2

66 2 0
                                    

Ash Newman nie był rannym ptaszkiem. Jak każdy nastolatek lubił siedzieć do późna i spać do południa, jednak obowiązek szkolny mocno kolidował z tymi upodobaniami. Jednak tym razem Ash wyjątkowo wstał dosyć wcześnie, bo i dzień był wyjątkowy – w jego odczuciu, oczywiście.

Podczas gdy dla uczniów niedużego liceum w sercu Thetford był to po prostu pierwszy poniedziałek października, dla Asha to był pierwszy dzień w nowej szkole, nowy, lepszy początek. Okazja do bycia na nowo, z czystą kartą. Właśnie takie myśli kotłowały mu się w głowie, gdy jechał autem z Luke'iem. Wyglądał przez szybę i chłonął widok, chcąc wszystko zapamiętać, choć przecież będzie miał do tego mnóstwo okazji – w końcu teraz będzie się poruszał tą drogą codziennie.

Przez te kilkanaście minut spokojnej jazdy Ash zauważył, że krajobraz raczej się za bardzo nie zmieniał. Podobne do siebie domy, przystanki, mały sklep na rogu i stacja benzynowa. No i szkoła.

– Gotowy? – zapytał Luke. Ash pokiwał głową. Jego kręcone włosy zakołysały się nad czołem. – To będzie twój dzień.

– Jasna sprawa.

Ash zbił z tatą żółwika i wysiadł z auta. Poprawił plecak na ramieniu i rozejrzał się wokół. Do szkoły prowadziły schody, na których siedziały grupki uczniów, nie mających ochoty wchodzić do budynku przed pierwszym dzwonkiem. Parking powoli się zapełniał, dużo osób wyłoniło się ze szkolnego boiska, którego fragment Ash mógł zobaczyć stojąc kilka metrów od schodów.

Ash ostatni raz spojrzał na okolicę, zanim rozbrzmiał dzwonek.

– Ciekawe, co jest po drugiej stronie – mruknął do siebie i wszedł do szkoły.

Na pierwszy rzut oka wcale nie różniła się tak bardzo od jego poprzednich. Najwidoczniejszą różnicą był jej rozmiar. Korytarze były trochę węższe, ale mieściły rzędy szafek i tłumy przechodzących uczniów. Układ budynków też był podobny. Ash nie musiał patrzeć na wielki plan szkoły wiszący na ścianie, żeby wiedzieć, że sekretariat znajdował się w pobliżu wejścia.

Zapukał dwa razy i wszedł do środka.

– Tak, zgodnie z ustaleniami. Przepraszam, proszę chwilkę poczekać. – Młoda kobieta z burzą blond włosów na głowie i ustami idealnie pomalowanymi czerwoną szminką przyłożyła telefon do piersi i zwróciła się do Asha. – Jesteś nowy, prawda? Tutaj jest twój plan lekcji i kluczyk do szafki. Książki powinny być gdzieś u nauczycieli. No już, zmykaj szybciutko.

I tak Ash zrobił. Na korytarzu jednak musiał wspomóc się mapą szkoły. Zrobił jej zdjęcie i po zlokalizowaniu na niej sali od historii, udał się w tym kierunku. Wiedział, że jest spóźniony, jednak nie był pewien jakich tego konsekwencji mógł się spodziewać.

– Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie – powiedział Ash, wchodząc do środka. Trochę niezręcznie rozejrzał się po klasie.

Nauczyciel piszący coś na tablicy spojrzał na niego spod okularów w cienkich oprawkach. Ash pomyślał, że mężczyzna ze swoją łysiną i pomarszczoną szyją przypominał żółwia.

– Dzień dobry. Siadaj, proszę – powiedział nauczyciel, wracając do poprzedniego zajęcia.

Ash przestąpił z nogi na nogę.

– Przepraszam, ale czy to u pana miałem odebrać podręcznik?

Nauczyciel patrzył na Asha przez dłuższą chwilę. Ash widział kątem oka,  że cała klasa patrzyła na niego. Zaschło mu w ustach.

– Tak, racja – ocknął się w końcu historyk.

Ash wziął nową książkę i usiadł w wolnej ławce przed chłopakiem z blond roztrzepanymi włosami. Przyjął twarde krzesło z ulgą. Jego serce biło jak oszalałe, jednak nie ze stresu. Ekscytacja wypełniała jego ciało. Sięgnął do plecaka po jakiś zeszyt, w którym miał uporządkować notatki z całego dnia i długopis. Tego jednak nie znalazł.

just like youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz