- El, no dawaj! Nie zostaniesz tu płakać kolejny wieczór w poduszkę! Dawaj z nami! - mówił do mnie Piotrek, gdy tylko mnie obudził o godzinie dziewiętnastej i siadł na skraju mojego łóżka.
- Ale do klubu? Serio?
- Wiesz, że umiesz tańczyć!
- Nie lubię!
- No, ale możesz pić. To chyba też całkiem fajna opcja, co nie?
- Łukasz idzie?
- Nie chce.
- A może z nami iść?
- Chcesz to go namawiaj, ale wątpię.
Wstałam i poprawiłam koszulkę, a potem wyprosiłam Piotrka, bym mogła się przebrać. Nie bardzo byłam gotowa na jakiekolwiek spotkanie w naszym większym gronie, ale tylko terapią szokową mogliśmy chyba wrócić do normalności. Podeszłam niepewnie do drzwi obecnego pokoju Łukasza. Nie usłyszałam nic, więc nacisnęłam na klamkę i powoli je otworzyłam.
- Hej. - uśmiechnęłam się lekko do chłopaka stojącego tyłem, przy otwartym oknie. Na szybko zgasił papierosa, którego trzymał w ręku o parapet z zewnątrz i odwrócił się w moją stronę.
- No hej.
- Czy Ty przypadkiem nie postanowiłeś nie palić?
- Oj... nie palę. - bąknął.
- Idziesz z nami na miasto? Chcą potańczyć i wypić. Więc... moglibyśmy się przyłączyć przynajmniej do picia.
- Kto jeszcze idzie?
- Chyba wszyscy.
- Czułbym się jak idiota.
- Chodź tam... ze mną. - bąknęłam. Zdziwiły go te słowa. Tak przynajmniej dało się wywnioskować po jego minie, ale potem lekko się uśmiechnął. - Czuję się głupio z tym wszystkim. Nie możemy się unikać i milczeć w nieskończoność, co nie?
Towarzystwo się zdziwiło widząc nas razem schodzących po schodach. On w czarnych spodniach i szarej koszuli, ja w czarnej sukience i czarnych trampkach. Lena od razu zaklaskała w ręce. Sama miała na sobie urodzinową sukienkę i stała u boku Eryka. Kinga, przyjaciółka Piotrka stała trzymając rękę na jego ramieniu i poprawiając mu kołnierzyk koszuli. Wszyscy byliśmy gotowi, by iść na wieczór, który mógł okazać się być albo najlepszy na świecie, albo psujący wszystko.
Ochroniarz odcisnął mi pieczątkę klubu na nadgarstku i przeszłam przez bramki, tuż za Piotrkiem. Zostawiłam resztę z tyłu i ruszyłam poszukać jakiegoś wolnego boksu, z dużym stołem i najlepiej wygodnymi kanapami. Tuż za mną przez bramki przeszedł Eryk i ruszył ze mną.
- Widzę jeden! - krzyknął próbując przekrzyczeć muzykę, która wydawała się być naprawdę głośna.
Zerknęłam we wskazaną przez niego stronę i od razu poszłam tam siąść. On poczekał na resztę, byśmy się nie pogubili.
Shane rozmawiał z Kingą, gdy usiedli po mojej prawej i gdy już byliśmy wszyscy to Piotrek szturchnął Łukasza ramieniem.
- Lecimy stary po zamówienie, co nie?
Policzyliśmy ile osób chce jakie piwo i obaj chłopcy poszli do baru nie rozmawiając ze sobą. Nie było to zresztą trudne przez hałas. Lena siedząca na przeciwko mnie wysłała porozumiewawcze spojrzenie tuż po odejściu chłopaków. Nie bardzo wiem co miała na myśli, pewnie to, że się jakby pogodzili, chociaż nie do koca tak to wyglądało. Dostałam piwo z rąk mojego byłego chłopaka i zerknęłam mu w oczy w tym momencie. On nie spojrzał w oczy mi, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest średnio. Usiadł obok Leny, po jego lewej stronie natomiast usiadła Kinga i stuknęła się z Łukaszem kuflem, zanim oboje się napili. Siedziałam tak w milczeniu i patrzyłam na tak bliskiego mi szatyna, nie rozumiejąc co tak naprawdę między nami się stało. Nadal miał piękny uśmiech, roztrzepane włosy, niebieskie oczy, w które tak uwielbiałam patrzeć. Ale teraz wszystko było jakieś inne, smutniejsze.
CZYTASZ
Sama w tłumie 3.
Storie d'amoreDo niektórych rzeczy trzeba dojrzeć, inne zrozumie tylko ten, kto sam czuł się podobnie. To opowieść o relacjach: ich zacieraniu, naprawianiu i wewnętrznych rozdarciach, które nie pozwalają przesypiać nocy. Jak zwykle pełna sprzeczności, problemów...