ROZDZIAŁ 3

10.6K 266 8
                                    

Chodziłem wkurwiony od płotu do ploty. Dante siedział tam już dobre pół godziny, a ja nie wiedziałem czego się spodziewać. Musiałem z nim porozmawiać. Ojciec o tej rozmowie powinien wiedzieć, ale poinformuje go o tym później i wyjdzie mu to na dobre. Musiałem wiedzieć czego ten przeklęty Włoch może chcieć od Daniela i miałem tylko nadzieję, że niczego nie kombinuje. Jeśli zrobi krzywdę dziewczynie to całkowicie zmieni moje plany. W zasadzie mogłem ja porwać i zmusić do ślubu, ale wolałem działać powoli zwłaszcza że to przyjaciółka mojej siostry u gdyby spadł jej włos z głowy Liv urwałaby mi jaja. W końcu drzwi się otworzyły I wyszedł przez nie uśmiechnięty czarnowłosy diabeł tak jak to mój ojciec

 -Smith 

 -Moretti

 -Nie spodziewałem się ciebie tutaj - że swoich dłoni ściągnął czarne rękawice- gdzie twój ojciec . Dawno nie widziałem jego parszywej gęby 

 -Teraz ja rządze- popatrzył na mnie marszcząc brwi - to znaczy prawie ale to już nie powinna być twoja sprawa 

 -Masz rację nic mnie do nie interesuje dopóki nie wchodzimy sobie w drogę. A tak się składa że teraz mi wszedłeś i nie mogę wrócić do swojego samochodu - podrapałem się ręką po brodzie i poprawiłem swoje okulary przeciwsłoneczne. Swoją drogą aż dziwne ze nie przyjechała tutaj jeszcze policja. Swoim wyglądem ściągamy uwagę.

 - Jesteś na moim terenie i odwiedzasz mojego dłużnika. Chciałbym po prostu wiedzieć czego od niego chcesz

 -To samo co ty wisi mi hajs. Idiota w tamtym roku był we Włoszech i naciągnął trochę kredytu w kasynie a jak się można domyślić zwleka że splata

 - I nie szukasz tutaj niczego więcej?- Dante roześmiał się pod nosem 

 -Nie mam zamiaru z tobą zaczynać a wręcz przeciwnie . Jak twój ojciec przestanie się rządzić to zadzwoń do mnie może zawrzemy jakiś sojusz . A teraz wybacz wracam ba swoje tereny- przeszedł koło mnie I odjechał samochodem. Nie pozostali mi nic innego jak dołączyć do chłopaków

 -Ja stąd spadam. Obserwujcie dalej coś czuję, że Dante jeszcze się tutaj pojawi.

-Jasne jesteśmy w kontakcie

 Sam wróciłem do domu I miałem zająć się dostawa ale na mojej drodze stanął ojciec.

 -Czas ucieka - popatrzyłam na niego znudzonym wzrokiem

- Do czego zmierzasz ?

-Diana czeka na zaręczyny - parsknąłem pod nosem 

-A czy ja jej coś obiecałem? Albo czy jest moją dziewczyną żebym jej się oświadczał?

-Wiesz, że to dla twojego dobra - poklepał mnie po plecach i zaczął odchodzić 

-A co jeśli mam dziewczynę i chciałbym żeby to ona była moją przyszłą żoną ?- popatrzył na mnie z powagą w oczach. Byłem niesamowicie wkurwiony, z wyglądu przypominałem jego kropla w kroplę . Na szczęście charaktery mieliśmy inne. 

-Znam ją 

-Jeśli chodzi ci o to czy jest z naszego świata to odpowiedź brzmi nie 

-Wiesz, że ona nie będzie tutaj pasować ? Co ty się tak uczepiłeś tej Diany .Pomyślałeś o tym, że nie chce się wiązać z osobą która spała z połową Chicago ?

- Najpierw zanim zaczniesz na mnie krzyczeć to pomyśl o tym żeby przyprowadzić tutaj tą dziewczynę 

-Na pewno ja przyprowadzę - zbliżyłem się do niego na tyle blisko, że nasze klatki praktycznie się stykały - A ty nic nie kombinuj, bo oświadczam ci w tym momencie, że Diana nie będzie moją żoną choćby była ostatnia kobietą na tej ziemii.  

Serce mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz