Zmywałam po obiedzie sama, bo Eryk, który powinien mieć ze mną dyżur w kuchni pojechał do sklepu na pilne zakupy. Zapomnieliśmy kupić podstawowych rzeczy. Blanka siedziała ze mną, przy barku i rozmawiałyśmy przy dźwięku obijających się o siebie naczyń.
- Poczułam się wczoraj tak głupio. - bąknęła obracając w dłoniach szklankę z lemoniadą.
- On Cię kocha. - uśmiechnęłam się do niej, mimo że sama na jej miejscu poczułabym się słabo.
- Wiem, ale ciężko jest być tą drugą.
- Blanka... nie jesteś tą drugą, naprawdę. Jesteś pierwszą prawdziwą dziewczyną dla Kuby. Wiesz jak bardzo ważna jest dla każdego jego pierwsza i mam nadzieję ostatnia druga połówka?
- Trochę jak dla Ciebie Piotrek?
- Trochę jak dla mnie Łukasz... - bąknęłam, choć jej komentarz wcale mnie nie zraził. - nie ważne co czułam przy Piotrku. Ważne, że Łukasz jest w mojej głowie pierwszym i najważniejszym. - westchnęłam niechcący uderzając za mocno jedną szklanką w drugą.
- Ale to strasznie smutne. - Bąknęła.
- Wiem. - przyznałam.
- Boję się, że on nadal tak o niej myśli.
- Rozmawialiście o tym?
- Tak.
- Co Ci powiedział?
- Że to było szczeniackie i nieodwzajemnione. Że była dla niego najbliższą osobą i po prostu nie miał świadomości, że mógłby zjawić się ktoś kto będzie dla niego jeszcze bliższy.
- Widzisz? - uśmiechnęłam się. - To przeciesz takie... miłe, że to powiedział.
- Może i tak. Nie mogę przestać o tym myśleć. Może po mnie nie widać, że wszystko tak bardzo przeżywam, ale czuję się przy was... jak taka małolata. Rozumiesz?
- Prócz tego, że Shane jest za stary na naszą paczkę nie zauważyłam żadnych dużych różnic wiekowych. - zaśmiałam się i miło się do mnie uśmiechnęła.
- A Piotrek?
- Ciągle zapominam, że jest sporo starszy... - zaśmiałam sie zamykając zmywarkę i podpierając się pod boki.
- Jedzenie przyszło! - usłyszałyśmy krzyk i trzaskanie drzwi, więc obie wyszłyśmy do przedpokoju zabrać siatki z zakupami od Eryka.
...
Wieczorem uświadomiłam sobie, że jeszcze nie widziałam Łukasza. Zwłaszcza, że nie zszedł na śniadanie i idąc do swojego pokoju zapukałam do jego drzwi. Dłuższą chwilę nie było odpowiedzi, ale potem mruknął coś, że otwarte, więc weszłam.
Siedział przy biurku klikając coś w laptopie. Na ekranie widniało masę nic mi nie mówiących znaków, a on dość energicznie wciskał klawisze. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Co robisz? - spytałam.
- Poprawiam program.
- Praca?
- Ta.
- Trudne?
- Ta. - bąknął. Przestał klepać w klawisze i patrzył się bez słowa w ekran. Poczułam się bardzo zbędna i miałam zamiar zaraz wyjść, by mu nie przeszkadzać, ale się odwrócił w moją stronę.
- Naćpałem się tak w chuj. - powiedział patrząc mi w oczy.
Znieruchomiałam ze zdziwienia. Mierzyliśmy się wzrokiem dopóki nie rzuciłam się do szuflady w jego biurku, bo wiedziałam, że właśnie tam trzyma tabletki. Pewnie domyślał się mojego ruchu, bo również rzucił się w tamtą stronę i mocno mną szarpnął, bym sie tam nie dostała. Złapałam się za bolące mnie ramię i spojrzałam na jego wściekłą minę.
CZYTASZ
Sama w tłumie 3.
RomanceDo niektórych rzeczy trzeba dojrzeć, inne zrozumie tylko ten, kto sam czuł się podobnie. To opowieść o relacjach: ich zacieraniu, naprawianiu i wewnętrznych rozdarciach, które nie pozwalają przesypiać nocy. Jak zwykle pełna sprzeczności, problemów...