ROZDZIAŁ 17

6K 168 3
                                    

Olivia na szczęście wróciła do domu cała. Po mojej rozmowie z Thomasem mieliśmy jechać szukać jej po okolicy, ale nawet nie wpakowaliśmy się do samochodu, kiedy Liv pojawiła się przy bramie. Była cała przemoczona, ale na twarzy miała pełną determinację. Popatrzyłam na nią zdziwiona na co szeroko się do mnie uśmiechnęła. 

-Przemyślałam parę rzeczy- wtrąciła pewnym siebie głosem- Mam w dupie zdanie ojca. Jutro robimy imprezę. Thomas idzie z chłopakami na wieczór kawalerski. A my z Sofia zajmiemy się tobą Sky - nie byłam przekonana co do tego pomysłu. Przez ostanie dni działo się wiele, a nie chciałam, żeby sytuacja się pogorszyła. Popatrzyłam na mojego przyszłego męża i zauważyłam, że jemu ten pomysł również nie przypadł do gustu. 

-Wydaje mi się, że - zaczęłam

-Że to nie jest dobry pomysł - Olivia popatrzyła na mnie na swojego brata i uśmiechnęła się znacząco. 

-No, no, nawet już kończycie po sobie zadania. Jak widać jesteście dla siebie stworzeni - przewróciłam oczami, ale moje serce szybciej zabiło. Przy Thomasie zachowywałam się jak idiotka, ale to dlatego, że mnie onieśmielał. Mój mózg zamieniał się przy nim w papkę, a mi to bardzo się nie podobało. 

-A teraz tak całkiem poważnie. Nawet nie ma opcji, że mi odmówicie. Mój plan jest genialny - minęła nas i zaczęła kierować się do domu, ale na jeszcze na chwilę się zatrzymała - Nie musicie siedzieć dziś ze mną. Chciałabym pobyć sama, a wy zajmijcie się sobą - patrzyłam cały czas za jej oddalającymi się plecami i ocknęłam się dopiero kiedy weszła do środka. 

-Chodźmy do środka, bo jeszcze się pochorujemy - nie zaprotestowałam na słowa Thomasa tylko ruszyła za nim do środa, bo zaczęło robić mi się zimno. W domu panowała cisza jakby nikogo tutaj nie było, a byli wszyscy. Każdy wolał siedzieć w swoim pokoju i nie ciągnąć nie potrzebnych kłótni. Kiedy weszłam do pokoju złapałam pierwsze lepsze ubranie i przebrana zakopałam się w pościeli. 


-Dobrze się czujesz?- poczułam na swoim ramieniu rękę 

-No tak średnio - westchnęłam i odwróciłam się, żeby widzieć twarz brata mojej przyjaciółki - Martwię się Olivia. Próbuje udawać twardą, ale wiem jaka jest naprawdę 

-Nie pierwszy raz pokłóciła się z ojcem - zaczął pocieszać, ale mnie to nie ruszyło - ale w sumie nigdy nie powiedział jej takich słów jak dzisiaj. 

-Twoja mama jest wielka, że z nim wytrzymuje 

-Mówiłem jej wiele razy, żeby go zostawiła i się wyprowadziła- westchnął ciężko pod nosem - ale w naszym świecie to nie możliwe . Musi tkwić w tym chorym małżeństwie, no chyba,  że ojciec by ją zdradził 

-Trochę to chore 

-Trochę tak i trochę nie. Jak bierzesz ślub to masz pewność, że będziesz z drugą osobą do śmierci 

-Ale sam mówiłeś, że gdyby ojciec ją zdradził to małżeństwo by się skończyło - trochę już zaczęłam się gubić 

- No tak bo gdyby ojciec zdradził mame skazałby się na śmierć - zmarszczyłam brwi- w naszym świecie panują takie zasady, że zdrada jest nie dopuszczalna 

-Czekaj! - zerwałam się z łóżka- dobrze rozumiem, że jak cię poślubię to będę musiała męczyć się z tobą do końca życia 

-Tak dokładnie - jego mina była nie wzruszona, a ja w środku aż się gotowałam - a przeszkadza ci to w czymś? 


-Tak jesteś strasznie irytujący 

-A ty strasznie głośno krzyczysz- zacisnęłam ręce w pięści - ciekawe czy jak będę wsadzał.. 

-Nawet tego nie kończ - wybuchł głośnym śmiechem. Nie mogłam na to patrzeć dlatego dołączyłam do niego. 

Serce mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz