Rano obudził mnie zapach domowego ciasta. Otworzyłem ostrożnie oczy, ale okna padające idealnie na moją twarz były zasłoniete. Uśmiechnąłem się na ten gest. Harry nie leżał już na mnie wiec pewnie to on robił ciasto.
- Harry?
- tak kochanie?
- co robisz wracaj tu - przeciągnąłem ręce
- Louis rusz dupę i daj harry'emu zrobić ciasto na które ma ochotę- Lottie skarciła mnie wzrokiem
- spadaj Lotts- harry się zaśmiał zostawił wszystko co robił i przyszedł się przytulić
Harry się do mnie przytulił, potem ułożył obok mnie i pocałował każdy cal mojej szyi. Lottie wstała i poszła do kuchni.
- tak cie kocham lou...- dalej całował moją szyje
- harrehh... tez cie kocham- pociągnąłem ga za podbródek żeby pocałować go w usta
- koniec słodzenia- zawołała lottie, harry lekko się odsunął, słychać było tylko mlaśniecie gdy się oderwaliśmy od siebie. Wywrócił oczami na jej komentarz wstał poprawił spodnie i poszedł do niej.
Zaśmiałem się gdy zauważyłem jego lekki problem. Wstałem z kanapy i poszedłem się spakować. Harry zawołał wszystkich na ciasto.
- jezu jakie boskie, chce przepis- Lottie krzyknęła oniemiała, harry mrugnął do niej jednym okiem
- musicie dziś jechać? - spytała cicho phoebe
- musimy, bo muszę zrobić sesje dla adidasa, poza tym 24 się spotkamy, już nas spakowałem harry
- em dobrze, chcesz już jechać?
- będziemy jechać jakoś dwie godziny, jak pojedziemy teraz to będziemy szybko w domu
- dobrze
- dobra siostry my już jedziemy, phoebe, daisy macie słuchać się lottie jak coś złego usłyszę to zakatrupie
Wszyscy się zaśmiali, a ja zabrałem torby i włożyłem je do auta. Pożegnaliśmy się z nimi i pojechaliśmy do Londynu. Śnieg był już wszędzie, nie nawidzę zimy. Wszędzie błoto, jest lodowato, poza tym, że mam urodziny i są święta nic innego mnie nie rozwesela.
- Loulou?
- tak hazz?
- zimno mi, mam w bagażniku koc.
- Zatrzymamy się i wyciągnął byś mi go?
- Jasne harry- zatrzymałem się na pierwszym możliwym postoju. Wyjąłem duży niebieski koc i podałem go Harry'emu
- nie będziesz zły jak zasnę?
- nie będę, dobranoc
- dobranoc lou kocham cie
Harry zasnął, jego loki latały przez dziury w betonie. Cholernie piękny chłopak zasnął obok mnie w samochodzie. Na pierwszym czerwonym świetle ucałowałem go w włosy. Nagle jego telefon zaczął wibrować, dzwoniła gemma, wiec odebrałem.
- halo, harry?
- tu louis, harry zasnął w aucie.
- o cześć, dużo o tobie słyszałam hahha wracacie do Londynu?
- tak, harry śpi jak suseł
- to super, mówiłam mu by zgodził się na te kontrakt
- jaki kontrakt?
- Oops, spytaj harry'ego
Rozłączyła się, a ja potrząsnąłem lekko harry'm.
- co tam loulou?
![](https://img.wattpad.com/cover/264348455-288-k893317.jpg)
CZYTASZ
You Kill my mind
Fanfiction... Byliśmy już bardzo blisko, a już słyszałem śmiech chłopaka, melodyjny i wesoły. Zdecydowane przeciwieństwo mnie. - Cześć jestem Eleanor Calder- podała rękę, za którą odrazu złapał Harry - Harry Styles, miło mi was poznać, a ty to?- spojrzał się...