Rozdział 11 [12 lipca]

14 1 0
                                    

Ola

Barman nalał mi trzecią kolejkę. Zapłaciłam tylko za tą, bo poprzednie dwie postawił mi całkiem przystojny brunet, z którym porozmawiałam, a potem uciekłam, gdy tylko poszedł do łazienki. Był przystojny, ale nieco przynudzał. Bo niby rozumiem, że chciał mi się wygadać z jakichś rodzinnych problemów, ale przecież nie tak powinno wyglądać poznawanie ludzi. I był zbyt pewny siebie. To może bardziej to mnie spłoszyło niż ogromny monolog o trudach sytuacji z dziadkiem, który traci pamięć. Dlatego ten kieliszek wódki postawiłam sobie sama. W myślach przeklinałam moją przyjaciółkę, Weronikę, że zostawiła mnie tu samą i pojechała z chłopakiem na weekend. Nie żebym uważała, że to miasto jest kompletną dziurą, ale bez niej dosłownie nie miałam co robić. Też chciałam poznać kogoś, jak ona i spędzać z nim weekendy. Pewnie dlatego rozglądałam się po barze z większym niż dotąd skupieniem. - Dwa razy wódka. - usłyszałam po mojej lewej lekko niewyraźny głos i obejrzałam się by zobaczyć do kogo należy. O bar opierał się chłopak, dość wysoki, może nie szczupły, ale zdecydowanie wychudzony na twarzy. Po reszcie ciała nie odniosłam aż takiego wrażenia. Spojrzał na mnie i chyba uświadomił sobie, że na niego patrzę, ale odwrócił wzrok i szybko wypił pierwszy z postawionych na blacie kieliszków.

- Jesteś tu sam? - zagadałam.

- Mhm. - bąknął tylko i wypił na szybko drugi.

Patrzyliśmy na siebie dłuższy moment.

- Ja też, jestem Aleksandra. - podałam mu rękę. - A Ty?

- Łukasz. - odpowiedział krótko, ale podał mi rękę. Znów długo milczelismy. Zazwyczaj w takiej sytuacji chłopak po prostu pytał czy się z nim napiję, ale nie on. I to sprawiło, że tym bardziej chciałam się z nim napić.

- Czystą pijesz? Ja polecam tego drinka z wódką, cytryną i pieprzem.

- Wolę klasykę.

- A więc Ci postawie szota i się przekonasz. - nie dawałam za wygraną. Albo był zajęty, albo zbyt pijany by chciało mu się kontynuować ze mną rozmowę. To tylko mnie nakręcało.

- Chyba ja powinienem postawić coś Tobie. - westchnął - Przynajmniej tak by wypadało.

- Najpierw ja, potem Ty. - uśmiechnęłam się do niego z satysfakcją, że złapał haczyk.

Od razu zawołałam barmana i zamówiłam po dwa szoty podsuwając mu dwa kieliszki, które wziął dość nieufnie. Wypił i lekko się skrzywił.

- Wolny? Zajęty?

- Tak... Nie... Znaczy...

- Ciężka sytuacja?

- Można tak powiedzieć.

- Ona wie o Twoim istnieniu?

- To długa historia, nie chciałbym o tym rozmawiać.

- Okay, a więc pewnie chodzi o Twoją byłą, co? - próbowałam go wybadać.

Nic mi na to nie odpowiedział tylko wypił drugiego szota. Byłam już pewna że ten problem wynika z jego byłej. Pewnie nie może znieść że się rozstali, może go zraniła. Także trafił mi się łatwy cel. Smutny, całkiem przystojny facet przy barze zawsze zwiastuje dobry wieczór.

- Mnie też ktoś zranił. Ale jak nie chcesz o tym rozmawiać to nie musisz. Ja też mogę milczeć. Chyba że chcesz rozmawiać o czymś innym.

- Dwa te z pieprzem i dwa razy czysta. - powiedział do barmana, który westchnął że musi obsługiwać takich alkoholików jak my, a potem spotkaliśmy się wzrokiem. - Słuchaj, Ola... Jestem pijany, nie bardzo mam ochotę na cokolwiek.

Sama w tłumie 3.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz