Anthony Clark krążył po pokoju. Nie tylko po to, by rozruszać trochę nogę, ale również miał dziwne przeświadczenie, że z każdym postawionym przez niego krokiem, z każdym zrobionym kółkiem, był bliżej rozwiązania problemu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to wcale nie działało w ten sposób i że po prostu starał się w ten sposób zebrać w sobie. Nie wiedział tak naprawdę z jakiego powodu, ale poczuł się nagle lepiej, pewniej.
Wziął telefon i jeszcze chwilę obracał go w palcach. W zasadzie nie było nad czym się więcej zastanawiać – w końcu już podjął decyzję.
Anthony Clark: Cześć, Lily. Chcesz pójść ze mną na mecz jutro?
Anthony od razu zablokował telefon, wiedząc, że w innym razie wpatrywałby się w napięciu w zieloną kropkę, czekając na kolejne trzy kropki, które świadczyłyby o tym, że Lily Foster odpisuje na jego wiadomość. Nie chciał też wiedzieć, jeśli jednak tego nie robiła.
Na dźwięk powiadomienia serce zabiło mu szybciej.
Lily Foster: Z chęcią, Thony.
Anthony Clark: Super. Moja mama nas zawiezie. Napiszę do ciebie rano.
Lily Foster: Będę więc czekać.
I Lily Foster naprawdę czekała, bo gdy Anthony razem z Amelie Moore i Maią Bishop zatrzymali się pod jej domem, ta już stała na chodniku, ściskając w dłoni małą torebeczkę.
– Hej, Lily.
– Dzień dobry, cześć wam. Dziękuję, że po mnie przyjechaliście.
– Drobiazg, kochanie. – Mama Anthony'ego odwróciła się do dziewczyn. Uśmiechała się szeroko. – Cieszę się, że mogę pomóc przyjaciołom Thony'ego.
Droga do szkoły, w której miał odbyć się ostatni mecz zajęła im prawie godzinę. Wypełniona była rozmowami, muzyką z radia i uśmiechami. Promienie słońca nieśmiało wpadały przez lekko uchylone szyby samochodu, grzejąc twarz Anthony'ego, a wraz z nimi przedzierał się wiatr pachnący wiosną.
– Robimy zakłady? Jaki wynik obstawiacie? – Amelie siedząca na środku wychyliła się do przodu. – Co obstawiasz, Anthony?
Anthony zastanowił się chwilę.
– Powinienem chyba powiedzieć, że wygramy, prawda? Przynajmniej taką mam nadzieję, ale nie jestem pewny.
– Dobra, Anthony mówi, że przegramy, my mówimy, że wygramy. A pani jak obstawia?
– Całą sobą stawiam na naszą wygraną.
Anthony odwrócił się do dziewczyn.
– A o co się zakładamy?
Amelie wydęła usta, a Maia i Lily obserwowały zaciekawione.
– O rację? Poza tym lepiej się nie wychylaj, to twój głos zostanie między nami.
Anthony uśmiechnął się tylko, w duchu mając nadzieję, że jego przeczucie okaże się mylne.
***
– Jakby co, to dzwońcie, to was odbiorę!
– Dobrze, dziękujemy!
– Masz przemiłą mamę, Anthony – powiedziała Maia. – Jesteście strasznie podobni.
– Serio?
– Macie takie same oczy. I usta – odezwała się Lily. Anthony spojrzał na nią i zobaczył rumieńce na jej policzkach. Lily jednak nie patrzyła na niego. Odchrząknął.
CZYTASZ
just like you
Teen Fiction- O czym myślisz? Ash Newman spojrzał na Amelie Moore. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej lekko. - O niczym. Amelie Moore nie uwierzyła. - A o czym myślisz, kiedy patrzysz na nich? - spytała, wskazując ruchem głowy na uczniów biegających po...