Anthony Clark wyłączył telefon i schował go w szpitalnej szafce. Tak naprawdę wątpił, żeby ktokolwiek miał w planach do niego dzwonić, ale wolał się zabezpieczyć na ten wypadek. Oparł głowę na poduszce i zamknął oczy. Kolano bolało go do tego stopnia, że pielęgniarka zwiększyła mu dawkę leku przeciwbólowego. Teraz był trochę otępiały i piekielnie zmęczony.
– Spróbuj zasnąć, powinieneś wypocząć – powiedziała jego mama, gładząc go po włosach. Tata patrzył na niego ze zmartwieniem.
Anthony pragnął zasnąć, ale odkąd został sam, natłok myśli mu to skutecznie uniemożliwiał.
Po niezbędnych badaniach i usztywnieniu nogi, lekarz powiedział, że przyjrzą się temu jeszcze jutro i ustalą więcej. Coś w minie lekarza powiedziało mu, że to nie jest lekka kontuzja. Anthony miał w swojej głowie gotowe różne scenariusze.
Anthony pokręcił głową, chcąc wyrzucić z niej to spojrzenie. Zacisnął pięści, powstrzymując łzy cisnące mu się do oczu. A potem spojrzał w okno, za którym już było ciemno i pomyślał, że nie ma siły się powstrzymywać. Skulił się na tyle, na ile pozwalała mu uszkodzona noga i rozpłakał się jak małe dziecko, mocząc poduszkę łzami.
Anthony Clark zasnął późno wyczerpany targającym jego ciałem szlochem, bólem i sobą.
***
Carter nie mógł się dodzwonić do Anthony'ego, ale w duchu się tego spodziewał, dlatego zadzwonił do jego mamy, która powiedziała mu, gdzie go może znaleźć. Szedł więc szpitalnymi korytarzami aż w końcu trafił na odpowiednią salę. Była pusta. Coś w nim drgnęło, ale postanowił poczekać przed drzwiami. Może zabrali go na jakieś badania.
Po kilku minutach zobaczył Anthony'ego na wózku, który pchała młoda pielęgniarka. Cały czas uśmiechała się miło i zagadywała go. Carter widział, że Anthony stara się chociaż kiwać głową w odpowiednich momentach.
– Och, pan do Thony'ego?
Carter uniósł brwi. Do Thony'ego? Uśmiechnął się.
– Tak. Można?
– Zapraszamy. Thony właśnie wraca z badań i nie będę go męczyć do południa.
Carter pomógł przyjacielowi przenieść się na łóżko.
– Ależ pan silny. Szkoda, że Thony wcześniej nie powiedział, że odwiedzi go przyjaciel. No nic, idę już.
Pielęgniarka zniknęła za drzwiami, a głowa Anthony'ego opadła na poduszkę.
– Jest strasznie miła – powiedział Carter.
– Strasznie dużo mówi.
– Trochę jak taka ciotka. Ale chyba jest młoda, nie?
Anthony wzruszył ramionami.
– Przynajmniej tak wygląda.
Carter przyjrzał się przyjacielowi. Zauważył, że jego grzywka wymagała skrócenia, bo już wchodziła mu w oczu. Twarz była blada, oczy zmęczone, jakby nie przespał tej nocy. Wyglądał jakby się zapadł w sobie. Carter miał nadzieję, że jego wrażenie było mylne.
– Opowiedz mi o meczu.
Carter usłyszał znane głosy na korytarzu.
– Oni zrobią to lepiej – powiedział, a w następnej chwili pokój wypełnił się prawie całą drużyną piłkarską.
– Nie bardzo wiedzieliśmy, co przynosi się w takiej sytuacji, dlatego mamy coś słodkiego i akcent kwiatowy – powiedział Ross, stawiając na szafce koszyk ze słodyczami i małym bukiecikiem.
CZYTASZ
just like you
Teen Fiction- O czym myślisz? Ash Newman spojrzał na Amelie Moore. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej lekko. - O niczym. Amelie Moore nie uwierzyła. - A o czym myślisz, kiedy patrzysz na nich? - spytała, wskazując ruchem głowy na uczniów biegających po...