5. Wilkołak

806 42 2
                                    

Opieram się o maskę Jeepa i przyglądam się policjantom. Staram się nie patrzeć na grób, jednak wzrok sam tam ucieka.
Wzdycham lekko, a Scott ściska moją dłoń uśmiechając się do mnie. Patrzę jak tato Stilesa otwiera drzwi i wyprowadza podejrzanego o morderstwo.

- Nie - Mówię cicho. - To nie możliwe. - Zaczynam szybko oddychać.
- Maeve? - Scott patrzy na mnie. - Co się dzieje?
- On mi pomógł - Odpowiadam dokładnie wtedy, kiedy mężczyzna w kajdankach patrzy mi prosto w oczy.
- Pomógł? - Scott przenosi wzrok na aresztowanego.

Nie odpowiadam tylko zagryzam wargę. Nie mogę uwierzyć w to co się stało i dzieje. Rozglądam się w poszukiwaniu Stilesa i zauważam go, kiedy podchodzi do auta szeryfa.

- Nie - Scott pokazuje chłopakowi, że ma nie wchodzić do samochodu.

Stiles nie słucha, a szatyn odwraca się plecami do auta. Wpatruję się nieobecnym wzrokiem w dom. Ostatnio dzieje się tyle dziwnych rzeczy, które nijak pasują do mojego spokojnego życia w Beacon Hills. Szeryf wyciąga syna z auta, a on po krótkiej rozmowie do nas podchodzi.

- Okej, jedziemy - Stiles otwiera auto i poprawiając marynarkę wsiada do auta.
- Chcę wiedzieć wszystko - Mówię zamykając za sobą drzwi.

Stiles nerwowo oblizuje wargę, a Scott udaje, że nie słyszy. Czuję, że ktoś się nam przygląda, ale nie jestem w stanie powiedzieć kto to jest. Stiles rusza.

- Maeve, to może być szokujące - Zaczyna Stiles, a Scott próbuje go powstrzymać. - Scott, musimy jej powiedzieć i tak się dowie. - Stiles patrzy na mnie w lusterku.
- Pamiętasz, jak szukaliśmy ciała, musieliśmy się rodzielić, wtedy coś mnie ugryzło - Scott zaciska dłonie w pięści.
- Pamiętam, nie pokazałeś rany - Nachylam się nad plecakiem Stilesa.
- Myślałem, że to wilk - Scott włącza telefon. - To był wilkołak, ja jestem wilkołakiem.

Rozchylam usta i podnoszę brwi. Zaczynam się śmiać.

- Jasne, Stiles jest Szturmowcem, a ja czarownicą - Przekręcam oczami. - Ja rozumiem, że to ze zwłokami było dziwne, ale bez takich bajek.
- To prawda - Stiles zaciska dłonie na kierownicy. - To Derek ugryzł Scotta.
- Kim jest Derek? - Pytam cmokając ustami.
- Mężczyzna, którego wpakowaliśmy do więzienia. - Scott opiera się o drzwi.
- Ładna bajka, fajnie - Opieram się o oparcie i przyglądam się bratu. - Dobrze się czujesz Scott?

Spuszczam wzrok na plecak, z którego coś wystaje. Otwieram go.

- Wziąłeś tojad? - Podnoszę sznurek z rośliną na wysokość twarzy Scotta.
- Stiles! - Chłopak uderza ręką w sufit. - Zatrzymaj się!
- Łołoło, już - Stiles zatrzymuje się. - Dawaj!

Chłopak wyrywa mi sznur i wybiega z auta. Nie rozumiem o co chodzi. Podniosłam sznurek z kwiatkiem, a oni zachowują się, jakby to była trucizna. Patrzę na Scotta. Jego brązowe oczy zaczynają świecić na żółto.

- Scott - Szepczę.

Chłopak spogląda na mnie i delikatne warczy. Kły chłopaka wydłużają się. Nie jestem w stanie nic zrobić, a szatyn wybiega z auta. Wpatruję się w oddalającego się nadzwyczaj szybko chłopaka. Wystawiam głowę między przednie siedzenia i odwracam się w stronę drugiego chłopaka. Fala strachu i szkou zalewa moje ciało i umysł.

- Już po wszystkim - Uśmiechnięty Stiles odwraca się w stronę samochodu. - Scott?

Drzwi po szatnie zamykają się, a Stilinski drapie się po głowie.

- Okej - Mówię przypominając sobie o oddychaniu. - Myślę, że jestem w stanie wam uwierzyć.

Stiles szybko wsiada do Jeepa i rusza. Dzwoni na posterunek pytając, czy nikt nie zgłaszał nic dziwnego. Moją uwagę przyciąga plik kartek na przednim siedzeniu, gdzie na pierwszej stronie pół człowiek, pół wilk niesie ciało dziewczyny. Inne strony zawierają podobne obrazki, albo strasznie dużo tekstu, którego nie mam ochoty czytać. Przekładam plik papieru do tyłu, a sama przechodzę do przodu.

Lovers - Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz