Ziewam cicho i zamykam klapę kosza. Przez chwilę wpatruję się w las z mętlikiem w głowie i myślami, które nie opuszczały mnie nawet w nocy, a wszystko krążyło wokół Dereka, Scotta i Stilesa.
Odwracam głowę w prawo, gdzie zauważam panią Davis. Starszą kobietę z burzą siwych loków i zawsze szerokim uśmiechem na twarzy.- Dzień dobry - Uśmiecham się do kobiety, a ta przechodzi swoje wejście do domu i zatrzymuje się na granicy naszych działek.
- Witaj, kochana. Wyładniałaś i jakoś poważniej wyglądasz - Kobieta uśmiecha się promiennie, a ja nie wiedząc jak odpowiedzieć na (chyba) komplement, uśmiecham się lekko.
- Jak pani kotek? Już lepiej? - Pytam, przypominając sobie o jej niedawnej wizycie u weterynarza.
- Tak, całe szczęście Alan i Scott potrafią zdziałać cuda. Przekaż Scottowi, żeby bardziej uważał - Staruszka wzdycha i podpiera boki, a ja marszczę brwi, czując lekki niepokój. - No nic, nie zawracam Ci głowy, pewnie się spieszysz.
- Proszę? - Pomijam ostatnie zdanie, a kobieta ewidentnie wie, o co pytam.
- Nie wszyscy podejdą do tego jak ja, więc niech lepiej uważa. Zwłaszcza na Argentów.Po swoich słowach kobieta uśmiecha się tak, jakby nie powiedziała nic nadzwyczajnego, a ja czuję, jak całą krew odpływa mi z twarzy. Po ciele rozchodzi się dziwny chłód. W końcu kobieta po prostu delikatnie dała znać, że wie o wszystkim.
- Skąd pani to wie? - Powoli zadaję pytanie, wpatrując się w spokojne oczy kobiety.
- Dziecko, wiem o wilkołakach dłużej, niż żyjesz ty. Po tragedii, która spotkała Haleów, nie sądziłam, że będę jeszcze miała styczność z jakimkolwiek wilkołakiem, zwłaszcza że Derek nie przyjmie mojej pomocy.
- Zna pani Dereka? - Kobieta uśmiecha się delikatnie, jakby do własnych wspomnień.
- Znam go dłużej, niż on może cokolwiek pamiętać. Zresztą, znam całą jego rodzinę bardzo dobrze - Pani Davies patrzy gdzieś w las, a mnie przebiega dreszcz. Nie miałam pojęcia, że ta starsza pani z kotami, może mieć takie tajemnice. - Nie miał łatwego wejścia w dorosłość. Oprócz śmierci Paige musiał zmagać się ze śmiercią całej rodziny.
- Pagie? - Kobieta przenosi wzrok na mnie, zdając sobie sprawę, że powiedziała za dużo.
- Jego dziewczyna, jednak nie powinnaś o tym wiedzieć - Z ciepłego tonu głosu, starsza pani szybki przechodzi na zimny.
- Co się z nią stało? - Poczułam ogromną ciekawość, jak zawsze, gdy nie powinnam o czymś wiedzieć.
- Pozwól mu zacząć z czystą kartą, nie mów, że wiesz o niej, a możliwe, że sam się przed tobą otworzy - Pani Davies powoli kieruje się w stronę swojego domu.
- Derek? Przede mną? - Pytam niedowierzająco.
- Zaufa ci, znam go. Po prostu ty i Scott też musicie mu zaufać, ale ty chyba już to zrobiłaś.Zauważam mały uśmiech kobiety, gdy się odwraca. Przez chwilę patrzę na plecy oddalającej się sąsiadki, która wchodzi do domu. Czując zimny wiatr na gołych nogach, sama postanawiam wrócić.
Cicho zamykam drzwi, dalej będąc w szoku. Jeśli Scotta naprawdę można było tak łatwo zauważyć, to musimy bardziej uważać. Paige? Co się z nią stało. Czy ufam Derekowi? Według pani Davies - tak, według mnie - mam mętlik w głowie.Biorę głęboki wdech i próbuję uspokoić za szybko bijace serce. Opieram się plecami o drzwi i spoglądam na schody, na których stoi Scott, przyglądając mi się.
- Wszystko okej? - Scott marszczy brwi i schodzi niżej.
- Tak - Odpowiadam szybko.
- Jesteś pewna?
- Tak - Klepię brata w ramię i szybko wbiegam po schodach, gdzie zamykam za sobą drzwi.Ledwo powstrzymuję się od krzyku, gdy zauważam w kącie pokoju Dereka.
- Co ty tu robisz? I jak wszedłeś?
- Oknem - Odpowiada i podchodzi do mnie. - Potrzebuję waszej pomocy.***
Spoglądam na trójkę chłopaków i zakładam nogę na nogę. Stiles zdążył przyjechać idealnie w momencie, gdy zaczęliśmy rozmawiać z Derekiem.
CZYTASZ
Lovers - Teen Wolf
FanfictionMłodzi kochankowie sami już nie wiedzieli, komu oddali swoje serca.