Rozdział 35 [27 lipca].

8 1 0
                                    

- Nie wiem o co Ci chodzi. – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, gdy Piotr uśmiechał się do mnie puszczając oczko. Pływał na dmuchanym materacu w basenie na zewnątrz i specjalnie zdjął przeciwsłoneczne okulary, by mrugnąć.

- Ależ doskonale wiesz. – zaśmiał się. – Nie wywołuję presji, czy coś. Ale sama widzisz jak jest. Shane wyjechał, zniknęła nerwowa atmosfera, słoneczko świeci, woda jest ciepła, w żyłach Lukiego nie krąży heroina. Czego chcesz więcej?

Przekręciłam oczami z irytacją, a potem usiadłam na leżaku ze szklanką wody i delektowałam się delikatnym ciepłem słońca na twarzy. Potem dołączyła do mnie Lena i obie tak milczałyśmy. Widziałam wczoraj jak pracuje nad swoim portfolio na studia i że mocno zaprzyjaźniła się z Erykiem i Maćkiem podczas mojej chwilowej niedyspozycji. Poza tym chyba nie łypała już wrogo na Blankę.

- Jak tam gokarty? – zagaiłam, by nie siedzieć w takiej ciszy.

- Wygrałam. Chłopaki byli zbyt zajęci spychaniem siebie nawzajem z trasy. A wiesz, gdzie dwóch się bije... - wyszczerzyła się i usłyszałam charakterystyczny syk otwieranej puszki coli. Napiła się i odstawiła ją na stolik obok. – Właściwie to jak się trzymacie? – spytała.

- Apropo czego?

- No wiesz... coś jest nie tak, ta Amanda i w ogóle...

Nie wiem ile wiedziała. Czy wiedziała o mnie i Shane, a tym bardziej czy podejrzewała coś o nałogu Łukasza. Nie chciałam nikogo w to mieszać więc tylko wzruszyłam ramionami.

- A co ma być, nie wiem... Wczoraj poszliśmy na randkę. Było miło.

- Cieszę się. – uśmiechnęła się szczerze.

...

- Psycholog spytał mnie wczoraj jakie widzę scenariusze na życie. – Łukasz palił papierosa na balkonie tego nieszczęsnego pokoju i usiadł opierając się o ścianę. Nie chcieliśmy tu siedzieć, ale z tego balkonu malował się ładny widok na zachodzące słońce.

- I co odpowiedziałeś?

- Są stosunkowo dwa główne. Jeden mówi o tym, że w końcu się zejdziemy. Pewnie po paru burzach i miłych dniach pewnego razu przestaniesz się odsuwać, gdy jestem zbyt blisko, a ja przestanę tyle myśleć. Po latach będziemy udawać, że ten wyjazd wcale nie miał miejsca i po prostu było minęło, mimo że będę miał nieuzasadnione koszmary w nocy. Drugi jest taki, że tkwisz tu, bo masz dobre serce i chcesz mi pomóc, ale gdy w miarę wyjdę na prostą to zrozumiesz, że nie tego chcesz w życiu i że ktoś jest dla Ciebie odpowiedniejszy. Pójdziesz na studia, on będzie wykładał na sąsiedniej uczelni, a ja zostanę w moim małym miasteczku i będę tkwił w programach komputerowych w samotności zastanawiając się ciągle co u Ciebie, a raczej co u Was. Pewnego razu zaprosi Cię na kawę o jeden raz za dużo i tak już pozostanie przy Tobie. Ale jeśli chcesz znać moją opinię to starając się być naprawdę obiektywny, on jest dla Ciebie za stary. Teraz to może nie wiem, pociągające. Ale Gdy będziesz kończyła studia to on będzie dobijał do czterdziestki. Jego czas na zakładanie rodziny minie, gdy Tobie się zacznie. Z resztą... on już ma trzydziestkę na karku.

- Nie myślę o wspólnym życiu z nim, spokojnie. – westchnęłam opierając się o barierkę.

- A więc na co się pakować w związek bez przyszłości...

- Jaki związek? Łukasz, weź... zagalopowałeś się. Żaden związek, nic oficjalnego. Jeden błąd i tyle. Nie czuję potrzeby powtarzania tego i żałuję tego co się stało.

- No tak, byle spróbować. Zachłysnąć się wolnością. Oby to tylko wolnością się zachłysnąć...

- Nie sugeruj podtekstów. – łypnęłam na niego podirytowanym wzrokiem.

Sama w tłumie 3.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz