30. Czarna krew

90 9 3
                                    

  - Jak poszło? - Ziewam szeroko i wyciągam ręce do chłopaków, by pomogli mi wstać z podłogi.

  Stiles łapie mnie za rękę i podciąga do góry.
  Nie wyglądają na zadowolonych po tym porannym treningu, więc rozmowa z Jacksonem raczej też nie poszła za dobrze. Swoją drogą, obudzili mnie godzinę wcześniej niż miałam wstać, by podzielić się pomysłem zaangażowania we wszystko Jacksona.

  - A jak myślisz? - Prycha Stiles i otacza mnie ramieniem.
  - Mam z nim pogadać? Wątpię, żeby to coś dało, ale mogę spróbować.
  - Nie, nie ma po co - Scott wzrusza ramionami. - Maeve, mam nadzieję, że umiesz coś na test?
  - Czy ja was kiedyś zawiodłam? - Wzdycham lekko. Nie pierwszy i nie ostatni raz uczę się za nich.
  - Siedzisz ze mną, prawda? - Stiles mocniej mnie przyciska, a ja tylko wywracam oczami i uśmiecham się szeroko.
  - To moja siostra, logiczne, że siedzi ze mną.
  - Masz ją codziennie, więc niech od ciebie sobie odpocznie w końcu.
  - Ty też ją masz codziennie.
  - Zagrajcie w papier, kamień, nożyce - Rzucam pomysłem.

  Stiles zabiera ramię i od razu zaczynają grać. Z nimi jak z dziećmi.
  Pokonujemy korytarz, a chłopcy cały czas grają. Ostatnią rundę rozgrywają, gdy wchodzimy do klasy.

  - Tak! - Krzyk Stilesa podrywa wszystkich z miejsca. - Sorry - Chłopak poprawia bluzkę, która lekko się podciągnęła, gdy z radości wyrzucił ręce w górę.
  - McCall, Stilinski, dobrze, że jesteście, szkoda, że ostatni - Harris spogląda na nas znad okularów.
  - Ważne, że przed dzwonkiem - Dodaję.

  Harris bierze głębszy wdech i już wiem, że ściąganie dzisiaj nie będzie łatwe. Domyślam się też, gdy zauważam, że nasze ławki są zajęte przez pojedyncze osoby.

  - McCall, Whittemore, Stilinski, Mahaelani, McCall, Reyes - Harris wskazuje na nas długopisem, a następnie na ławki.

  Posyłam do Scotta smutne spojrzenie. Będzie musiał siedzieć z Jacksonem, który, ostatnio działa mu na nerwy bardziej niż wcześniej.
  Ja idę do ławki Ericki, jednak zanim zdążę usiąść, odzywa się nauczyciel.

  - Nie tak, McCall, odwrotnie, McCall jest za blisko Stilinskiego, więc nie otrzymam egzaminu napisanego przez Stilinskiego tylko McCall - Harris uśmiecha się do nas.
  - Byłoby łatwiej, gdyby używał pan imion - Mamroczę pod nosem.

  Zauważam, że Scott się uśmiecha, więc pewnie musiała usłyszeć co mówię.
  Harris nie używa naszych imion jako hobby. Dostarcza mu radości to, kiedy może mówić do nas po nazwisku, kiedy oboje jesteśmy w sali. A już w ogóle, kiedy odpowiem na całe pytanie, a on odpowiada, że nie pytał mnie, tylko Scotta, ale za podpowiadanie chętnie postawi mi złą ocenę.
  Siadam na przeciwko Jacksona, który uśmiecha się do mnie lekko. Po naszym ostatnim spotkaniu w lesie nie wiem co mam o nim myśleć. Starałam się tego nie robić i nie zastanawiać się nad jego zachowaniem, bo wymagałoby to przypomnienia sobie o rozcinaniu ręki, a ta boli mnie na samo wspomnienie.
  Odruchowo chowam lewą rękę pod ławkę. Dalej się nie zagoiła, ale dzięki stripom wygląda całkiem ładnie.

  - Jak się czujesz? - Chłopak wymownie patrzy w stronę schowanej ręki, a później wraca do moich oczu.
  - W porządku, zdarza się - Spoglądam na test, by nie musieć patrzeć mu w oczy. - Dzięki, za tamto.

  Marszczę brwi, gdy na kartce chłopaka zauważam malutką kropelkę krwi, na którą po chwili spada kolejna, tym razem znacznie większa i ciemniejsza.
  Od razu podnoszę wzrok na chłopaka, który dalej patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.

  - Dobrze się czujesz?
  - Czemu pytasz? - Jackson przechyla lekko głowę, a krew znów kapie na test.

  Podnoszę rękę w stronę własnego nosa, a ten gest powtarza chłopak.
  Dotyka górnej wargi, a później patrzy na palce z niedowierzaniem - ja też, w końcu krew jest już całkiem czarna.

Lovers - Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz