21. Ranny Scott

158 16 2
                                        

    - Dzięki za podwózkę - Naciskam klamkę, gdy zatrzymuje mnie dłoń Allison.
  - Mogłabym wejść? Żeby wiesz, porozmawiać ze Scottem? - Wzrok dziewczyny omija moją twarz, więc delikatnie się do niej uśmiecham.
  - W porządku, na pewno jest w domu - Allison uśmiecha się do mnie wdzięcznie.

  Otwieram drzwi i wpuszczam ją pierwszą.

  - Będę na dolę, gdyby coś.

  Allison kiwa głową i wchodzi po schodach. Ściągam buty i wchodzę do kuchni. Jestem zmęczona zakupami, na które wytargała nas Lydia. Chyba nigdy nie przeszłam tak dokładnie każdego sklepu w galerii.
  Z łazienki wychodzi mama, a ja lekko się dziwię na jej widok.

  - O wow, wychodzisz gdzieś? - Pytam, przyglądając się jej ubraniu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak wyglądała.
  - Wychodzę na kolację - Szczęściem kobiety udziela się i mnie.
  - Z kim? - Opieram się o blat.
  - Przedstawiciel firmy farmaceutycznej. Tak się cieszę.
  - Widzę - Śmiejemy się lekko.
  - Idę po buty.

  Mama praktycznie wbiega po schodach, a ja wchodzę do salonu, gdzie zapalam stojącą lampę. Przeciągam się, gdy ktoś dzwoni do drzwi. Przez chwilę czekam, że mama zejdzie, jednak powtarza się tylko dzwonek.

  - Scott, otwórz drzwi!

  Przekręcam oczami. Zanim brat się tutaj doczołga minie cała wieczność. Nie zwlekam więc i otwieram drzwi na oścież.
  Cofam się krok w tył, gdy zauważam kto stoi przede mną. Chcę trzasnąć mu drzwiami przed nosem, ale on tylko delikatnie je przytrzymuje.
  Oddech mi przyspiesza, a Peter mierzy mnie wzrokiem.

  - Witaj, Maeve - Wilkołak usmiecha się do mnie, a ja nie jestem w stanie nic zrobić. Mam wrażenie, że stanowię całość z podłogą.
  - Maeve? - Scott zatrzymuje się obok mnie i dopiero wtedy spogląda na przybyłego mężczyznę.
  - Cześć.

  Scott lekko mnie odsuwa i sam próbuje zatrzasnąć drzwi. Peter jednak znów je zatrzymuje i spogląda na nas z dezaprobatą.

  - Poważnie? Ty też zamkniesz mi drzwi przed nosem? Widać, że jesteście rodzeństwem. Przemyśl to, Scott.
  - Powiem jej - Przerzucam wzrok między mężczyzn.
  - Że byłem w śpiączce i miałem poparzoną twarz? Powodzenia. - Scott nie odpowiada, a Peter wchodzi do domu. - Nie pomyślałaś, że może po sześciu latach w śpiączce chcę zabrać ładną kobietę na kolację? Chyba, że podejrzewasz mnie o podstęp. Zdecydowanie latwiej przyłączyłbyś się do stada, gdyby była w nim twoja matka... i Maeve - Peter powoli przesuwa wzrok na mnie. - Wszyscy razem bylibyśmy silni.
  - Jeszcze sekunda! - Mama wchodzi do jednego z pokoi na dole. - Maeve? Możesz mi pomóc?

  Nie odwracam się plecami do Petera. Przechodzę korytarz tyłem i dopiero gdy wchodzę do pokoju lekko się uspokajam.

  - Zapniesz mi naszyjnik? - Mama podaje mi łańcuszek i odgarnia włosy.
  - Jesteś pewna, że chcesz iść? - Gdy próbuję zapiąć naszyjnik nie mogę trafić. Ręce lekko mi się trzęsą. Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze.
  - Tak, to miły mężczyzna.
  - Nie podoba mi się - Mama odwraca się w moją stronę.
  - Nie tobie ma się podobać - Pstryka mnie w nos. - Rozmawiałam z nim wczoraj, jest naprawdę bardzo miły i kulturalny. I nie przeszkadzaja mu moje dzieci. Do zobaczenia.

  Ciężko mi patrzeć na radość mamy. Jest wspaniałą kobietą i zasługuje na szczęście, jednak nie powinna iść z Peterem. Może znaleźć sobie dużo lepszego mężczyznę, a zdecydowanie takiego, który nie chce jej skrzywdzić.
  Gdy drzwi frontowe się zamykają, wychodzę z pokoju. Scott nie ruszył się nawet o milimetr.

  - Co robimy? - Zakładam ręce pod biust i opieram się o schody.
  - Ty zostajesz w domu - Scott wbiega po schodach.

  Chwilę później mój brat wybiega z domu i idzie realizować swój plan. Nie mając co ze sobą zrobić idę do jego pokoju.

Lovers - Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz