulata
- ale myślimy ze to jacyś znajomi nick'a- liam dokończył i pomógł mi usiąść
- a co mówił doktor?- harry spytał po kilku minutach ciszy
- odezwie się do nas kiedy niall się obudzi, mówił że za jakieś dwa dni powinien się ocknąć
Harry kiwną głowa ze zrozumiał. Trochę siedzieliśmy u Niall'a. Potem harry zadbał o to by jakiś doktor zobaczył mój brzuch.
- jak to wyglada... , mogło dojść do wewnętrznego krwawienia, miał pan mdłości?
- nie
- a omdlenie?
- tez nie
- kręci się panu w głowie?
- ...nie
- powiedz prawdę lou- skarcił mnie harry
- trudno mi trzymać równowagę ale to chyba normalnie przy takim guzie- przyznałem się
- hmm... nie nazwał bym tego normalnym, ale jeśli gorzej się pan poczuje proszę odrazu przyjechać
- już o to zadbam- loczek stanowczo wyjaśnił
- no dobrze to tyle, tu ma pan receptę na chłodzącą maść
- dziękuje- przyjąłem kartkę i wyszedłem z harry'm.
Liam i Zayn czekali na nas przed salą.
- trzeba dokładnie sprawdzić kto poobijał nam tego Irlandczyka- powiedziałem ostro, ostatni raz patrząc przez okienko od drzwi na niall'a
- policja z tym nic nie zrobi?- harry podniósł brwi
- liam zadbał o to by się nie wtrącali, zrobimy to po swojemu- zayn otworzył drzwi od szpitala i wyszedł pierwszy
- kolejny wpierdol?- zapytałem doskonale wiedząc ze to prawda
- kolejny wpierdol- potwierdził zayn
CZYTASZ
You Kill my mind
Fanfiction... Byliśmy już bardzo blisko, a już słyszałem śmiech chłopaka, melodyjny i wesoły. Zdecydowane przeciwieństwo mnie. - Cześć jestem Eleanor Calder- podała rękę, za którą odrazu złapał Harry - Harry Styles, miło mi was poznać, a ty to?- spojrzał się...