Świat jest skonstruowany tak, że nic nie jest tylko czarne lub tylko białe, tylko dobre lub tylko złe. Otacza nas milion barw, które każdy widzi inaczej. Jak to mówią, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W zależności jak dokładnie przyjrzymy się danemu problemowi, możemy zobaczyć jego każdą stronę. A jak wiadomo, wszystko ma swoje wady i zalety.
Życie nastolatków również. Zdecydowanie największym minusem jest wchodzenie w dorosłość, podejmowanie decyzji, które mogą zawarzyć na twojej przyszłości. Musisz wiedzieć, co chcesz robić w życiu i w taki czy inny sposób się do tego przygotowywać. Tego właśnie wymagają dorośli.
W tym miejscu ludzie rozbijają się na kilka grup. Jedni obierają sobie jakiś cel i ciężko pracują, by go osiągnąć. Drudzy postanawiają popracować nad swoim wrodzonym talentem i go wykorzystać. Łatwizna.
Byli też tacy, którzy odrzucali swoje umiejętności i nie byli pewni, co właściwie chcieli robić. Do tej grupy należała Maia Bishop. Jej ścisły mózg z łatwością radził sobie z cyframi, równaniami czy wzorami. Bez trudu mogła zdać egzaminy końcowe z najlepszymi wynikami i dostać się na najlepsze uczelnie w kraju, a może nawet za granicą. Pewnym było, że dobrze płatny zawód stał przed nią otworem. Ale nie to było jej celem. Maia nawet nie lubiła nauk ścisłych. Mimo dobrych ocen z matematyki czy chemii, nie należały one do listy jej ulubionych przedmiotów. Okazuje się, że nie wszystko, co łatwe, może sprawiać człowiekowi radość. A Maia w zasadzie nie wiedziała, co sprawiało jej radość na tyle, by było życiowym planem.
Kiedy wchodziła rano do szkoły, wiedziała, co było jej planem na dzisiejszy dzień – wypić litr kawy z automatu koło schodów. Właśnie do niego udała się w pierwszej kolejności. Wrzuciła drobne i czekając na napój, rozejrzała się po korytarzu. Powoli zapełniał się uczniami. Cienie pod oczami, roześmiane twarze, kaptury zarzucone na głowę, torby czy plecaki niedbale przewieszone na ramię.
Maia wzięła swoją kawę i skierowała się do szafki.
– Maia! To nie twoje?
Carter Baker na wyciągniętej dłoni trzymał drobne.
– Myślałam, że nie wydaje reszty – powiedziała, przyjmując monety. Dłoń Cartera była chłodna.
– To chyba twój szczęśliwy dzień.
Carter nacisnął odpowiedni guzik na automacie i sięgnął do kieszeni. Najpierw jednej, potem drugiej.
– Potrzebujesz drobnych? – zapytała Maia, wyciągając dłoń. Carter przyjął pieniądze z wdzięcznym (ciepłym) uśmiechem. Automat zabuczał.
– Dzięki, Maia. Ratujesz mnie. – Carter objął papierowy kubek dłońmi i pociągnął łyk, parząc sobie język. Skrzywił się.
– Nie lubisz czarnej kawy?
– Nie cierpię. Zobaczyłem, że ty ją pijesz i pomyślałem, że może jednak jest dobra. No, ale przynajmniej ciepła. Strasznie zimno dzisiaj.
– Niedługo zacznie się zima – zauważyła Maia. – Chyba przestaniecie trenować na zewnątrz.
Odeszli od automatu, przy którym tworzyła się kolejka zmarzniętych (lub śpiących) osób. Zrównali krok, kierując się do szafek.
– Myślę, że Burton będzie chciał nas przetrzymać jak najdłużej. Bardzo nie lubi trenować w środku. Ja w sumie też, więc chyba czas odkopać termogacie.
Maia uśmiechnęła się mimowolnie. Wezbrało się w niej wielkie uczucie zazdrości, które osiadło jej na płucach i zmusiło ją do wypowiedzenia słów:
CZYTASZ
just like you
Teen Fiction- O czym myślisz? Ash Newman spojrzał na Amelie Moore. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej lekko. - O niczym. Amelie Moore nie uwierzyła. - A o czym myślisz, kiedy patrzysz na nich? - spytała, wskazując ruchem głowy na uczniów biegających po...